Karel Reisz: "Z soboty na niedzielę"
Fabularnie jest to dość standardowy slice of life z niebezprecedensową postacią młodego mężczyzny o gorącej krwi w roli głównej, egoistycznego buntownika przeciwko normalnemu życiu, w którego dość efektownie wcielił się Albert Finney. Jako taki to przeciętny film, chociaż konsekwentny brak jakichkolwiek większych wydarzeń, zero dramaturgii i fajerwerków, czyni z niego niemal coś koło kammerspielu, co wywiera miłe wrażenie. Przede wszystkim warto na to jednak rzucić okiem dla bardzo dobrze oddanego klimatu codziennego życia w przemysłowym angielskim mieście, w czym pomógł kunszt reżyserski - panowanie nad tempem, klimatyczne lokacje, sugestywne kadry. Nie jest to wszak film, bez którego historia kina nie mogłaby się obyć - ani nawet nurt kitchen sink realism.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz