Wipers: "Youth of America"
Szacowny post-punk, któremu udało się być jednocześnie interesującym oraz punkrockowo dosadnym i energicznym. Eksperymentalne poszukiwania zespołu są trochę podskórne, często wplecione dość głęboko w świat prostych, surowych, rytmicznych piosenek, dzięki czemu całość wypada bardzo bezpretensjonalnie i szczerze. Podstawowym środkiem wyrazu i podstawową jakością jest tu brzmienie, co samo w sobie jest zawsze ruchem dość awangardowym jak na rock. Brzmienie garażowe, brudne, pełne zniekształceń, rozmyte, psychodeliczne, w zamierzony sposób niechlujne, surowe, lo-fi, zagarniające również zniekształcony, nieczysty, przytłumiony wokal. Do tego dochodzą drobniutkie niby, ale często kluczowe ekscentryczne zagrywki melodyczne i harmoniczne, które łamią prostotę formalną, pomagają pogłębić nieco wyraz emocjonalny i zbudować trochę atmosfery. A jednocześnie można, albo raczej trzeba oddać się hipnotycznej prostocie rytmu.
Apogeum brzmienia osiągnięto tu w tytułowym utworze, bardziej strumieniu brudnego, silnie naelektryzowanego brzmienia niż piosence, którego brutalność jest całkiem ślicznie złamana ascetyczną, ale liryczną melodią partii wokalnej. Pozabrzmieniowo najciekawsze jest zaś No Fair, bardzo chwytliwa piosenka z riffami o nieodpartym uroku, ekscentrycznymi melodiami i nieoczywistą harmoniką, obdarzona klimatem fatalistycznym. Reszta utworów już tak dobra nie jest, choć w pamięci zostanie mi jeszcze Can This Be, jednocześnie imprezowy i ekscentrycznie eksperymentalny kawałek.
Nie wiem, czy jest cokolwiek, czego ktoś nie robił lepiej od tego zespołu, ale ma ta muzyka spory urok i zupełnie własną tożsamość.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz