Trzech Kumpli: Amok

American IPA / 6,1%

Kolejna odsłona Browaru Trzech Kumpli, kolejne IPA, tym razem nieklasyfikowane jako West Coast, New England czy New Zealand, tylko po prostu "honestly hopped IPA". Aż pięć różnych odmian chmielu: Citra, Mosaic, Sabro, Galaxy i Nelson Sauvin, a więc USAx3, Australia i Nowa Zelandia. Liczę na wyraziste i goryczkowe IPA, liczę trochę na oldskul.


Bardzo jasne i średnio zmętnione, ze znakomitą, trwałą, śnieżnobiałą pianą. W aromacie niepopularne dziś, ale świetne podejście do chmielenia na zimno: obok standardowej sekcji owocowej, tutaj w wydaniu zdecydowanie zajeżdżającym nowozelandzkim chmielem - białe winogrona, limonka, trochę nafty, liczi i może biały grejpfrut - pojawia się też silna sekcja żywiczna, a nawet nieco mniej intensywna ziołowa. Aromat jest przepiękny, ale niestety tylko przez kilka, góra dziesięć minut, później z jakiegoś powodu zarówno jego intensywność, jak i kompozycja się trochę rozklekotały. W smaku jest również całkowicie chmielowe, choć już może nie w tak złożony sposób; ciągle jest jednak sporo owoców i żywicy, tej drugiej nawet więcej niż w aromacie. Goryczka nie jest tak miażdżąca, jak sugeruje nazwa, etykieta i opis piwa, ale jest na takim poziomie niezłym plus, więc jak na dzisiejsze standardy bardzo wysoka. Tu również tak od połowy butelki wybitnie pozytywny odbiór robi się nieco mniej pozytywny, zaczyna się wydawać nieco alkoholowe i trochę za dużo jest też gazu.

Trochę niedosyt i nie wiem, czy znów nie piję piwa z Trzech Kumpli trochę za późno (mimo że długo, długo przed terminem ważności). Przyznam, że piłem Amok już jakiś czas temu z kega i był pyszny, a ten jest tylko dobry - nie wiem jednak, czy to ta sama warka. Być może jeszcze kiedyś dam mu drugą szansę, bo potencjał ma to piwo moim zdaniem bardzo duży.


7.0/10

Komentarze

  1. Ostatnio bardzo dużo kraftów, ale mało trapistów. Oczywiście, to bardzo ciekawy temat, bo piwa kraftowe są esencją piwnej rewolucji. Niemniej jednak piwa belgijskie/klasztorne mają swój niepowtarzalny styl i smak. Z ciekawości zapytam, czy nie korci powrót do niektórych klasztorniaków? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa jest prostsza niż się wydaje: ja po prostu praktycznie wszystkie piwa belgijskich trapistów, przynajmniej te dostępne w Polsce, już piłem i recenzowałem, a co do zasady na blogu nie powtarzam piw (może kiedyś się to zmieni, bo po tysiącu recenzji już trochę mniejszy jest entuzjazm w pościgu za nowościami, a coraz większa tęsknota do ogranych klasyków). Przewaga reprezentacji kraftów nad "tradycyjnymi" browarami wynika głównie z faktu, że browary kraftowe strzelają nowymi piwami jak z rękawa, podczas gdy w pewnym momencie trudno już znaleźć na półce coś z dobrego klasycznego browaru, bo wszystko już się piło. W dodatku polskie krafty na tyle opanowały rynek piw nazwijmy to "dobrych", że wyparły import ciekawych piw zza granicy. Nad czym trochę paradoksalnie boleję: w gruncie rzeczy mam wrażenie, że na półkach piwnych sklepów specjalistycznych ciekawiej było 2-3 lata temu niż teraz, bo polscy rzemieślnicy są niestety dość monotematyczni, nawet jeśli ich średni poziom wzrasta... Akurat piwa belgijskie - choć raczej te najsłynniejsze - jeszcze się dostanie bez jakiejś szczególnej gimnastyki (choć też chyba jest gorzej niż niedawno), ale już znalezienie jakiejś fajnej klasyki brytyjskiej jak piwa z browarów Samuel Smith albo Fuller's Brewery, którą osobiście uwielbiam, może być trudne.

      Powtarzam za to czasem piwa poza blogiem i odpowiedzią na zadane pytanie niech będzie fakt, że zaledwie przedwczoraj nabyłem Rocheforta 10. :)

      Usuń
    2. Właśnie tak myślałem, że trapiści są dobrze przetestowani :) Na blogu są świetne wpisy. Dużo informacji. Dziwna sprawa, ale ja też zauważyłem od pewnego czasu jakby deficyt belgijskich piw. W sklepiku piwnym, który odwiedzam jest cała masa kraftów (i bardzo dobrze), ale zawsze zerkam na trapistów, żeby coś wybrać i ostatnio zdecydowanie mniejszy wybór. Co do klasyki brytyjskiej również potwierdzam. Mam podobne obserwacje. I tu też się zgadzam, ze jakość polskich kraftów trzyma naprawdę fajny poziom, ale już się gubię w tych kolorowych pintach :) Fajnie, że są, ale powinna być większa zagraniczna alternatywa. Tendencja jest jednak taka, że bolski kraft chce całkowicie zdominować rynek. Jakościowo wysoki poziom ale zbyt monotematycznie.

      Usuń

Prześlij komentarz