Max Bruch: "Fantazja szkocka"
Banalny, momentami nieprzystający do rangi muzyki poważnej, ale koniec końców przyjemny koncert skrzypcowy skomponowany przez romantycznego kompozytora niemieckiego, który spędził życie w cieniu Brahmsa, do którego był porównywany, a teraz spędza w jego cieniu życie po śmierci. Zupełnie słusznie - tak przynajmniej mówi ta kompozycja, jedna z najsłynniejszych Brucha, a być może gorsza niż wszystko, co wyszło spod ręki Brahmsa. Zawstydzające porównania na bok: Fantazja szkocka ma momenty, gdzie zachowawcze podejście do harmonii i pompatyczne sterowanie orkiestrą robi się już brzydkie (druga część), ale generalnie to fajna praca, która bardzo przyjemnie rozbudowuje i przekształca tematy zaczerpnięte ze szkockiej muzyki ludowej. Partie solowe skrzypiec, czasami zbyt próżne i pod publiczkę, częściej przybierają tor całkiem ciekawych, zajmujących wariacji na temacie. Sielska, lekko nostalgiczna atmosfera, gdy skrzypce wygrywają ludowe melodie w akompaniamencie harfy, jest naprawdę miła. Mimo wszystko jest to jednak poziom za słaby na akademicką muzykę, zwłaszcza jeśli jest jedną z najlepszych kompozycji w oeuvre autora.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz