J. W. Sweetman: Red Ale

Irish Red Ale / 4,8%

Na pierwszy ogień z piw przywiezionych z Irlandii leci najlepsze Irish Red, jakie miałem okazję spróbować w trakcie całego tripu. Dlatego, że jest to piwo z brewpubu z centrum Dublina, który butelkuje swoje piwa tylko w celu marginalnej sprzedaży na wynos i wydaje mi się najmniej utrwalone ze wszystkich. Ostatnio miałem okazję recenzować piwo w tym stylu w 2014 roku, co jest dla mnie bardzo smutne, bo jest naprawdę fajnym stylem.

Piękna, wyraziście czerwona barwa, zupełnie przyzwoita piana. W zapachu łagodne, ale konkretne słodowe nuty toffi, karmelu, chleba i ciasteczek z marmoladą z odległym, symbolicznym akcentem paloności - gdyby nie leciutki diacetyl, byłby to zapach wzorowy dla stylu. W smaku jest natomiast jak na styl wyjątkowo charakterne: zaczyna od intensywnej, chlebowo-karmelowo-przypiekanej słodowości, a kończy sporą jak na brytyjskie ale goryczką o palonym charakterze. Finisz jest długi i już mocno przypiekany z akcentami ziołowego chmielu. Sesyjne i bardzo wyraziste jednocześnie, uwielbiam takie piwa.



Może być ciężko powiedzieć wiele więcej w temacie tego stylu. Trochę się da - ot, na miejscu w Dublinie było trochę lepsze, pozbawione tego nieznacznego diacetylu, czystsze. Piwo z O'Hara's oceniłem kiedyś wprawdzie znacznie wyżej, ale wątpię, żebym dziś był aż tak szczodry w ocenie. Cóż, przede mną jeszcze kilkanaście przywiezionych z Irlandii piw, w tym z bardziej uznanych browarów, w tym jak sądzę kilka bezwzględnie lepszych od tego, ale już czuję, że za żadnym mogę nie tęsknić jak za tym. Kupienie jakiegokolwiek IRA w Polsce graniczy ze sporym szczęściem, a tak dobrego - z cudem. I nie ma szans, by się to zmieniło - w tym stylu nie ma właściwie nic pożądanego przez polskich beergeeków.


7.5/10

Komentarze