Johannes Brahms: II kwartet smyczkowy

1873 / wykonanie: Vertavo String Quartet, 1999

Inaczej niż u tak wielu spośród gigantów muzyki, którzy kwartety smyczkowe w ogóle komponowali, u Brahmsa jest to forma raczej marginalna - tak popularnością, jak i jakością. Mimo to choćby drugi kwartet szalenie warto wysłuchać, bo dzieje się w nim coś dziwnego i interesującego, nie mówiąc już o tym, że mniej wielki Brahms to ciągle Brahms i jest to momentami przepiękna muzyka. Otóż w dalszym ciągu mamy tu do czynienia z typową dla kompozytora aurą emocjonalną (jedną z najbardziej intensywnych w historii muzyki) - tworzą ją sentymentalne, rozdzierające tematy i motywy, silne kontrasty dynamiczne, drapieżne momenty harmoniczne. Jednocześnie jednak przestrzeń jest jak na Brahmsa nietypowa - pozbawiona patetyczności, pozbawiona wielkości, kameralna nie tylko z gatunku, ale i z ducha, złagodzona i przerzedzona. To z kolei zasługa swobodniejszej formy: Brahmsowi mniej zależy na usnuciu kolejnej epickiej opowieści, a więcej pozwala sobie na eksperymenty, w związku z czym bawi się emocjami, nie stara się ich zrobić przesadnie wiarygodnymi, nawet tych dosadnie romantycznych i dramatycznych. To znacząca zmiana, zwłaszcza w porównaniu z nieodległym Requiem czy kwintetem fortepianowym, śmiertelnie poważnymi w swojej wymowie. Tutaj pojawiają się gdzieniegdzie wręcz elementy niedaleko posuniętej żartobliwości. Ostatecznie to muzyka bardzo kameralna, mało zobowiązująca, a zarazem jednak o bogatych emocjach; ciekawy kompromis. Szczególnie wyróżnia się pierwsza część, w której jest tyle samo eksperymentów i poszukiwań, co standardowego Brahmsa: urzekających tematów, formalnej maestrii, płynności, kontrastów i emocjonalnego piękna.


7.5/10

Komentarze