Poświętne. Hałas w próżni

Jak często powtarzam, bardzo trudno jest we Wrocławiu znaleźć osiedle, na którym nie byłoby nic interesującego do zobaczenia. Lekkim pudrowaniem rzeczywistości byłoby jednak twierdzenie, że jest to zadanie niemożliwe i że wszędzie, ale to wszędzie jest coś ciekawego (tak naprawdę to tak, ale w nieco bardziej filozoficznym sensie, niż to dopuszcza w miarę normalna opowieść o mieście). Postrzegam natomiast tę wyjątkowość jako przypadłość zarezerwowaną dla osiedli ościennych, i to bardzo nielicznych. Lub raczej postrzegałem - aż do celowej podróży na Poświętne, które ościenne nie jest, a jednak wprost nie sposób wycisnąć z niego walorów turystycznych.

W administracyjnym sensie Poświętne właściwie na granicy miasta się znajduje, jako że stanowi część jednostki administracyjnej Polanowice-Poświętne-Ligota. O ile jednak Ligota praktycznie już nie istnieje, o tyle Polanowice da się wyraźnie oddzielić od reszty i one właśnie odcinają właściwe Poświętne od granic Wrocławia. Poza tym styka się ono jeszcze na północy z Widawą, na zachodzie z Lipą Piotrowską, na wschodzie z Sołtysowicami, a na południu, wzdłuż torów kolejowych, z Karłowicami i Różanką.

Pierwszy raz było wzmiankowane w 1362 roku jako folwark Poswentne lub Lilienthal, będący własnością wrocławskiego biskupstwa. Wieś nigdy nie rozrosła się do wielkich rozmiarów, nie doczekała własnego kościoła - katolicy musieli wędrować do kościoła w Widawie, a ewangelicy - do kościoła w Psarach. Przełomowym momentem w dziejach Poświętnego było wykupienie wsi przez zakon bonifratrów w 1897 roku i urządzenie tu sanatorium, a później szpitala. Co ciekawe, po grubo ponad stu latach i zawirowaniach geopolitycznych bonifratrzy dalej tu działają - na tych samych terenach prowadzą hospicjum. Poświętne weszło w granice Wrocławia w 1928 roku.

Osiedle mogłoby nie być niechlubnym wyjątkiem od reguły, bo tak naprawdę są na nim obiekty godne uwagi. Problem w tym, że nie da się ich zobaczyć. Zabytkowe, choć zaniedbane są niektóre budynki owego bonifraterskiego kompleksu, jednak teren kompleksu jest z jako tako zrozumiałych względów zamknięty. Trudniej już znaleźć jednak zrozumienie dla faktu, że zamknięty również, a nawet wyposażony w dużego psa obronnego, jest teren zabytkowego welodromu imienia Wernera Józefa Grundmanna - toru kolarskiego z 1929 roku, podobno jednego z nielicznych takich obiektów we Wrocławiu. Sądząc po zdjęciach, tor przynajmniej bywa otwarty na jakieś okazjonalne zawody, więc miłośnicy kolarstwa mogą próbować.

Poświętne jest osiedlem niejednorodnym - pełni parę użytecznych funkcji, choć żadna z nich nie jest użyteczna dla osoby ciekawej świata i łaknącej piękna. W swojej zachodniej części jest ośrodkiem handlu, biznesu i usług - mnóstwo hurtowni, duże centrum handlowe, ośrodki lecznicze, spory hotel, korzystający z bliskości wjazdu na autostradę. W centralnej części zmienia funkcję na mieszkalną, przeszywaną drobniejszymi usługami. Są też ogródki działkowe i całkiem sporo terenów zielonych, tylko że kompletnie niezagospodarowanych i mało urokliwych, choć istnieją już plany powstania nowego parku na części z nich, co znacznie ociepliłoby wizerunek Poświętnego. W końcu wschodnia część osiedla to niedostępny zwykłym śmiertelnikom teren Akademii Wojsk Lądowych.

Część zachodnia koncentruje się wzdłuż ulicy Żmigrodzkiej, jednej z najruchliwszych w mieście - nią bowiem wjeżdżają do Wrocławia przybysze z Warszawy, Łodzi i Poznania czy też wyjeżdżają ci, którzy w kierunku tych miast podążają. To tereny głośne, utylitarne i dość bezduszne. Znajduje się tu między innymi najstarsze centrum handlowe we Wrocławiu: Marino, otwarte w 1998 roku. Sam pamiętam jeszcze z dzieciństwa pełne namaszczenia wyprawy w to miejsce z południa miasta. Z innych obiektów warto zwrócić uwagę na pokaźny wiadukt nad Żmigrodzką czy prywatny szpital Vratislavia Medica.







Ten bezduszny zgiełk wielkiej ulicy i brutalizm stojących przy niej użytkowych obiektów otrzymuje skromny kontrapunkcik w postaci całkiem niemałego stawu i mikrolasku nad nim, widocznego nawet od Żmigrodzkiej, mniej więcej naprzeciwko Marino. To właśnie ten teren ma w przyszłości stać się centralnym punktem nowego parku. Nieco dalej na północ po tej samej stronie ulicy znajduje się skwer z siłownią na powietrzu, za którym można dostrzec dwa poniemieckie domy wielorodzinne - coś bardzo rzadkiego na Poświętnem.






Resztki niemieckiego budownictwa mieszkalnego znajdziemy jeszcze przy ulicy Poświęckiej, w najstarszej mieszkalnej części osiedla, dziś jednak jakby przerzedzonej i nieciekawej.

Druga część mieszkalna mieści się wzdłuż ulicy Milickiej - to zagłębie peerelowskich domków jednorodzinnych, na którym panuje wyluzowana atmosfera, rozciągające się pomiędzy głównymi ulicami Poświętnego - Żmigrodzką i Kamieńskiego.


Współczesne życie tętni jednak najintensywniej na nowych deweloperskich osiedlach wzdłuż Kamieńskiego, szczególnie po wschodniej stronie ulicy. Bloków już jest mnóstwo, a będzie jeszcze więcej. Jak na współczesne wrocławskie budownictwo to całkiem przyjemne miejsce: bloki są dość estetyczne i nie zapomniano o przestronnym kawałku zieleni pomiędzy nimi, niemało jest też usług i sklepów. Od wschodu przytulone do polnych terenów Akademii, osiedle może liczyć na sporo spokoju, a zarazem niezłą komunikację z centrum.









Jednak na koniec dnia największa zaleta Poświętnego to wciąż bliskość pięknych Karłowic. Same w sobie mogą być funkcjonalnym miejscem do życia, ale dramatycznie brakuje im uroku. Poza wschodnim krańcem, który przynajmniej pozwala odetchnąć, łączą w sobie trzy nieszczęśliwe cechy w jednym: są zgiełkliwe, pozbawione interesujących punktów, a w końcu dalekie od centrum. Wprawdzie jest tu moim zdaniem więcej pozytywnej energii niż na tych najsłabszych osiedlach Wrocławia, ale ciężko wprost uwierzyć, jak miejsce tak pełne życia może być aż tak nieinteresujące.

Komentarze