Leos Carax: "Kochankowie na moście"
1991
Nawet znakomite walory wizualne i montażowe nie są w stanie uratować tak płytkiego scenariusza, mizernie zbudowanych postaci i naginania każdego aspektu filmu pod tani i pretensjonalny romantyzm. A walory te wcale nie są tu znakomite, tylko co najwyżej dobre. Choć zaczyna się interesująco - obiecując poniekąd tytułem i plakatami słodki romantyzm, przekornie bombarduje widza całkiem sugestywnymi obrazami brudu, nędzy i rozpaczy świata bezdomnych, to kontynuuje w kiepskim kierunku, nad ciężkimi problemami ludzkimi pochylając się bardzo płytko, traktując je wręcz instrumentalnie dla finalnego efektu melodramatycznego. Parę momentów jest tu prawdziwie uroczych, parę bardzo ładnych, ale sumarycznie zbyt mocno nie trzyma się to kupy, żeby mój odbiór mógł być pozytywny.
Komentarze
Prześlij komentarz