Luciano Berio: "Points on the Curve to Find..."
Zauważyłem, że w powojennej awangardzie muzycznej sporo kompozycji sprawia wrażenie, jakby utwór był podróżą wiodącego instrumentu przez przestrzeń zbudowaną ze wszystkich innych - takie jakby współczesne oblicze concerto, z silniejszą i w inny sposób wyznaczoną granicą pomiędzy solistą a orkiestrą, z pewną abstrakcyjną narracją, z totalną dominacją horyzontalnego znaczenia utworu nad wertykalnym. Całkiem mi się takie koncepcje podobają, a Points on the Curve to Find może mi się spośród nich podobać najbardziej. Głosem przewodnim jest tu partia fortepianu, szybko pędząca sinusoida tryli, prąca przez galaktykę tajemniczych, nieprzewidywalnych dźgnięć i wybuchów orkiestry. Stylem Berio wspaniałe są te formy orkiestrowe, którymi otoczył fortepian - pomysłowe, sugestywne, różnorodne, intensywne, a przy tym dość przejrzyste, niezmieszane, co zresztą wspomniany horyzontalizm kompozycji bardzo wspiera. Fakt, że główną rolę gra natomiast fortepian, a nie na przykład skrzypce, pozbawia tę kompozycję dużej części agresji i grozy, często obecnych w kompozycjach Berio, wprowadza za to mocniejszy element liryczny i humanizuje utwór. Efekt to jedenaście minut epatujących energią, szybkością, nieprzewidywalnością i intensywnością, ale zarazem atmosferą, dla mnie trochę psychoanalityczną.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz