Sweet Imperial Stout / Bourbon BA / + kawa / 12,9% / zabutelkowane 26.07.2017
Podstawowa wersja legendarnego BCBSa pozostaje jednym z najlepszych piw, jakie piłem. Czy dodatek kawy wzniesie to piwo na jeszcze wyższy poziom, czy raczej je uczyni bardziej prymitywnym i sprawi, że loty właśnie obniży? Umieram z ciekawości. Ratebeer twierdzi, że jest prawie na tym samym poziomie - ciut niżej, ale tylko ciut i jest drugim najlepszym piwem browaru w produkcji (a BCBS ma dużo więcej innych wersji) i 32. najlepszym piwem świata. A propos ciekawości, to ciekawy jest fakt, że choć oryginalnego BCBSa piłem ponad 2,5 roku temu, to moja butelka wersji kawowej jest i tak ciut starsza od tamtej degustacji. To i dobrze, i niedobrze - to bardzo intensywne piwo i dłuższe leżakowanie mu generalnie powinno leżeć, ale dłuższe leżakowanie nigdy nie leży kawie, która traci na swojej sile.
Czarne, z symboliczną i bardzo krótką pianą, praktycznie to bez. W potężnym, intensywnym i rozkosznie słodkim aromacie zachowało się sporo kawy (znakomitej jak na kawę w piwie jakości), choć nie dominuje zapachu: stanowi mniej więcej jedną trzecią dopełnienia do jednej trzeciej ciemnego, jednocześnie mocno czekoladowego i jednocześnie dość mocno palonego, nawet wchodzącego z tą palonością w delikatną wędzonkę stoutu i jednej trzeciej waniliowej, leciutko bourbonowej beczki. Czasem wydaje mi się, że najwięcej to stoutu, potem kawy, a potem beczki, ale jak biorę kolejną dawkę zapachu, to jednak nie potrafię wyróżnić żadnego elementu. Kunsztowna, piękna kompozycja. W smaku notowania beczki rosną, troszkę mniej rosną notowania piwa, maleją zaś notowania kawy - generalnie zupełnie mi to odpowiada. Intensywne jak diabli, szlachetno-alkoholowe od beczki po bourbonie, bardzo czekoladowe, bardzo kawowe i bardzo palone jednocześnie, jest jakby w pół drogi między klasycznym palonym RISem a nowo-nowofalowym słodkim imperial stoutem. Przewijają się jakieś tematy makowcowe, ziemiste, drzewne, generalnie odlot, pyszne piwo. W porównaniu z oryginałem jest trochę zmiękczone, jednak mniej intensywne. Trochę za dużo gazu to jedyne, do czego można się przyczepić.
Podstawka górą, nie jakoś bardzo mocno górą, ale wyraźnie. Chyba jednak podstawowy BCBS jest tak pięknym mariażem beczki po bourbonie i piwa, że niekoniecznie jest sens, żeby coś się w ten związek wtrącało. Zweryfikuję to przypuszczenie już niedługo, bo została mi jeszcze jedna wersja tego piwa do spróbowania.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz