Italo Svevo: "Zeno Cosini"

1923 / tłumaczenie: Zofia Ernstowa

Jedna z najbardziej niedocenionych powieści wszech czasów, za jaką muszę uznać to dzieło, nieobecne nawet jednym egzemplarzem w bibliotekach całego Wrocławia, reklamowana jest (o ile w ogóle jest) jako Proustowska. Uderzyło mnie, ile w tym jest prawdy jak na fakt, że jednocześnie różni się kardynalnie od W poszukiwaniu straconego czasu. Zeno Cosini to również powieść psychologicznie spektakularna, radykalnie zamknięta w myślach i uczuciach fuzji głównego bohatera z narratorem i z alter-ego autora, prezentująca rzeczywistość przez neurotyczny i obsesyjny rozbiór niewidzialnych sensów, niuansów i konstrukcji psychologicznych, również poetycko filozofująca na temat życia. Staje się nią jednak w zupełnie inny sposób. W mniej artystyczny, podniosły i doniosły, za to w dużo lżejszy (również przez fakt, że jest siedem razy krótsza), otwarcie dowcipny, zdystansowany, przewrotny i wyposażony w niewyczerpane zapasy autoironii, skierowanej wobec swego psychoanalitycznego charakteru i wobec głównej postaci.

Bodaj pierwszą rzeczą, jaką się tutaj najłatwiej zachwycić, jest właśnie wyśmienity humor, jeden z najlepszych w dziejach literatury, konstruowany czasem wręcz w białych rękawiczkach, ale z nieskończoną lekkością i kreatywnością, operujący genialną po prostu ironią, w tym autoironią. Jego głównym budulcem jest nie tyle anegdotyczny charakter fragmentów fabuły czy nawet pojedyncze triki językowe, a przede wszystkim autorski ton narracji, z którego humorystyczna aura bije nieprzerwanie, sprzęgnięty z umysłem postaci narratora. Często balansujący na granicy humoru i powagi, czasem jednocześnie po obu stronach tej granicy, ostatecznie stając się czymś więcej niż przyjemnością: mianowicie wyposażonym w dowód stwierdzeniem, że życie po prostu jest dość komiczne, nawet jeśli jednocześnie bardzo poważne, i z jowialnym przekazem, że nie ma potrzeby odbierać go i analizować ze śmiertelną powagą.

Ten humor sprzęga się z nieskończonymi analizami psychologicznymi narratora dotyczącymi samego siebie i otaczających go ludzi, przez co początkowo wydaje się, że jest to powieść z psychologii żartująca (i zresztą w dużej mierze słusznie się wydaje!), ale wkrótce dociera do odbiorcy fakt, że jednocześnie ta psychologia jest niesamowicie prawdziwa, a Svevo to obserwator genialny i przenikliwy, godny rywalizacji z Proustem. Ujmuje przez to życie i człowieka z ciężką do powtórzenia celnością, a jednocześnie w oryginalny sposób. Humor zresztą w ostatnich rozdziałach ustępuje nieco miejsca na poważne stwierdzenia, a końcówka to poruszające świadectwo afirmacji -akceptacji życia ze wszystkimi jego bólami i trudnościami, pochwała czynności i otwartości na przeżycia, zakończona dość proroczą diagnozą przyszłości człowieczeństwa.

Svevo odmalował tu wiele wyrazistych i interesujących typów ludzkich, ale naturalnie szczególnie imponujący jest autoportret: neurotycznego, introwertycznego, inteligentnego próżniaka-hipochondryka, świadomego swoich słabości i dziwactw i chętnie z nich żartującego, obdarzonego wielką wrażliwością, niejednorodnego moralnie i piekielnie sympatycznego. Właściwie na ten moment to moja ulubiona postać powieściowa ze wszystkich.

Pozwolę sobie na osobliwe stwierdzenie: Zeno Cosini to powieść mało artystyczna, ale za to bardzo literacka. Język nie jest w niej piękny czy oryginalny i do tworzenia piękna na ogół nie rości sobie pretensji, nie istnieje nigdy dla siebie samego, jest celowy. Jest jednak jednocześnie tak mistrzowsko inteligentny, że choć Svevo nie może się równać z Proustem jako artystą słowa, to w całokształcie wybieram właśnie Włocha.


9.0/10

Komentarze