Jerzmanowo. Kościelna dwuwładza nad świeckim pustostanem
Ze wszystkich post-wiejskich osiedli Wrocławia Jerzmanowo jest silnym kandydatem do tytułu najbardziej wiejskiego. Nie może być inaczej, skoro nie ma na nim właściwie nic miejskiego poza przystankiem wrocławskiego MPK. Choć w granicach miasta znajduje się już od prawie pół wieku - obecnie jako część rozległego osiedla samorządowego Jerzmanowo-Jarnołtów-Strachowice-Osiniec - doskonale zakonserwowało charakter zwyczajnej dolnośląskiej wsi, skupionej wzdłuż jednej głównej drogi.
Jerzmanowo jest dość rozległe, ma kształt mocno pogniecionego kwadratu; od północy graniczy z Ratyniem i Złotnikami, od wschodu z Żernikami i Strachowicami, od zachodu z Jarnołtowem. Na południu bardzo mała część granicy osiedla jest jednocześnie granicą samego Wrocławia. Prawie całą powierzchnię Jerzmanowa pokrywa jednak pustka - pola i drogi, przy których nic praktycznie nie ma. Na północy mieści się spory kompleks Zakładów Chemicznych Złotniki, jednak poza tym Jerzmanowo to tak naprawdę to, co dzieje się wzdłuż ulicy Jerzmanowskiej, przecinającej całe osiedle od zachodu na wschód.
A dzieje się z grubsza tyle, co nic. Nie licząc nieco bardziej intensywnego niż na wsi ruchu samochodów, Jerzmanowo oddycha spokojnym rytmem, nic sobie jakby nie robiąc z widocznego z niektórych punktów Sky Towera. Proste wiejskie domki jedno- i wielorodzinne, które w większości muszą sobie liczyć grube kilkadziesiąt lat, dwa czy trzy prywatne sklepy spożywcze, czasem jakaś ładniejsza, choć zwykle zaniedbana willa, prostokątny zbiornik wodny o niejasnym przeznaczeniu. Jest też cmentarz komunalny - coś, czym może się poszczycić mimo wszystko tylko około dziesięciu wrocławskich osiedli - ale nie jest to obiekt w żaden sposób interesujący, dominuje na nim prostota i praktyczność, a budyneczek kaplicy jest zupełnie nijaki.
Nawet jednak na takich rubieżach znalazła się pewna osobliwość, być może bezprecedensowa w skali miasta (nie licząc ścisłego centrum) - oto bowiem w samym środku wiejskiego osiedla, jednego z dosłownie kilku najmniej licznie zamieszkanych we Wrocławiu, stoją dwa katolickie kościoły w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Jest to uwarunkowane historią wsi, niegdyś podzielonej na dwa majątki ziemskie, z czego jeden posiadał kościół ewangelicki, a drugi katolicki.
W stałym użytku jest oczywiście tylko jeden z nich. Dawniej ewangelicki, obecnie katolicki Kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski powstał w 1880 roku. To bryła totalnie pogrążona w jaskrawej cegle, będąca dość odległą wariacją na temat architektury romańskiej. Najbardziej charakterystycznym elementem budowli jest prostopadłościenna, płasko ścięta wieża na planie kwadratu z podświetlanym w nocy zegarem, aczkolwiek najbardziej podoba mi się ta świątynia od tyłu, zwieńczonego zgrabną neoromańską absydą. Wnętrze mocno kontrastuje z elewacją - nie widać w nim ani jednej cegły, wszystko pokrywa świeży biało-żółty tynk, a wyposażenie jest klasycyzujące i oszczędne. Bardzo zadbane i przyjazne, ale niekoniecznie na tyle ciekawe, żeby czekać na rzadko odprawiane msze, by je zobaczyć.
Kościół św. Jadwigi z XIV wieku, ustawiony tyłem do nowszego, jakby obrażony, że mimo starszeństwa pełni tylko pomocniczą funkcję, to obiekt przynajmniej dla mnie dużo bardziej interesujący. Ascetyczna bryła w typie topornego wiejskiego gotyku, stara cegła, dzwonkowy hełm, wyjątkowo wąski, jednonawowy plan świątyni, przykościelny cmentarzyk i potężny kamienny mur - widać tu obiekt z potencjałem, który jeszcze mocniej ujawnia się po zmroku. Niestety nabożeństwa odbywają się w nim sporadycznie i tylko w nielicznych okresach roku liturgicznego, więc jest zamknięty, a zamknięta jest przeto również brama. Ten klimatyczny, kilkusetletni zabytek podziwiać można tylko zza wysokiego muru, który w tym momencie staje się bolączką, a nie atutem.
Centrum kulturalne osiedla znajduje się dokładnie pomiędzy kościołami - to "Dom Jana Pawła II" w dawnej szkole podstawowej, gdzie funkcjonuje Centrum Aktywizacji Mieszkańców Osiedli, świetlica i klub seniora.
Jerzmanowo wydało mi się całkiem sympatycznym miejscem do życia (o ile komuś nie zależy na tym, by mieć w pobliżu jakąkolwiek knajpę czy kawiarnię - a właściwie cokolwiek poza sklepami spożywczymi), natomiast z turystycznego punktu widzenia to jedno z najmniej interesujących osiedli. Dwa kościoły z XIX i XIV wieku to niby nie byle co, są osiedla oferujące mniej, ale ten pierwszy nie ma zbyt ciekawej bryły, a do drugiego nie można się zbliżyć. Osiedle tylko dla koneserów Wrocławia.
A dzieje się z grubsza tyle, co nic. Nie licząc nieco bardziej intensywnego niż na wsi ruchu samochodów, Jerzmanowo oddycha spokojnym rytmem, nic sobie jakby nie robiąc z widocznego z niektórych punktów Sky Towera. Proste wiejskie domki jedno- i wielorodzinne, które w większości muszą sobie liczyć grube kilkadziesiąt lat, dwa czy trzy prywatne sklepy spożywcze, czasem jakaś ładniejsza, choć zwykle zaniedbana willa, prostokątny zbiornik wodny o niejasnym przeznaczeniu. Jest też cmentarz komunalny - coś, czym może się poszczycić mimo wszystko tylko około dziesięciu wrocławskich osiedli - ale nie jest to obiekt w żaden sposób interesujący, dominuje na nim prostota i praktyczność, a budyneczek kaplicy jest zupełnie nijaki.
Nawet jednak na takich rubieżach znalazła się pewna osobliwość, być może bezprecedensowa w skali miasta (nie licząc ścisłego centrum) - oto bowiem w samym środku wiejskiego osiedla, jednego z dosłownie kilku najmniej licznie zamieszkanych we Wrocławiu, stoją dwa katolickie kościoły w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów. Jest to uwarunkowane historią wsi, niegdyś podzielonej na dwa majątki ziemskie, z czego jeden posiadał kościół ewangelicki, a drugi katolicki.
W stałym użytku jest oczywiście tylko jeden z nich. Dawniej ewangelicki, obecnie katolicki Kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski powstał w 1880 roku. To bryła totalnie pogrążona w jaskrawej cegle, będąca dość odległą wariacją na temat architektury romańskiej. Najbardziej charakterystycznym elementem budowli jest prostopadłościenna, płasko ścięta wieża na planie kwadratu z podświetlanym w nocy zegarem, aczkolwiek najbardziej podoba mi się ta świątynia od tyłu, zwieńczonego zgrabną neoromańską absydą. Wnętrze mocno kontrastuje z elewacją - nie widać w nim ani jednej cegły, wszystko pokrywa świeży biało-żółty tynk, a wyposażenie jest klasycyzujące i oszczędne. Bardzo zadbane i przyjazne, ale niekoniecznie na tyle ciekawe, żeby czekać na rzadko odprawiane msze, by je zobaczyć.
Kościół św. Jadwigi z XIV wieku, ustawiony tyłem do nowszego, jakby obrażony, że mimo starszeństwa pełni tylko pomocniczą funkcję, to obiekt przynajmniej dla mnie dużo bardziej interesujący. Ascetyczna bryła w typie topornego wiejskiego gotyku, stara cegła, dzwonkowy hełm, wyjątkowo wąski, jednonawowy plan świątyni, przykościelny cmentarzyk i potężny kamienny mur - widać tu obiekt z potencjałem, który jeszcze mocniej ujawnia się po zmroku. Niestety nabożeństwa odbywają się w nim sporadycznie i tylko w nielicznych okresach roku liturgicznego, więc jest zamknięty, a zamknięta jest przeto również brama. Ten klimatyczny, kilkusetletni zabytek podziwiać można tylko zza wysokiego muru, który w tym momencie staje się bolączką, a nie atutem.
Jerzmanowo wydało mi się całkiem sympatycznym miejscem do życia (o ile komuś nie zależy na tym, by mieć w pobliżu jakąkolwiek knajpę czy kawiarnię - a właściwie cokolwiek poza sklepami spożywczymi), natomiast z turystycznego punktu widzenia to jedno z najmniej interesujących osiedli. Dwa kościoły z XIX i XIV wieku to niby nie byle co, są osiedla oferujące mniej, ale ten pierwszy nie ma zbyt ciekawej bryły, a do drugiego nie można się zbliżyć. Osiedle tylko dla koneserów Wrocławia.
Komentarze
Prześlij komentarz