Piero della Francesca: "Biczowanie Chrystusa"

olej i tempera na desce / 1470 / Galleria Nazionale delle Marche, Urbino

Ten obraz - na absolutnie pierwszy rzut oka jeszcze jedna biblijna scena w typowej renesansowej oprawie z perspektywą linearną w roli głównej - po bliższym poznaniu uważam za jedno z najdziwniejszych dzieł w historii malarstwa i jedno z najtrudniejszych do opowiedzenia o nich. Pozornie zwyczajny kawałek renesansowej sztuki obfituje w kłębiące się dziwności i tajemnice, które czynią go na dłuższą metę wprost niepokojącym.

Teoretycznie wszystko gra - dostojna, wyrafinowana kompozycja oparta na dwóch planach, wyraźnie od siebie oddzielonych pionową linią środka obrazu i precyzyjną perspektywą, scenka biblijna na dalszym i przypadkowa, niby to "ornamentacyjna" grupa osób na pierwszym planie. Ale szybko mnożą się pytania i niezwykłości. Przede wszystkim perspektywa, najsłynniejszy atut tego obrazu, jest aż diabolicznie precyzyjna, zbyt doskonała, obłąkańczo matematyczna i tak samo - diabolicznie intensywnie - podkreślana poprzez złożoną podłogę i kaskadowe wnętrze pałacu. Sama lewa połowa obrazu jest przez nią niesamowicie nowoczesna, futurystyczna wręcz, kojarząca mi się z wnętrzami statków kosmicznych, które zaistniały póki co tylko w wyobraźni ludzkiej - a mówimy przecież o antycznym pałacu Piłata zdobnym w marmury, fantazyjne kapitele i portale, więc dochodzi do brutalnego, zupełnie nieklasycznego kontrastu. Gigantyczny dysonans wzbudza też relacja dwóch grup - grupa trzech mężczyzn na pierwszym planie, nierozszyfrowana przez historyków sztuki, jest na dobrą sprawę bardzo niepokojąco ekscentryczna i z jakiegoś powodu kompletnie niezainteresowana biczowaniem Zbawiciela. Samo biczowanie jest zresztą ekscentryczne - teatralnie sztuczne, sztywne, symboliczne, eleganckie, zupełnie nie na serio. Swoje dokłada charakterystyczna dla Piera della Francesca maniera malowania postaci - milczących, nieludzkich i nadludzkich, masywnych, sztywnych gigantów z zamglonym wzrokiem, przebywających w niedostępnym śmiertelnikom świecie. Swoje dokłada jego paleta barwna, po raz kolejny nowoczesna, będąca wręcz jakimś skrajnie odległym i nie w prostej linii, ale dla mnie jednak przodkiem fowizmu - tak ekscentryczna, nienaturalna mimo że oczywiście w granicach realizmu. I jeszcze światło - padające z innej strony na pierwszym, a z innej na drugim planie.

Natężenie pytań "ale dlaczego tak?", "czemu to służy?" i "co to oznacza?" sprawia, że obraz wzbudza niepokój swoją tajemniczością i - zaskakująco, bo jest na pierwszy rzut oka zimny i wyrachowany - kursuje w kierunku bardzo specyficznej odmiany transcendencji - pozbawionej mistycyzmu, pozbawionej emocji, ale wciąż - a może raczej tym bardziej? - transcendencji. Jakby człowiek - z przyrodzoną sobie ułomnością, z umysłem apriorycznie wtłoczonym w formy czasu i przestrzeni - postawiony został przed odkrytą tajemnicą bytu i nie wiedział, co z tym zrobić, bo nie był w stanie ze swoim aparatem percepcyjnym tego odebrać - widział i nie widział zarazem. Oglądając ten panel ja przynajmniej mam wrażenie, że wkraczam na chwilę bez zaproszenia do świata istot nadziemskich, obdarzonych wyższą wiedzą, którą nie są jednak w stanie się ze mną podzielić. Lewa część wydaje mi się jakimś portalem do treści ostatecznych, w stosunku do których biczowanie Chrystusa pozostaje jak fenomen do noumenu, a prawa - konspiracyjnym spotkaniem dwóch mężczyzn po bokach z kosmiczną istotą na środku w roli przewoźnika między dwoma światami. O tak, ten obraz jest wprost psychodeliczny.

To teoretycznie nie bardzo jest "moje" malarstwo, w ogóle nie uważam tego dzieła za coś pięknego. Fascynuje mnie jego kolorystyka na przykład, ale wcale mi się ona nie podoba; nie rozumiem, o co w nim chodzi i co właściwie jest jego tematem, bo na pewno nie jest nim biczowanie Chrystusa; jest skrajnie chłodny, techniczny, nieczuły. Fakt, że jest bardzo wyrafinowany formalnie, że jest tu dużo renesansowej doskonałości - w proporcjach, w pozach, w układach, w rysunku, w świetle, w perspektywie, ale to ciągle nie to. Jest natomiast prawdziwie hipnotyczny i jedyny w swoim rodzaju. Ciężki mi go ocenić. Być może wrócę tu kiedyś i ta ocena znacząco pójdzie w górę, a może w dół.



8.5/10

Komentarze