Muchobór Mały. Wrocławskie płaszczyzny utylitarne

Istnieje we Wrocławiu bardzo silna korelacja pomiędzy odległością danego osiedla od centrum a liczbą wartych do zobaczenia na nim miejsc - we Wrocławiu i zapewne w prawie każdym mieście. Osiedle może być brzydsze albo ładniejsze, ale im bliżej mu do rynku, tym na ogół będzie na nim więcej ciekawostek, a im dalej - tym trudniej będzie cokolwiek o nim powiedzieć. Miejscem, które sprawia, że ta korelacja nie jest jednak równa 1, jest na przykład Leśnica, odległa od centrum prawie tak bardzo, jak to możliwe, a jednak szczycąca się dużym pałacem, ślicznym kościołem i parkiem. Najjaskrawszym przykładem odwrotnym - osiedla, które leży od rynku stosunkowo blisko w linii prostej, ale praktycznie nic interesującego się na nim nie znajdzie - jest natomiast Muchobór Mały.

Muchobór w ogóle wzmiankowany był najdawniej w 1193 roku, a wydzielony z niego Muchobór Mały w 1311. Został przyłączony do Wrocławia wcześniej niż Muchobór Wielki, bo już w 1928, podczas gdy jego większy brat zza Ślęzy dopiero po wojnie. Poza nim Muchobór Mały graniczy jeszcze z Nowym Dworem (przez fragment ul. Strzegomskiej od mostu Strzegomskiego na Ślęzy do estakady), a następnie już wzdłuż torów kolejowych: z Popowicami, Szczepinem, Gajowicami i Grabiszynem (punktowo również z Przedmieściem Świdnickim i Gądowem). Patrząc na niektóre z tych sąsiedztw, na przykład podobnie odległe od centrum Popowice i Grabiszyn, gdzie można pooglądać całkiem sporo, można się dziwić, że na Muchoborze Małym niemal zupełnie nie ma na czym zawiesić oka.

Moje oko jest jednak okiem turysty, poszukiwacza piękna, osoby zainteresowanej światem i tak dalej. Przyjmując spojrzenie bardziej praktyczne, Muchobór Mały pełni we Wrocławiu kilka istotnych funkcji - zwłaszcza trzech - i gdyby nagle wymazać go z mapy, to odczułoby to wielu mieszkańców. Co ciekawe, te trzy funkcje się praktycznie nie przenikają - można podzielić osiedle na trzy rozległe obszary, które realizują po jednej z nich. Po pierwsze, na Muchoborze mieszka dużo ludzi. Może nie rozpaczliwie dużo, ale wciąż górna połowa rankingu wszystkich osiedli pod względem liczby mieszkańców, a patrząc na to, że obszar mieszkalny to jakaś jedna piąta tego osiedla, to na tym obszarze w dodatku wyśmienicie gęsto.

Po drugie, przynajmniej według moich ustaleń, żadne inne osiedle we Wrocławiu nie jest domem dla tak wielu ogródków działkowych. Przedzielona jedynie ulicą Klecińską - fragmentem obwodnicy śródmiejskiej - rozległa zielona połać przylegająca do Ślęzy i torów kolejowych, za którymi zaczyna się Grabiszyn, to wręcz prawdziwe działkowe imperium, osobne rekreacyjne miasteczko, z którym nie może się nie tylko równać, ale i konkurować którakolwiek inna tego typu przestrzeń w mieście. Jakby tego było mało, to poza tym głównym obszarem jest jeszcze dodatkowy, a z tamtym się stykający - otoczony ze wszystkich stron torami trójkąt ogródków na wschodzie, z dostępem od Szczepina i Gajowic.

Po trzecie, czym Muchobór Mały jest dla działkowców, tym jest i dla firm. Sąsiadujące ze sobą Wrocławski Park Technologiczny i większy Wrocławski Park Przemysłowy to zagłębie biznesu. Ten pierwszy ukierunkowany jest bardziej na hasła typu nauka, technologia, innowacje, biura, a ten drugi na przemysł, produkcję, budowlankę, elektrotechnikę itd. - chociaż oczywiście wiele z tych sektorów się przenika. Tak jak w przypadku działek - ciężko w całym mieście o drugi taki obszar, poddają się pod tym względem nawet takie klasyki jak Tarnogaj, Grabiszyn czy okolice Bierutowskiej. Może jedynie Kowale stanęłyby w szranki.

Można jeszcze pokusić się o "po czwarte" w tej wyliczance użyteczności i nadmienić, że przez Muchobór przechodzi jedna z najważniejszych dróg w mieście, czyli obwodnica śródmiejska, łącząca południe z północnym zachodem miasta, jak i również gęsto uczęszczana ulica Strzegomska, łącząca wraz ze swoimi przedłużeniami ścisłe centrum z lotniskiem. No i jest tu mnóstwo torów kolejowych.

Co gdyby jednak chcieć wycisnąć z osiedla coś nie tylko praktycznego, ale i w jakimś stopniu interesującego? Najlepiej powrócić do "po pierwsze" i do osiedla mieszkalnego, będącego w praktyce przedłużeniem blokowego molocha, Nowego Dworu. PRL-owskie osiedle z wielkiej płyty, od którego Muchobór się zaczyna za Nowym Dworem, nie jest na pewno najbardziej interesującym z tego typu założeń we Wrocławiu, ale jak wszystkie z nich ma swoją brutalną poetykę. Jeśli czymkolwiek wyróżnia się od innych, to charakterystycznymi balkonami o podstawie trapezu równoramiennego, nie tak udanymi wszak jak słynne popowickie. Efekt wizualny bloków jest szczególnie... intensywny w połączeniu z postmodernistycznym upiorem pastelozy - budynkiem mieszkalno-usługowym z przełomu tysiącleci przy ulicy Szwedzkiej (szkoda jego kolorystyki, bo sama bryła jest naprawdę intrygująca).







Z osiedlem z wielkiej płyty sąsiaduje spokojne osiedle domków jednorodzinnych, na którym można odnaleźć echa dawniejszej przeszłości Muchoboru. Szczególnie głośne są przy ulicy Estońskiej, skądinąd niezwykle ładnej, gdzie zachowała się kostka brukowa i część poniemieckich domostw.


Dokładnie pomiędzy uniwersum bloków i uniwersum domków stoi Kościół NMP Nieustającej Pomocy, zbudowany w 1997, a konsekrowany w ostatnim roku millenium. Kanciasty i dość rozległy budynek z jasnej cegły jest bardzo dalekim echem gotyku - nie pięknym, średnio interesującym, ale przynajmniej też nie brzydkim. A wnętrze jest nawet całkiem miłe i zaskakująco kameralne.




To już właściwie wszystko z konkretnych obiektów, ale drążmy dalej - z kronikarskiej powinności można wymienić stację kolejową Muchobór, rzadko używaną i pozbawioną jakichkolwiek wartości estetycznych.

Najbardziej estetycznie jest na granicy dwóch Muchoborów, nad Ślęzą. Pomiędzy rzeką a ogródkami działkowymi wije się wąska ścieżka wśród wysokich traw, ledwo już przejezdna rowerem, za to wynagradzająca to dzikością przyrody, spokojem i dystansem od miasta.



Można jeszcze wspomnieć, że osiedle zaczyna się i kończy estakadami obwodnicy śródmiejskiej, z której można uchwycić jakieś tam widoki, z naciskiem na jakieś tam.


Coś tam się więc da wycisnąć, zresztą część mieszkalna i działkowa tego osiedla są naprawdę miłe, ale jednocześnie Muchobór Mały jest osiedlem tak utylitarnym i przyziemnym, że jako zwiedzający poczułem się na nim niemal spoliczkowany. Wszystko na nim zdaje się mówić: "idź sobie być turystą gdzieś indziej: my tutaj mieszkamy, pracujemy i odpoczywamy". I w zasadzie chyba będę się musiał zastosować do tej rady.

Komentarze