AleBrowar: Nipkov

Kölsch / 4,6% / 11,6 blg

AleBrowar jakoś mnie ostatnio nie zachęca - mam wrażenie, że lecą mocno na jedno kopyto to raz, a dwa że opinie na temat ich nowych piw nie powalają. Jeśli jednak ktoś warzy Kölscha, to sięgam bez zastanowienia, bo z tym stylem miałem dużo dłuższy rozbrat niż z AleBrowarem. Nie wypiłem żadnego piwa w kolońskim stylu (tak zresztą AleBrowar określa swoje piwo, nie mogąc użyć zastrzeżonej nazwy Kölsch) od sześciu lat i sześciu dni. Konkret.


Piwo wyraźnie odcina się od całej reszty asortymentu AleBrowaru. Powstało z przeznaczeniem na lokalny,  lęborski, około-nadmorski rynek, dla zwykłych ludzi pragnących zwykłego piwa. Dlaczego więc akurat tak egzotyczny styl jak Kölsch? Dlatego, że AleBrowar u zarania swoich dziejów zdeklarował się, że nie będzie warzył lagerów, a Kölsch jest zdecydowanie najbliższym jasnemu lagerowi stylem, który lagerem nie jest, przynajmniej nie klasycznym. Piwo jest też hołdem dla Paula Nipkowa, niemieckiego fizyka z Lęborka, który przyczynił się do powstania telewizora.

Słomkowe, lekko zmętnione, z bardzo ładną pianą. W aromacie to faktycznie, nie da się ukryć, Kölsch - jakby klasyczny jasny lager, o potężnym charakterze kojarzących mi się z piwnicą nut będących efektem procesu lagerowania, ale wyraźnie wzbogacony ale'owymi estrami owocowymi kojarzącymi się zwłaszcza z jabłkami, właściwie to bardzo śmiałymi, może ciut za mocno, bo momentami przykrywającymi słodowość i skromną dość chmielowość. W smaku podobnie - konfrontacja charakteru rześkiego, lekkiego, biszkoptowego hellesa z bardziej dzikim charakterem górnej fermentacji w postaci owocowych estrów, połączonych jeszcze z lekką kwaskowością piwa. Ma też bardzo ciekawy finisz, taki "miękki", kwaskowy, goryczkowy, jakby lepki, treściwy - ciężko go w sumie precyzyjnie opisać. Bardzo przyjemne, byłoby prawie znakomite, ale przeszkadza lekka nuta żelaza.

No no, dwa spore sukcesy ze strony AleBrowaru. Po pierwsze to jest autentyczny Kölsch, ciężko mi właściwie wyobrazić sobie ten styl bardziej adekwatnie. Po drugie to jest bardzo, bardzo dobry Kölsch. Najlepszym pozostaje w moim życiu Tzara z Thornbridge'a.


7.0/10

Komentarze