Pinta Deli Store #2

Pastry Sour / + brzoskwinia, nektarynka, morela, marakuja, laktoza / 5,6% / 20 blg

Mimo że idea pastry sour mnie średnio przekonuje, a i pierwsze piwo Pinty w tym stylu przekonało mnie umiarkowanie, to postanowiłem dać szansę kolejnym piwom tego browaru z serii Deli Store, bo są oceniane lepiej niż pierwsze. Po tej akurat puszce spodziewam się mnóstwo, bo skład owoców w niej występujących jest idealnie pode mnie.


Pomarańczowe, skrajnie mętne, z całkiem niezłą pianą. Zapach totalnie owocowy, intensywny, rześki i soczysty: wszystkie cztery owoce są zdecydowanie wyczuwalne, prym wiedzie brzoskwinia/nektarynka, za nimi ustawia się marakuja, która przełamuje całość swoją kwaśnością, a bardziej w tle są wtręty morelowe. W smaku jest właściwie bardzo podobnie, chociaż piwo minimalnie się przez tę sokowość przebija i nadaje jakąś kontrę; fantastyczna jest tutaj równowaga słodyczy z kwaśnością, pojawiają się w idealnych proporcjach. Jest gęste, odpowiednio nagazowane, wyśmienite.

Pastry sour nie pastry sour, ale to jest po prostu najlepsze piwo owocowe (nie mylić z piwem z dodatkiem owoców), jakie piłem w życiu. Pokłony przed Pintą część nie wiem która - nawet ze stylu, co do którego jestem mocno sceptyczny, potrafili zrobić coś, co mnie urzekło. Ok, ogromna w tym zasługa faktu, że brzoskwinia i marakuja to być może moje ulubione owoce ze wszystkich istniejących, ale i tak jestem pod wrażeniem.


8.0/10

Komentarze