New England IPA / 6% / 15 blg / do 06.05.2021
Druga z puszek Hopito budzi we mnie wielką ekscytację, bo pierwsza zrobiła wielce pozytywne wrażenie. Tu również typowy New England na jęczmieniu, pszenicy i owsie, ale chmielenie inne, totalnie nowozelandzkie: Nelson Sauvin, Waimea i Motueka. Przepadam ostatnio za nowozelandzkimi chmielami, więc oczekuję wiele, naprawdę wiele. Fantastyczna puszka tylko te oczekiwania nakręca.
Jasnozłote, bardzo mocno mętne, choć nie totalnie. Obfita piana. Rozpustny, buchający, intensywny, rozbestwiony aromat: poczułem się jakbym wsadził nos w tropikalną dżunglę, a raczej w moje wyobrażenie tropikalnej dżungli, pachnącej żywicą i słodkimi owocami. Ciężko od razu znaleźć słowa na te wszystkie elementy: jest tu liczi, ananas, grejpfruty, gorzkie pomarańcze, limonka, jakieś przyprawowe nuty (kardamon?), białe winogrona, pomelo, żywica. Eksplozyjny aromat. W smaku ta barwność aromatyczna napotyka na idealną kontrę w postaci wytrawności i goryczki, dając takiego New Englanda, jakie uwielbiam. Goryczka nie jest za wysoka, ale jest przynajmniej średnia i pięknie komponuje się z owocami. Słód nie gra tu praktycznie żadnej istotnej roli. Piwo jest nieziemsko intensywne, nawet na finiszu ciągle jest się w chmielowym raju. Idealne nie jest - przydałoby mu się więcej zwiewności i mniej wysycenia, co staje się z każdym łykiem coraz większym problemem - ale bardzo dobre.
Trochę jednak rozczarowanie po Street Party, La Papaya to moim zdaniem piwo zdecydowanie mniej imponujące, właściwie na krajowym rynku NEIPek specjalnie się nie wyróżniające. Profilem może jeszcze, ale jakością moim zdaniem nie. Ale potencjał w Hopito jest ewidentny.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz