Hubert Robert: "Pożar Rzymu"
Standardowe, spokojne ruiny rzymskie Roberta nie robią na mnie wielkiego wrażenia - bardziej podobają mi się już tego typu prace Panniniego, prekursora Roberta. Natomiast już pożary Francuza, których kilka namalował, to jedne z najlepszych fantazji, jakie w tamtej epoce powstawały na kanwie fascynacji antycznymi ruinami. Są nieco efekciarskie, jak przystoi takiej tematyce, ale w przypadku Roberta są przede wszystkim kunsztownie efektowne.
Ten pożar z muzeum w Le Havre lubię zwłaszcza, jest najciekawszy. Chyba przede wszystkim dlatego, że ogień został tutaj zablokowany przez sztafaż w postaci grubego i wysokiego kamiennego przejścia, co paradoksalnie spotęgowało sugestywność żywiołu - poprzez kontrast ognia z ciemnym kamieniem od strony oglądającego. Dzięki tej zacienionej obwódce wnętrze arkady jest niczym piekielna dziura, a i po prostu fakt, że ogień nie spowija wszystkiego, urealnia go, osadza w rzeczywistości. I pozwala malarzowi, którego akademicki kunszt dostał tu ciekawsze pole do popisu niż zwykle, na subtelną grę refleksów świetlnych, ukazywanych choćby na ludziach chcących uciec z miasta łodzią, a także na delikatne spowicie całego płótna w nieoczywistej, ale sugestywnej czerwieni. Ten pożar aż słychać.
Jednocześnie dzieło ma dość mocną i w groźny sposób teatralną atmosferę dzięki rozpierzchającym się mieszkańcom Rzymu i punktowi kulminacyjnemu płótna - niewzruszonemu posągowi, prawdopodobnie jakiegoś cesarza, wznoszącego się złowieszczym cieniem na tle kłębów ognistego dymu. Monumentalna poza posągu daje poczucie, jakby Rzym napawał się katastrofą. I faktycznie, choć ogień trawi miasto, to jednocześnie miasto to ukazuje się dzięki temu w wyjątkowo monumentalnej i groźnej potędze. Historia i żywioł wybuchają swoją potęgą, miażdżąc marnego, przemijalnego człowieka.
Nie jest to najgłębszy ani najciekawiej namalowany obraz wszech czasów, oczywiście, ale jak na lekkość treści i formy to naprawdę imponujący. Jak na przedstawienie pożaru jest właściwie też bardzo subtelny.
Komentarze
Prześlij komentarz