Gaetano Previati: "Taniec godzin"

olej i tempera na płótnie / 1899 / Fondazione Cariplo, Mediolan

Na tym ślicznym obrazie śliczna technika Gaetano Previatiego, nieco zapomnianego dziś przez historię, znalazła być może swoje ostateczne przeznaczenie. Odrealniona, oniryczna rzeczywistość, usnuta w całości z roztańczonych nitek - długich, linearnych pociągnięć pędzla z prostym kolorem - okazała się idealna do uzyskania dwóch efektów: ruchu, konkretnie wirowania, oraz świetlistości. Dzięki gęsto usianym, ułożonym w koliste kształty strużkom, wirują nie tylko poszczególne obiekty, ale jakby cały świat; efekt ten dopełnia jeszcze główne przedstawienie na obrazie - symbolizujący dobę okrąg i tańczące wzdłuż niego "godziny". Jeśli chodzi o światło, to jest to pewien formalny paradoks - Previati zrezygnował z klasycznie pojętego modelunku światłocieniowego. Tak umiejętnie zastosował jednak dywizjonizm, że efekt świetlistości jest porażająco dobry, słońce i jego promienie są ogromnie sugestywne.

Wirowanie i świetlistość to zaś w sumie jedne z pierwszy słów, jakie powinny przyjść do głowy, gdy myślimy o Układzie Słonecznym. Forma jest tu więc idealnie dobrana do tematu. To bardzo pogodna wizja Kosmosu, optymistyczna, radosna i wręcz beztroska; niepełna, bo mówić o Kosmosie z pominięciem niepokoju, to znaczy raczej pisać wiersze zainspirowane Kosmosem, niż o nim na poważnie mówić. Ale taki jest właśnie jest obraz - oniryczny, lekki, nieuzurpujący sobie wymowy transcendentnej, przyjemny sonet na temat obrotów kuli ziemskiej. Lekki, bez dużych zobowiązań, ale wciąż piękny. Wolę obrazy nieco "cięższe" - ten zacząłby mnie może nawet drażnić, gdyby poszedł jeszcze kilka kroków w stronę tej pogodnej eteryczności - ale Previati zasłużył na nieco większe uznanie, niż to, którym cieszy się dzisiaj.



8.0/10

Komentarze