Scipione Pulzone: "Portret Giacomo Boncompagniego"
Scipione Pulzone jest historycznie stawiany w kontekście kontrreformacji, której był jednym z głównych artystycznych oręży, stąd przeczesując jego oeuvre natknąć się trzeba na mnóstwo dzieł sakralnych. Ja ledwo w stanie jestem patrzeć na jego obrazy o tematyce religijnej: są paskudnie ckliwe, pompatyczne i efekciarskie. Bez porównania lepiej wychodziły mu portrety. Ten jest nie tylko bardzo dobrym portretem: nie tylko ekwiwalentem duszy portretowanego, ale ekwiwalentem nawet w pewnym stopniu swej epoki artystycznej.
Giacomo Boncompagni, syn papieża Grzegorza XIII, wygląda tu tak samo jak jego życiorys. Czytając jego krótko opisywane dziś losy, wyobrażam sobie, że był kondotierem żyjącym pełnią bezczelnego, męskiego życia: aktywnym militarnie, politycznie, erotycznie, kulturalnie. Persona nieco śliska, egoistyczna, ale inteligentna; żywotna, zachłanna nie tyle względem dóbr i pieniędzy, co przeżyć i znaczenia swojej osoby; raczej nie dobra, niekoniecznie zła, zapewne inteligentna, sybarycka. Co innego widać na tym obrazie? Zarówno rysy, gesty jak i wyśmienity strój uosabiają młodość, bezczelność, zdrowie, determinację, elegancję, władzę, bystrość i męskość bez męstwa. I wszystko to jest cechą nie tylko tego obrazu i nie tylko tej postaci, ale też w pewnej trawestacji późnego renesansu. Wprawdzie w dziełach sakralnych Pulzone był raczej w opozycji do "zgniłego" manieryzmu, ale już w jego portretach, tym zwłaszcza, duch epoki jest w pewnym stopniu obecny (na tyle, na ile pozwala forma realistycznego portretu).
Abstrahując od tych wybujałych może nieco rozważań: strój zapiera dech w piersi, ornamentalnie (te koronki, te zdobienia zbroi) i kolorystycznie, gdzie pełne przepychu połączenie złota z czernią dostaje idealny kontrapunkt w postaci ciemnego błękitu kotary. A gdy już wzrok wędruje w stronę kotary, odkryć można, że nie oglądamy iluzji postaci, lecz iluzję... portretu. "Realna", trójwymiarowa jest tu jedynie ta właśnie kotara, przykrywająca obraz, przedstawiający Giacomo. Iluzja w iluzji, a w niej kolejna iluzja, bo iluzjonistyczne są jeszcze postaci i stworzenia na zbroi. A to już czysto manierystyczna, próżna, wymyślna zabawa.
Komentarze
Prześlij komentarz