Anselm Kiefer: "Auguste Rodin: Katedry Francji"
różne materiały / 2016 / Musée Rodin, Paryż
Średnio lubię technikę nakładania na obrazy materiałów niebędących farbą (szeroko rozumianą) i paralelnie średnio przekonuje mnie twórczość Anselma Kiefera z czasów, w których stał się sławny. Ale ten obraz (swoją drogą zainspirowany książką rzeźbiarza zainspirowanego architekturą, stąd osobliwy tytuł), powstały bardzo niedawno, jest małym zwycięstwem i tej techniki, i tej postaci. Zostały tu ewidentnie użyte jakieś osobliwe materiały - ten najczęściej użyty kojarzy mi się z roztopioną cyną - ale nie dość, że nie wprowadziły do obrazu niesmacznego dysonansu, to jeszcze w intrygujący sposób nawiązały grę z materią "malarską". Ciężko uchwycić moment, w którym obraz kończy się iluzjonistyczny obraz, a zaczyna ciało stałe. Srebrna, czarna i rdzawa lawa zalewa katedralne wieże, stapia je, rozpuszcza.
Można się pokusić o nieco pretensjonalną i mocno banalną interpretację - oto wizualizacja, jak zabytki czy w ogóle przeszłość, historia stają się coraz bardziej zapomniane, przestają być realne dla współczesnego człowieka. Ale ja wolę prostszy odczyt - jest pięknie. Nieskończenie złożona magma srebra i czerni zalewa rzeczywistość w rozkosznie chaotyczny sposób, dając intensywny, ekspresyjny, lśniący, eksplozyjny efekt estetyczny. Liryczna zagłada. Wystarczy.
Komentarze
Prześlij komentarz