Johann Sebastian Bach: "Das Wohltemperierte Klavier", tom I

1722 / wykonanie: Glenn Gould, 1962-65

Die Kunst der Fuge i Wariacje Goldbergowskie zgarniają dziś znacznie więcej popularności, ale trzeci wielki zbiór utworów klawiszowych Bacha (jeśli tak traktować pierwszy wymieniony) również jest dziełem wybitnym, w sumie porównywalnie wybitnym - a przynajmniej pierwszy tom (traktuję je osobno, bo przecież ich skomponowanie rozdzieliło dwadzieścia lat życia kompozytora!). Choć innym. Jak wspomniane są zestawem wariacji na jednym temacie, tak tutaj mamy do czynienia z kilkudziesięcioma zupełnie osobnymi, krótkimi utworami, różniącymi się od siebie niemal wszystkim. Każda para preludium i fugi zagrana jest w innej tonacji, po kolei od C-dur po B-moll, a to tylko wierzchołek góry lodowej, wzniesionej z nieskończonej kreatywności Bacha w rozwiązaniach formalnych. Sprawia to, że akcent zostaje nieco przesunięty z transcendencji, głębi i skupienia na emocjonalność, barwność i wirtuozerię. Bach nie drąży tu może tak głęboko, drąży za to szerzej, choć niektóre preludia i zwłaszcza fugi posiadają i tak głębię nieosiągalną dla prawie wszystkich innych kompozytorów. Czasami można odnieść wrażenie, że dzieło jest nieco oschłe w tym swoim radykalnym uporządkowaniu (jego pierwotne przeznaczenie było zresztą przez samego Bacha określone jako "na użytek młodzieży muzycznej chcącej się uczyć, a szczególnie dla tych, którzy już są zaawansowani w nauce") - w pewnym sensie tak jest, bo znacznie więcej tu intelektualizmu niż mistycyzmu, ale w innym wręcz przeciwnie, bo są tu momenty niesamowicie gęste i intensywne emocjonalnie, porywające i poruszające. Przy uważnym odsłuchu można się rozpłynąć w jego zmienności, barwności, złożoności i solidnie wzruszyć (pomaga w tym wykonanie Goulda, którego interpretacje poszczególnych kawałków mocno ze sobą kontrastują, tempem i nie tylko).

Jeśli zrównać Wohltemperierte Klavier z jego pierwszym tomem (jak się w sumie często robi, bo dużo częstsze są wykonania i nagrania właśnie pierwszego tomu, w dodatku drugi został do tego tytułu podpięty po śmierci Bacha), to mimo wszystko podoba mi się najmniej z wielkiej trójki, ale różnica w przeżyciu nie jest duża.



9.0/10

Komentarze