Talisker Distillers Edition

szkocka whisky single malt / 13 lat (1993-2006) / Szkocja / Skye / 45,8%

Minęło parę lat, odkąd miałem okazję pić 10-letniego Taliskera, ale pamiętam z tej degustacji na tyle, żeby czuć spore nadzieje co do innych wersji. Dziesięciolatka nie była akurat w pełni satysfakcjonująca, przy czym ten niedostatek nie leżał w kierunku, jaki obiera ta whisky, ale w przyłożeniu - była za delikatna. Distillers Edition ma trzy lata więcej, ale będzie nieco inna, bo opiera się na leżakowaniu w beczkach po jerez amoroso (czyli lżejszej wersji sherry oloroso). Zgodnie z logiką i zgodnie z zapowiedzią na etykiecie, powinna trochę odchodzić od dymu w stronę słodkich owoców.


Ma dość intensywną, pomarańczową barwę. Zapach jest zbliżony właśnie do tego, czego można było się spodziewać: to dwuwładza torfowego dymu i słodszych, niekoniecznie nawet owocowych klimatów (bardziej wchodzi w okolice toffi i karmelu, chociaż są też mandarynki, kandyzowane ananasy). Wydaje mi się, że wszystkiego jest tu więcej niż w dziesięciolatce: sherry dostarczyło fajnego słodkiego ciała, ale dym wcale się nie uspokoił, jest wręcz nawet bardziej intensywny, tylko musi oddać trochę miejsca na słodowo-deserowo-owocowe tematy. Brakuje mi w nim jakiejś szczypty magii: większej złożoności, czegoś wyjątkowego - ale jest bardzo, bardzo, bardzo ładny. Skropienie wodą trochę go spłyciło, uśredniło.


Smak nie zaskakuje: to dalej dużo dymu i nieco mniej spuścizny po sherry. Jak na swą moc dość łagodna, w ustach zionie intensywnym, słonym dymem, nie aż tak typowo torfowym, trochę bardziej drzewnym (drewna w ogóle jest tu sporo), a po przełknięciu rozlewa się falą słodyczy. I tu również parę kropel wody raczej przeszkodziło niż pomogło wznieść tę whisky na wyższy poziom - nie złagodniała już bardzo, bo i tak była łagodna, a poszczególne elementy smaku nieco się zlały.


Świetna, choć liczyłem na większy progres w stosunku do dziesiątki. Tak jednak jak przewidywałem, to whisky odmienne, mające co najmniej tyle rozjazdów, co punktów wspólnych. Dziesiątka była subtelną, wiedzącą czego chce, ale zwiewną whisky - ta jest bardzo zaokrąglona i pełnowymiarowa. Bez wahania mówię, że lepsza, natomiast nie aż tak, bym dał jej w swojej skali wyższą ocenę.


8.0/10

Komentarze