Max Liebermann: "Kobiety skubiące gęsi"

olej na płótnie / 1872 / Nationalgallerie, Berlin

Max Liebermann został zapamiętany jako najważniejsza postać niemieckiego impresjonizmu. Ukąszony został nim dość szybko, w swoich dwudziestych latach życia, i do końca tego długiego życia tworzył już praktycznie tylko impresjonistycznie, w każdym razie około tej metody. Żadne z tych płócien niestety, choć parę jest bardzo dobrych, a co najmniej jedno ociera się o świetność, nie robi konkurencji klasykom francuskich mistrzów, nie ma na to szans. Gdy się pokrótce zapoznałem z dorobkiem berlińczyka, doszedłem do wniosku, że on nie do końca był impresjonistą, a raczej świetnym realistą, który pod wpływem mody zaczął malować jak impresjoniści i przez to być może zaprzepaścił szansę na uczynienie swojego nazwiska nieco głośniejszym, niż jest teraz poza Niemcami.

Celność, szczerość, spokój i adekwatna forma, z jakimi Liebermann oddawał codzienne i mniej codzienne sceny z życia chłopów, biedaków, prostych i ubogich ludzi to jego największy atut. Prawie każde jego płótno o tej tematyce tętni głębią i atmosferą, a prawie każde, które od tej tematyki ucieka, wydaje mi się błahe (wyjątkiem namiętne dzieło "Samson i Dalila" z 1901 roku). Najprościej byłoby wybrać obraz, który i taką tematyką by dysponował, i byłby namalowany już w impresjonistycznej manierze, ale nic nie poradzę na to, że chyba żadne z nich nie ma aż takiej siły wyrazu jak to, które Liebermann namalował jako zaledwie 25-letni student.


Tu nie widać Moneta czy Renoira, widać za to pewnego genialnego Holendra. Byłoby pewnym nadużyciem powiedzieć, że "Kobiety skubiące gęsi" są "Strażą nocną" realizmu - Liebermann był malarzem dużo mniejszego kalibru niż Rembrandt - ale wpływy są i widoczne, i dobrze użyte. Widzimy tu tonącą w mroku izbę, której nie może rozświetlić małe okno po prawej stronie, a nawet przypuszczalnie otwarte drzwi od strony widza, i gromadę starych wieśniaczek zajętych skubaniem gęsi, dostarczanych im przez wysokiego mężczyznę o poczciwym wyrazie twarzy. Scena żyje, a jej kolorystyka silnie współpracuje z tematyką i świadectwem ciężkiego życia wieśniaków. Pomarszczone, twarde twarze starych kobiet pełne są zmęczenia życiem, posępności, ale też niewzruszonej mądrości - one zrozumiały, że życie chłopa to ciężki kawałek chleba, zaakceptowały to i wzięły się do pracy, bo to jedyna rozsądna droga. Świat nie może wymagać od nich uśmiechu, ale dostanie zawziętą pracowitość, mimo że odda im w zamian tak niewiele. 

Mniej więcej to samo mówi nam chromatyka dzieła. Izba i zarazem tło dla zajętych gęśmi postaci na pierwszym planie to pogłębiająca się otchłań, ale nie czarna, a ciemnobrązowa, składająca się w równej mierze z cienia, co z drewna. Kolejne plany coraz bardziej w nią wnikają, stopniowo zlewając się w mroku i ginąc w nim. To arcybrązowe, niepozbawione mistycznego pierwiastka (ale tylko pierwiastka) tło doskonale koresponduje z tematyką dzieła i nakręca klimat tętniącej pracą chłopskiej izby - płótno mówi, a właściwie szura, szmera i muska unoszącym się w powietrzu pierzem. Teoretycznie dostrzegamy zarys ściany z tyłu, ale nie możemy być pewni, jak daleko sięga mrok, co można potraktować jako symbol nieskończoności ciężkiej pracy prostych ludzi. Ważnym budulcem atmosfery jest ledwie zarysowana scenka po prawej stronie płótna, w głębi izby, gdzie szczątkowo oświetlona światłem z okienka grupa osób poświęca się niemożliwym do identyfikacji czynnościom. Co ciekawe, nawet czas pomógł temu płótnu, nie oszczędzając go i obdarowując licznymi pęknięciami, które jednak dobrze pasują do sceny, w której pełno już zmarszczek, nieporządku i starości.

To bardzo duże osiągnięcie jak na 25-letniego malarza, choć dostrzec można pewne ograniczenia, przede wszystkim w niedostatecznej głębi efektów światłocieniowych, częściowo wynikających na pewno z niewyrobionej jeszcze techniki, częściowo może ze studenckiej ostrożności; kompozycja mogłaby też być bardziej dynamiczna. Można mu nawet zarzucić lekką niespójność formalną - niektóre partie (z tych samych planów) Liebermann oddaje twardszą kreską, a inne swobodnymi maźnięciami. Ale atmosfera jest ważniejsza, a ta tutaj się bardzo udała.


7.0/10

Komentarze