Jaros: Półtorak
Jeszcze nie przebrzmiał mój zachwyt nad znakomitym dwójniakiem z Pasieki Jaros, a już postanowiłem przed końcem roku rozwinąć sekcję miodów pitnych. I to w wielkim stylu, bo ponownie testując tę samą pasiekę, tym razem pod kątem najbardziej wytwornego ich produktu, według ratebeera najlepszego niearomatyzowanego miodu pitnego w Polsce i piętnastego na świecie (choć jak można przeczytać na stronie Jarosa, półtorak wcale czysty nie jest - dodano do niego soku z jabłek dla lepszego balansu, aczkolwiek na tyle mało, że aromatycznie nie powinien być wyczuwalny). Powstaje z wiosennych miodów wielokwiatowych z dodatkiem miodu gryczanego. Mam wrażenie, że po prostu nie może nie być świetnie, choć z piwem zdarzyło mi się już tak parę razy przejechać.
No dobra, alkoholowo końcówka 2019 roku to dla mnie boom na miody, który dokonał się w mojej głowie (bo w Polsce już trochę wcześniej). Jestem oczarowany tym trunkiem po zaledwie dwóch degustacjach. Półtorak z Jarosa mnie nawet w pewnym sensie rozczarował, bo o dziwo odrobinkę mniej mi podszedł od dwójniaka, czego się nie spodziewałem, ale co mnie rozwaliło, to że dwójniak był bliższy jakiegoś angielskiego barleywine, a półtorak już wina deserowego. Wina deserowego klasy bardzo wysokiej.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz