Jaros: Półtorak

półtorak / + sok z jabłek / 16% / rozlew 12.06.2019

Jeszcze nie przebrzmiał mój zachwyt nad znakomitym dwójniakiem z Pasieki Jaros, a już postanowiłem przed końcem roku rozwinąć sekcję miodów pitnych. I to w wielkim stylu, bo ponownie testując tę samą pasiekę, tym razem pod kątem najbardziej wytwornego ich produktu, według ratebeera najlepszego niearomatyzowanego miodu pitnego w Polsce i piętnastego na świecie (choć jak można przeczytać na stronie Jarosa, półtorak wcale czysty nie jest - dodano do niego soku z jabłek dla lepszego balansu, aczkolwiek na tyle mało, że aromatycznie nie powinien być wyczuwalny). Powstaje z wiosennych miodów wielokwiatowych z dodatkiem miodu gryczanego. Mam wrażenie, że po prostu nie może nie być świetnie, choć z piwem zdarzyło mi się już tak parę razy przejechać.



Łagodna, ciemnozłota barwa. W zapachu głównym motywem jest po prostu miód, ale tuż za nim wchodzą subtelne akcenty kwiatowe i owocowe; skłonny jestem wyczuć wrzos, lawendę, jabłka, a daleko w tle skórkę od chleba. W smaku te akcenty chlebowe są bardzo rozwinięte, co bardziej niż fajnie współgra z falą rozkosznej miodowej słodyczy i ciągle sporą dawką kwiatowości; jest nie tylko bardzo słodko, ale też lekko kwaskowo i nawet cierpko, co załatwia ewentualny temat mdłej słodyczy i ożywia ten miód (być może to moment, w którym zagrał sok jabłkowy, zwłaszcza że na finiszu jego bardzo delikatna nuta jest jednak ewidentnie wyczuwalna).

No dobra, alkoholowo końcówka 2019 roku to dla mnie boom na miody, który dokonał się w mojej głowie (bo w Polsce już trochę wcześniej). Jestem oczarowany tym trunkiem po zaledwie dwóch degustacjach. Półtorak z Jarosa mnie nawet w pewnym sensie rozczarował, bo o dziwo odrobinkę mniej mi podszedł od dwójniaka, czego się nie spodziewałem, ale co mnie rozwaliło, to że dwójniak był bliższy jakiegoś angielskiego barleywine, a półtorak już wina deserowego. Wina deserowego klasy bardzo wysokiej.


8.5/10

Komentarze