Anders Zorn: "Dziewczęta z Dalarny w kąpieli"
olej na płótnie / 1906 / Nationalmuseum, Sztokholm
W jakikolwiek sposób to o mnie nie świadczy, Anders Zorn najprawdopodobniej w ogóle nie przykułby mojej uwagi, gdyby nie jego akty. Był technicznie bardzo dobrym malarzem, ale na większości jego "ubranych" płócien brakuje czegoś ponad precyzję pędzla - idei czy to formalnej, czy tematycznej; czy po prostu jakiegokolwiek odróżnienia się od innych impresjonistów. Gdy jednak brał się za odmalowanie nagiej, skandynawskiej kobiety lub kobiet, często w akcie kąpieli - a natrzaskał takich obrazów dziesiątki - stawał się jednym z lepszych w tym fachu twórców. Opanował nieosiągalną dla wielu sztukę oddawania kobiecego ciała z jednej strony z dużym ładunkiem piękna i erotyki, a z drugiej - niemal naturalistycznie, nie szczędząc swoim modelkom tuszy, mało wysublimowanych, wiejskich póz, niedoskonałości i prostych wyrazów twarzy. Odnoszę wręcz wrażenie, że to właśnie z tego wszystkiego składał ich piękno i erotyzm. Jego spontaniczna, impresjonistyczna technika jakby tylko po to się zrodziła, by ujmować zwiewność, miękkość i zaokrąglenie kobiecości.
Dla reprezentacji wybrałem ten obraz, ale niemal równie dobrze mógłbym wybrać paręnaście innych. Ten jest o tyle szczególny, że do tematu kobiecego ciała dodaje jeszcze anturaż kąpieli w zamkniętym pomieszczeniu z wielką balią i paleniskiem, co płótno dodatkowo rozgrzewa i przydaje trochę klimatu. Czuć na nim żar, wilgoć, parę, a bezkompromisowo kobiece postacie zyskują przez to jeszcze jeden wymiar witalności i erotyzmu. Jest też jednym z lepszych obrazów Zorna pod względem oświetlenia, na którym malarz bezbłędnie zapanował nad podwójnym źródłem światła o różnych charakterach. Czy to jakaś wielka sztuka jest - no niekoniecznie, ale jest satysfakcjonująca i tę satysfakcję Zorn powtórzył niezliczoną ilość razy.
Komentarze
Prześlij komentarz