Pinta: RISfactor Bourbon Barrel Aged

Russian Imperial Stout / Bourbon BA / 12,5% / 30 blg / do 17.09.2020

Pinta przez lata serwowała nam przeróżne style piwa: zapoznawała z zupełnie nowymi na polskim rynku, przedstawiała swoje, często świetne wersje już obecnych. Bardzo długo natomiast zajęło jej stworzenie własnego stoutu imperialnego, co zawsze mnie trochę dziwiło. W końcu odpalili petardę i polecieli z całą serią RISów, z której wszystkie zajęły czołowe miejsca w rankingu piw Pinty na ratebeerze, a jeden nawet miejsce pierwsze. Stało się to jakoś dwa lata temu, a ja dopiero dziś recenzję jedno z tych piw - wersję leżakowaną przez rok w beczce po bourbonie.




Czarne, praktycznie bez piany. Esencjonalny, mocno palony aromat, w którym dominuje słód, a nuty beczkowe są tylko dopełnieniem, co jest zupełnie fajne: przede wszystkim palony słód, gorzka czekolada, ciemne owoce w likierze, drewno, wanilia. Oldskul, przypomina mi pierwsze próbowane RISy z BrewDoga. Smak jest tego logiczną kontynuacją, beczki jest chyba jeszcze mniej, chociaż trochę jest i fajnie łagodzi esencjonalną potęgę tego piwa, mocno palonego, intensywnego, zdecydowanie wytrawnego. Palony słód, bardzo gorzka czekolada, ziarna kakao, nasączony likierem tort orzechowy, fajny balans. Przeszkadza mi trochę prawie zerowe wysycenie mimo sporej gęstości.

Nastawiałem się na jedno z najlepszych piw Pinty, więc jestem rozczarowany i to nawet tak nielekko, mimo że to bardzo prawilny oldskulowy, palony RIS, ale kurde, jakoś tak bez błysku jak na ten styl. Beczki tu prawie nie ma, a poza tym jest tak za spokojnie mimo niby sporej intensywności i paloności. Pinta olśniewała mnie w przeróżnych już stylach, a akurat w moim ulubionym nie zdołała. Choć to, podkreślam, bardzo bardzo dobre piwo.


7.5/10

Komentarze