Abbas Kiarostami: "Zbliżenie"

1990

Film fascynujący jako koncepcja, konstrukcja, jedyne w swoim rodzaju roztrzęsienie granicy pomiędzy fikcją a rzeczywistością, meta-meta-meta obraz. Jest to mianowicie dokument, opowiadający o człowieku, który podszywał się pod znanego irańskiego reżysera, uzupełniony scenami wyreżyserowanymi, które odtwarzają wydarzenia do jego aresztowania, a nawet sceną już nie wyreżyserowaną, ale zaaranżowaną w prawdziwym życiu przez twórców po procesie. Obojętnie, czy oglądamy fikcję naśladującą rzeczywistość, czy rzeczywistość samą, wszystkie postacie zawsze są samymi sobą. Na ekranie pojawia się nawet reżyser, pod którego podszywał się główny bohater, a także reżyser reżyserujący - Kiarostami.

Gorsze to wszystko jest natomiast jako, za przeproszeniem, film faktyczny. Nie licząc fajnego montażowego flow, ciekawego zaburzenia chronologii i poruszającego zakończenia, w gruncie rzeczy to prawie sto minut typowych gadających głów, a to, co głowy mówią, nie jest mimo wszystko jakieś do przesady pasjonujące. Hossain Sabzian jest charyzmatyczny, szczery i przyjemnie się go słucha, ale nie odnajduję w nim jakiejś fascynującej postaci jak chyba wielu odbiorców filmu. Co ciekawe, mam wrażenie, że nie tylko nie pierwszy, ale i nie drugi raz tak mam z kinem irańskim. Mimo wszystko jest to na tyle wyjątkowe kino, że bardzo warto się z nim zapoznać.



6.5/10

Komentarze