Jean-Jacques Beineix: "Diva"
Kamień węgielny średnio znaczącego nurtu "cinéma du look" to przyjemne dwie godziny ćwierć-groteskowej rozgrywki kryminalnej oglądanej poprzez wiele naprawdę pięknych zdjęć. Poza estetyką, opartą na ekscentrycznej scenografii i scenerii paryskiego undergroundu oraz czasem pozerskich, ale pociągających zbliżeniach i dalekich ujęciach kamery, poza niezłym scenariuszem podoba mi się najbardziej niewymuszony, lekki styl reżyserski, trzymający dzieło na pół kroku przed komedią i fabularnym eksperymentem, derealizujący akcję i emocje diegezy na rzecz manierystycznej, przyjemnie sztucznej poświaty czysto filmowej, co dzieje się za pomocą swobodnej sekwencji ujęć i operowaniu wieloma ekscentrycznymi lub groteskowymi postaciami czy motywami, a także chyba już celowym pozbawianiem motywów kryminalnych i melodramatycznych wiarygodności. Nie udało się Beineixowi wytworzyć jakiejś konkretnej atmosfery, rozkręca się zresztą ładną godzinę, by osiągnąć to, o czym piszę, i generalnie nieco czcza z tego wszystkiego zabawa (jaką był zresztą chyba cały nurt), ale to zdecydowanie dobre kino, dużo lepsze niż popularniejsze filmy jakie się na nim mniej lub bardziej pośrednio wypasły.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz