Wolfgang Amadeus Mozart: XXXVI symfonia "Linzka"

1783 / wykonanie: Berliner Philharmoniker, Karl Böhm, 1966

Na samym początku mojej znajomości z muzyką poważną zachwycałem się tą symfonią, ale dziś muszę ten zachwyt z pełną brutalnością zweryfikować i dojść do wniosku, że to muzyka przeciętna nawet jak na młodego Mozarta, a jak na Mozarta w ogóle po prostu słaba. Odniosłem wrażenie, że połączenie zwiewnej, dość płytkiej emocjonalności młodego kompozytora i dużej, symfonicznej formy, wywierającej presji, by i emocje były duże, poskutkowało trochę dysharmonijnym efektem. Później Mozart znajdzie sposób, żeby połączyć swoją lekkość z formalną wielkością, ale tutaj efekt jest po prostu płytki, bardziej płytki niż te salonowe, wesołe, niezobowiązujące kawałki, jakimi usiana jest jego wczesna twórczość. Zostaje duża przyjemność z ładnych motywów melodycznych i miejscami bardzo smacznego akompaniamentu, a pierwsza część - witalna, radosna, interesująco się rozwijająca - to nawet bardzo dobra rzecz.


6.5/10

Komentarze