Charlie Mingus: "Blues & Roots"
1960
Album sąsiedni dla Mingus Ah Um, wydany od niego pół roku później, ale nagrany trzy miesiące wcześniej, który zdaje się czasem jego surowszą, nieokrzesaną wersją - jakby pierwszą próbą do niego, jeszcze przed włączeniem nagrywania. Ma to swoje plusy i minusy. Akcent jest tu znacząco przesunięty z rygoru i oryginalności kompozycji oraz dopracowania na ognistą intensywność i swobodę muzyków, zbudowane przeważnie na mocno bluesowych fundamentach. Jest zdecydowanie mniej ciekawie i kunsztownie, ale też bywa tak żywiołowo, intensywnie, energicznie i hipnotycznie, jak na Mingus Ah Um nie bywa. Cena jest wysoka, bo czasem ta muzyka przestaje być stuprocentowo unikalnym, Mingusowskim tworem, a zaczyna być po prostu bopem. Jednak momenty wywindowanej maksymalnie intensywności, osiąganej za pomocą struktury harmoniczno-rytmicznej i gęstej, "post-nowoorleańskiej" faktury, są natomiast nie do przecenienia. Apogeum energii osiągnięte zostaje w Moanin', kolejnym buntowniczym fresku Mingusa, w którym zajadła gra wszystkich instrumentalistów i złowroga progresja harmoniczna dają utwór będący niemal uosobieniem złości na los czarnej społeczności w USA. Z innych momentów warto zwrócić uwagę na niezwykle pogodny, gospelowy i bluesowy jednocześnie opener oraz świetnie budujący napięcie temat Tensions.
Komentarze
Prześlij komentarz