Wilfried Koch: "Style w architekturze"

2009

Zacznę trochę od końca: to prawdopodobnie najładniejsza książka, jaką kiedykolwiek miałem i czytałem. Wizualnie. Mówię w jakimś stopniu o pięknym polskim wydaniu z 2020 roku, ale w większym o rozkoszy, z jaką ogląda się zgromadzone tu rysunki rzutów poziomych, wnętrz i brył budowli, detalów architektonicznych. 

Treść jest natomiast przytłaczająco wartościowa, obfita i szczegółowa. Bywa ekscytująca i bardzo wciągająca, ale na ogół tekst budził tu już we mnie mniej entuzjazmu niż rysunki. Styl autora jest precyzyjny, klarowny i pełen klasy, ale też oschły, zredukowany, podręcznikowy. Gdyby nie nieliczne niuanse, można by wręcz odnieść wrażenie, że pana Kocha architektura ani ziębi, ani grzeje. Może to trochę kwestia nieprawidłowych oczekiwań: chciałem widzieć tę książkę jako historię architektury, bo ma wiele cech pozycji, którą można by tak nazwać. Wszelkie historie czegokolwiek lubię natomiast traktować jako opowieści, mniej lub bardziej naukowe; lubię też, gdy u opowiadającego czuć przynajmniej subtelnie ekscytację tematem. Tutaj nie ma takiego flow - kilkanaście, może trochę więcej stron to faktycznie jakaś tam opowieść o rozwoju architektury, a reszta to bardziej "statyczne" opisy stylów i budowli, niekiedy dramatycznie statyczne, pełne równoważników zdań. Nie chcę być nadmiernie bezczelny, ale Koch w momencie publikacji miał już 80 lat i trochę to czuć w tym wyważonym, stoickim tekście. No, ale ostatecznie dzieło Kocha nie nazywa się "Historia architektury", tylko "Style w architekturze". I pomimo początkowych wątpliwości, czy to wykonalne, udało mi się przeczytać to od deski do deski (oczywiście poza słownikiem pojęć na końcu), momentami czerpiąc szczerze ogromną przyjemność i kończąc z poczuciem, że zdecydowanie lepiej rozumiem architekturę niż wcześniej.



8.0/10

Komentarze