György Ligeti: Trio na skrzypce, róg i fortepian
1982 / wykonanie: Pierre-Laurent Aimard, Saschko Gawriloff, Marie Luise Neunecker, 1998
No, no - jeśli średnio znane dziełka Ligetiego będą się okazywać niewiele mniej imponującymi niż jego najsłynniejsze, mocno awangardowe kompozycje z lat 60., to Węgier szybko trafi do ścisłego grona moich nie tylko XX-wiecznych, ale wszystkich ulubionych kompozytorów. Trio na nieco ekscentryczny zestaw instrumentów (ale daleki od nowości - utwór jest hołdem dla Brahmsa, który ma w dorobku takie właśnie trio) to dla Ligetiego pole fascynujących poszukiwań fakturalnych, dużo mniej radykalnych i awangardowych niż we wspomnianych kompozycjach-klasterach, ale w subtelnościach może nawet miejscami ciekawszych.
Partie poszczególnych instrumentów same w sobie są tu niemal niczym, a dopiero relacja tych partii do siebie - niemal wszystkim. Skrzypce, róg i fortepian wchodzą tu ze sobą w najrozmaitsze stosunki. Mocno od siebie rozdzielone już w domyśle - swoją barwą - na obszarze rytmu, melodii, harmonii, agogiki i artykulacji to powielają się, to kontrastują ze sobą; to zazębiają, to zgrzytają. Ta wyrafinowana gra nie jest tylko sztuką dla sztuki, lecz prowadzi do klimatycznego utworu, w którym tajemniczy Messiaenowski post-impresjonizm spotyka się z intensywnym ekspresjonizmem atonalistów. Czasem ten drugi niezauważalnie rodzi się z pierwszego, czasem stapiają się w przedziwną jedność, jednocześnie drapieżną, nie bez grozy, a jednocześnie pełną przewrotności. Dodatkowym smaczkiem jest współistnienie strzępów muzycznej tradycji w tym na ogół dość nowoczesnym dziele. Na pierwszy rzut oka nie przypomina ono nic, co wyszło spod ręki Brahmsa, ale można tu odnaleźć więcej niż szczyptę klasycystycznego kunsztu i podejścia do budowania faktury, a zarazem romantycznej wrażliwości (a więc Brahmsa). Ten synkretyzm ma w sobie coś ze Sznitkego i istotnie jego kwintet fortepianowy nasunął mi się tu na myśl. Finał jest równą mu, jeśli nie jeszcze piękniejszą perełką "subtelnego ekspresjonizmu".
Komentarze
Prześlij komentarz