Paweł Pawlikowski: "Zimna wojna"
2018
Rozdźwięk, który wywołał w moim odbiorze ten film, może w jakimś stopniu symbolizować fakt, że nie otrzymał on Złotej Palmy, a "jedynie" Pawlikowski otrzymał dzięki niemu Złotą Palmę dla najlepszego reżysera. Duet reżyser-operator stoi tutaj na poziomie skrajnie rzadko osiągalnym w polskim kinie, a już zwłaszcza w polskim kinie nowego tysiąclecia. Przepiękne, klimatyczne zdjęcia, wykorzystujące zarówno artystyczne kadrowanie, jak i poetycką grę światłem; bezbłędna, elegancka, o idealnie wyważonym tempie narracja, oparta na subtelnym montażu; naprawdę mistrzowskie prowadzenie poszczególnych scen. Niestety zupełnie na nadąża za tym treść filmu - opowieść miłosna, która oglądana przez palce nie przeszkadza może klimatowi, ale generalnie wypada infantylnie, nie pozwala traktować bohaterów na poważnie i pozbawia wiarygodności przewodni motyw filmu - wpływ żelaznej kurtyny na życie emocjonalne jednostki, bardzo przyjemne, jedynie częściowo polityczne ujęcie epoki. Tutaj mamy historię dwojga ludzi obdarzonych ogromnym jak na tamte czasy szczęściem i możliwościami, którzy przez dramatycznie niską inteligencję emocjonalną niszczą sobie życie; sytuacja geopolityczna nie musi im w tym szczególnie pomagać. Mimo wszystko jest tak ładnie i klimatycznie, że ciężko mi tego filmu nie lubić i nie śledzić bacznie przyszłej kariery Pawlikowskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz