Legendarne browary: Browar Stu Mostów
Miejsce i czas
Oficjalne otwarcie Stu Mostów odbyło się w drugiej połowie 2014 roku, gdy polska rewolucja piwna miała już pewne mocno osadzone filary, ale ciągle była raczej w fazie intensywnego rozwoju niż stabilizacji. Projekt jest dojrzewającym od 2012 pomysłem małżeństwa: Arletta i Grzegorz Ziemianowie zastąpili tym pomysłem karierę w bankowości. Przez niecałe siedem lat istnienia z browaru wyszło sto kilkadziesiąt różnych piw.
Browar od swego początku aż po dziś mieści się przy ulicy Jana Długosza we Wrocławiu, w zabytkowym ceglanym budynku - jednym z wielu, które pozostały po niemieckiej fabryce wodomierzy Meinecke AG z przełomu XIX i XX wieku i które sprawiają, że najbliższa okolica browaru jest bardzo klimatyczna. Część nich była wykorzystywana jako fabryka jeszcze do 1998 roku, ale w samym budynku Stu Mostów w latach 70. funkcjonowało Kino Wodomierz. To lokalizacja nieco odległa od ścisłego centrum miasta, ale bardzo trafiona - na jednym z najpiękniejszych osiedli Wrocławia, Karłowicach, kilkadziesiąt metrów od brzegu jednej z odnóg Odry (tzw. Starej Odry), w pobliżu Mostów Warszawskich, które łączą Karłowice z klimatycznym Ołbinem. Niemal vis-à-vis Browaru Stu Mostów, po ołbińskiej stronie Odry, mieszczą się w dodatku pozostałości zabudowań legendarnego XIX-wiecznego Browaru Piastowskiego (wcześniej Brauerei Pfeifferhof Carl Scholz).
To bez wątpienia jeden z najbardziej atrakcyjnych browarów w Polsce z punktu widzenia odwiedzającego. Hala produkcyjna jest w pełni wyeksponowana - można oglądać ją z firmowego pubu-knajpy w industrialnym stylu, który mieści się w tym samym budynku, na piętrze. Pub jest niewielki i często gęsto zapełniony gośćmi, ale bardzo przyjemny i klimatyczny. Poza piwami z dziesięciu kranów oraz butelek i puszek można tu dostać bardzo dobre jedzenie, tworzone z dużą klasą kulinarną i kreatywnością. Większość dań w częściowo zmieniającej się co jakiś czas karcie jest przygotowywana z dodatkiem piwa lub surowców piwowarskich, a przy wszystkich widnieje rekomendacja najlepszych piw do parowania. Szczególną wybitność szef kuchni Michał Czekajło osiągnął moim zdaniem w temacie wątróbki. Kultową pozycją w menu jest też precel słodowy z sosem serowym i konfiturą z czerwonej cebuli.
W poprzemysłowym budynku naprzeciwko browaru działa nieduży Concept Stu Mostów, odrobinę osobny, choć stuprocentowo powiązany z browarem podmiot kulinarno-spożywczy. Można tu zjeść śniadanie (niezłe, ale cenowo moim zdaniem już nieco przegięte - lepiej poczekać na otwarcie browaru i zjeść od razu obiad), a przede wszystkim kupić piwo z Browaru Stu Mostów i browarów zagranicznych, wypiekane na miejscu pieczywo i wyrabiane na miejscu przetwory (szczególną sławą cieszy się musztarda z brzeczką piwną), w końcu regionalne sery i wędliny. Jeśli chodzi o pieczywo, to wymieniłbym może parę lepszych adresów w mieście, natomiast przetwory wszelkiej maści są naprawdę rewelacyjne.
Co jeszcze? W 2020 roku Browar rozpoczął działalność swojego laboratorium, które między innymi zajmuje się propagacją własnych szczepów drożdży. Nieco wcześniejszy projekt to sklep internetowy Piwne Mosty - obecnie co najmniej kandydat na najlepszy internetowy sklep piwny w Polsce. Jak na browar w sektorze rzemieślniczym rozmach właścicieli jest imponujący.
Produkcja
Browar od początku istnienia warzy na sprzęcie bawarskiego BrauKonu, jednego z najlepszych producentów sprzętu na świecie, będącego właścicielem browaru Camba Bavaria (w poprzedniej siedzibie BrauKonu, bardzo niedaleko dzisiejszej, miałem nawet okazję kiedyś gościć). Używa warzelni o wybiciu 20 hektolitrów. Głównymi piwowarami na dzień publikacji artykułu są Beinat Gutierrez (wcześniej piwowar w hiszpańskim Naparbier z regionu Nawarra) i Michał Żankowski; receptury tworzy również piwowar Filip Dąbrowski.
Browar co roku publikuje dość wnikliwe statystyki produkcji. W 2020 uwarzono tu 301 warek piwa o łącznej objętości 638 499 litrów; powstały 43 nowe piwa; zużyto prawie 5,5 tony chmielu (łącznie 28 odmian - najczęściej użytą odmianą był Centennial). 82% piwa zostało rozlane do butelek (70%) i puszek (12%), reszta poszła w kegi. Przeważa produkcja piw górnej fermentacji. Najpopularniejszym piwem - już drugi rok z rzędu - było Salamander Pale Ale. Miejsca drugie i trzecie zajęły WRCLW Pils i Salamander AIPA.
Ciężko jest przypisać do piw Stu Mostów wspólny mianownik ze względu na ogromną wszechstronność stylistyczną. Przez lata funkcjonowania przynajmniej zahaczono tu o prawie każdą główną rodzinę stylów piwa - największym nieobecnym jest chyba quadrupel, a mnie osobiście najmocniej boli stronienie od lekkich angielskich ale i piw wędzonych (choć nie bez wyjątków). Ciężko byłoby się też obrazić na trochę odważniejsze pójście w piwa starzone w beczkach po innych alkoholach. Gdybym musiał powiedzieć, z jakimi piwami Browar Stu Mostów kojarzy mi się najmocniej, to wskazałbym lekkie, kwaśne piwa, najczęściej z owocami, ale bardziej "trzymające się piwa" niż współczesne pastry sour. Zaraz za nimi byłyby wszelkiego rodzaju IPY. Swego rodzaju meta-specjalizacją Browaru są też ciemne piwa na ciągle zbyt mało popularnym w piwowarstwie azocie. Wraz z serią WILD ważnym elementem oferty stały się bardzo rzadko tworzone w Polsce piwa dzikie.
Każde lub prawie każde piwo browaru wpisuje się w którąś z jego serii/marek. I tak na przykład seria WRCLW co do zasady skupia piwa w stylach tradycyjnych, przedrewolucyjnych.
Seria Salamander to najczęściej "nowofalowe klasyki" - piwa kojarzące się już z rewolucją kraftową, ale zwykle bez większego eksperymentatorstwa.
Seria ART+, dobijająca powoli do 50. premiery, to piwa warzone zwykle jednorazowo, często dość eksperymentalne i zwykle kooperacyjne (niekoniecznie w kooperacji z innym browarem).
Seria WILD to piwa dzikie, romansujące z fermentacją spontaniczną, dzikimi drożdżami i bakteriami, najczęściej - choć nie zawsze - z dodatkiem owoców.
Seria sezonowa to piwa wypuszczane jednorazowo, mające pasować do aktualnej pory roku.
Bezprecedensową serią był sześciopak świetnie przyjętych piw, uwarzonych we współpracy z browarami światowej sławy z zagranicy.
Browar Stu Mostów jest być może najbardziej transparentnym browarem w Polsce, jeśli chodzi o dostępność danych o swoich produktach. Etykiety zostały uproszczone i zawierają tylko podstawowe informacje, ale strona internetowa browaru to kopalnia wiedzy na temat jego piw. Mimo że jest ich tak wiele i co chwilę pojawiają się nowe, to każde jest szczegółowo opisane, z podanymi parametrami, składnikami, proponowanym szkłem, foodpairingiem, temperaturą serwowania - właściwie ze wszystkimi informacjami, jakich można pragnąć. Zdarzają się ewidentne błędy i niedokładności, ale i tak jest to godne podziwu.
Przegląd
Zdobyłem się na ogromnie obszerną, rozłożoną oczywiście na parę tygodni degustację 38 piw browaru, w tym 37 różnych. 34 z nich zakupiłem krótko przed degustacją w sklepie firmowym przy browarze i były to prawie wszystkie aktualnie dostępne piwa. Pozostałe 4 to piwa, które spędziły kilka lat w mojej piwnicy. Jedno z tych czterech było powieleniem jednego z 34 piw świeżych.
1. Salamander Pumpkin Spice Latte Milkshake
6,4%
18 blg
Alternatywna propozycja browaru na Halloween 2020. Zamiast klasycznego pumpkin ale stworzono piwo inspirowane popularną kawą latte z przyprawami do ciasta dyniowego (najczęściej w formie syropu). Na jęczmienno-pszeniczno-owsiany zasyp trafiła tu więc dynia i "dyniowe" przyprawy, ale też laktoza, wanilia i kawa z wrocławskiej palarni Czarny Deszcz.
Wygląda jak pale ale, a pachnie faktycznie jak dyniowe latte, co rodzi niezwykły dysonans poznawczy. Ale tak właśnie: kawa z mlekiem i korzenne przyprawy, zwłaszcza cynamon i goździki, szczypta wanilii. Cóż, dyniowe latte pachnie bardzo ładnie, bo kawa i te przyprawy to dobra kompozycja, więc i tu jest dobrze. W smaku przyjemnie słodziutkie - od laktozy, ale mam wrażenie, że również trochę od dyni, która chyba podbiła nieco ciało - jednak nie zemdlone, bo kawa ładnie tę słodycz kontruje. Dalej ma dużo wspólnego z dyniowym latte, ale że jest zimne, gazowane i jednak nieco piwne, to jest czymś więcej. Krzepkie, gładkie i smakowite. To jest w stu procentach produkt do zakwalifikowania jako piwo smakowe, ale piwo smakowe z bardzo dużą klasą. Zaskakująco świetna trawestacja klasycznego pumpkin ale: kawa i laktoza zrobiły tu kluczową robotę.
8.0/10
2. Salamander West Coast IPA El Dorado Amarillo Topaz
15 blg
Browar Stu Mostów, jak większość polskiego kraftu, na obszarze IPA preferuje od jakiegoś czasu nurt New England, ale stara się też zadowolić wyznawców oldskulu różnymi West Coastami. Ten oparł się aromatycznie na amerykańskich chmielach El Dorado i Amarillo oraz australijskim Topazie. 50 IBU jak na West Coasta nie powala, ale powiedzmy, że mieści się już w przedziale przyzwoitości.
Najpierw dość ślicznie buchnęło słodkimi owocami tropikalnymi i nie tylko: mango, liczi, ananas, grejpfrut, nawet gruszka. Niestety aromat skończył się w pięć minut, owoce praktycznie zniknęły i został taki "ogólny" słodowo-chmielowy, miły, ale niezbyt wyraźny zapach. W smaku fajna pełnia, bardzo fajna goryczka, ale od początku brakuje nieco intensywności aromatycznej i jest odrobinę łodygowo. Czas nie był dla niego łaskawy, o ile świeższe było klasowym West Coastem - miesiąc przed terminem było już tylko piwem niezłym, poniżej standardowego poziomu browaru.
6.5/10
3. Salamander Milk Stout
17 blg
Stout naładowany przeróżnymi atrakcjami: aromatem czekoladowym, laktozą, płatkami owsianymi i azotem. Informację o użyciu aromatów browar ukrył dość głęboko - nie ma jej na etykiecie, trzeba się drobiazgowo wczytać w podlinkowaną kodem QR stronę internetową - ale przynajmniej nie ukrył zupełnie. Nie jestem fanem aromatów, ale za to jestem ogromnym fanem azotu.
Wygląda faktycznie bosko po agresywnym nalaniu. Zarówno aromat, jak i smak są wzorowe dla stylu: pełne czekolady, palonego ziarna, kawy z mlekiem, a nawet orzechów laskowych. Takie użycie aromatów jest całkiem w porządku - podbite zostało odczucie czekoladowości, ale nie jest ono główną, a już na pewno nie jedyną cechą piwa, zwłaszcza w smaku, gdzie mamy kremową, aksamitną gładkość, sparowaną z całkiem solidną goryczką, co kończy się intensywnym, kawowo-orzechowym finiszem. Może jeszcze nie wybitny, ale klasowy sweet stout.
8.0/10
4. Salamander Pale Ale
Najlepiej sprzedające się piwo browaru w co najmniej dwóch poprzednich latach - klasyczna, dzisiaj już właściwie oldskulowa wersja American Pale Ale (może nie licząc obecności pszenicy w zasypie), niebojąca się słodu karmelowego i oparta na chmielach kojarzących się z początkami piwnej rewolucji w Polsce (Chinook, Simcoe, Mosaic). Również jedno z pierwszych piw browaru.
Fajne, funkcjonalne APA - wybitnie lekkie, pijalne, sesyjne, a zarazem mające trochę charakteru. W aromacie fajne cytrusy: sok z limonki, albedo grejpfruta, może odrobina marakui. W smaku bardzo dobry balans między słodyczą (nie za wysoką, nie za niską) i goryczką (nie za wysoką, nie całkiem niską), między słodem i chmielem; rześkość. Trochę za mało wyraziste i zdecydowane na wyższą ocenę, ale po prostu dobre piwo.
7.0/10
5. Salamander AIPA
Choć Browar Stu Mostów uwarzył już dziesiątki piw w stylu NEIPA, to wciąż ma w podstawowej ofercie "klasyczne" American IPA, warzone na oldskulową dziś modłę sprzed ery New England. W składzie znalazł się słód karmelowy, słód pszeniczny i chmiele popularne w czasach, gdy popularne były takie klasyczne AIPY: Columbus na goryczkę, Mosaic na goryczkę i aromat w trakcie gotowania oraz Citra na zimno. Jedno z trzech najlepiej sprzedających się piw browaru. Najbardziej goryczkowe w całym przeglądzie - 63 IBU (trochę szkoda, że najbardziej goryczkowe to taki wciąż nie bardzo wysoki poziom).
Trochę rozczarowująco od strony aromatycznej - taki tam, ogólno-chmielowy aromat, trochę owocowy, trochę żywiczny, średnio intensywny. Ale ma dobry, wyrazisty smak, konkretną goryczkę, konkretną podbudowę słodową, pełnię, a jednocześnie wciąż sporą pijalność. Ot, takie dyżurne AIPA - nic wielkiego, ale dobre piwo.
7.0/10
6. WRCLW Hefeweizen
11 blg
Jedno z flagowych piw browaru - hefeweizen w lekkiej, ale jeszcze klasycznej wersji. Ciekawostką jest, że w procesie jego powstawania używa się zacierania dekokcyjnego.
Miły, choć dość jednowymiarowy, bananowo-biszkoptowy zapach obiecuje weizena co najmniej dobrego, ale kończy się na poprawnym. Sympatyczne, rześkie, lekkie piwo, ale pełnia smaku jest rażąco niska nawet jak na weizena i nawet jak na weizena o niskim ekstrakcie. Nie do końca przekonuje mnie też profil drożdży. Nawet grodzisze są na ogół bardziej intensywne. Taki trochę weizen na alibi: spełnia jako-tako cechy stylu i tyle.
5.5/10
7. WRCLW Cherry Eisbock
Szóste najmocniejsze piwo browaru w historii, pierwsze zaś w historii wymrażane. Dodatek soku wiśniowego do eisbocka wydawał mi się ruchem co najmniej zbędnym, ale czasem takie ruchy mnie pozytywnie zaskakują. Była tylko jedna warka tego piwa, wypuszczonego na rynek na początku 2019, więc moja butelka miała już 2,5 roku (widać to też po etykiecie w starym szablonie, używanym przez browar od początku istnienia do momentu liftingu graficznego - moim zdaniem zresztą ładniejszym szablonie niż nowy).
Bardzo dobry koźlaczek. Zarówno w zapachu, jak i w smaku głównym motywem jest chleb naszpikowany suszonymi owocami, do czego dochodzą wstawki karmelowe, opiekane i wiśniowe. Zwłaszcza smak daje radę - długi, intensywny, słodziutki, ale skontrowany dość mocno kwaskowatością od wiśni i niemałą goryczką. Brakuje mi tylko nieco złożoności, jak na tak mocne piwo jest troszkę za prosto. Ale bardzo dobrze. Dodatek soku wiśniowego nie zaszkodził, a nawet chyba zrobił dobrą robotę.
7.5/10
8. WRCLW Pils
5%
12,5 blg
do 20.03.2022
UT: 3.36
RB: 3.30
Jedno z pięciu piw browaru, które wyszło na rynek jeszcze w 2014 roku; jedno z dwóch najczęściej kupowanych; jedno z bardzo nielicznych, a może nawet jedyne, które jest w browarze dostępne chyba bez przerwy. Jako że zazwyczaj jest jedynym lagerem na kranach, piłem je już co najmniej kilka razy - najprawdopodobniej najczęściej ze wszystkich. W dobrych warkach to świetny, rześki pils - w gorszych umie popaść w przeciętność. Nie jest stuprocentową klasyką - jest bowiem chmielony na zimno i ma pszenicę w zasypie.
Trafiłem na zdecydowanie dobrą warkę, jedną z najlepszych. Bezbłędny niemiecki pils: naładowany rześkim, ostrym, świeżym ziołowym chmielem, który jednak ma konkretną podbudowę przyjemnie chlebowego, zbożowego słodu, a całość przeszywa duch dobrych drożdży do lagera. W smaku naostrzona, niemała goryczka, pijalność, rześkość, świeżość przy jednoczesnej intensywności doznań; czyściutko, ale nie jałowo. Świetny.
8.0/10
9. WRCLW Baltic Porter Palo Santo Coconut NITRO
25 blg
do 21.12.2023
UT: 4.07
RB: 4.00 (top 31 stylu)
Jedno z najlepiej ocenionych piw browaru - 12. na UT, 8. na RB - i jedno z serii porterów bałtyckich na azocie. Ta wersja została uwarzona na święto porteru bałtyckiego w 2020 roku, przypadające na styczeń. Wsparte prażonymi chipsami kokosowymi i opalanym drewnem Palo Santo, jednym z najintensywniej pachnących drzew na świecie, używanym jako kadzidło. Co najmniej obiecująca koncepcja.
Pyszne piwo, na którego korzyść zagrało wszystko - świetne dodatki, bardzo zachęcający zasyp i prawdopodobnie czas, który ładnie je przez 1,5 roku ugładził. W zapachu przeważa najpierw lekko przypieczony kokos w czekoladowej polewie, ale wraz z ogrzaniem dołącza intrygujący, jakby drzewno-kwiatowy aromat, który nie może być niczym innym niż aromatem Palo Santo. W smaku jest bardzo mocno palone - ciężko powiedzieć, czy przez zasyp, czy przez opalane drewno, aczkolwiek barwa może sugerować, że jednak przez zasyp - i bardziej kojarzy się z RISem niż z porterem bałtyckim, choć ma też cechy drugiego stylu. Jest bowiem lżejsze, bardziej niewinno-milusie, mocno czekoladowe, a mało kawowe. Oczywiście dzięki azotowi rozkoszna tekstura. Szybko znika mimo mocy.
8.5/10
10. WRCLW Baltic Porter Coffee, Vanilla, Hazelnuts NITRO
25 blg
do 23.12.2023
UT: 3.96
RB: 4.09 (top 36 stylu)
Jedna z propozycji browaru na święto porteru bałtyckiego 2021, kontynuacja serii bałtyków na azocie, tym razem na własnym szczepie drożdży i wyposażona w bardziej klasyczne dodatki. To kolejna już kooperacja Browaru z wrocławską palarnią kawy Czarny Deszcz. Jedno z czterech najlepiej ocenionych piw Stu Mostów na ratebeerze.
Wanilia została uciśniona - dominuje potężny efekt kawowy i orzechowy, ciężko powiedzieć, który mocniejszy. Kawa w piwie różnie się zachowuje, ta zachowała się wzorowo, czuć jej wysoką jakość. Zapach zawrócił w głowie, jest prześliczny, kojarzy się z tortem orzechowym polanym kawowym likierem. W smaku było bardzo dobrze, ale już nie aż tak - połączenie kawy i dość ciemnego zasypu poskutkowało odrobinę za ostrym, zbyt palonym efektem, nawet jak na RISa, a co dopiero na porter bałtycki. Być może dodatkowy rok leżakowania zbliżyłby je poziomem do wersji Palo Santo Coconut, póki co jest od niej dość odległe, choć bardzo dobre.
7.5/10
11. WRCLW Baltic Porter Salted Caramel NITRO
25 blg
do 23.12.2023
UT: 3.92
RB: 4.04
Druga propozycja na święto porteru bałtyckiego 2021 wykorzystała popularne ostatnio połączenie karmelu z solą. Piwo nie aż tak dobrze przyjęte jak poprzednie dwie odsłony, ale przyjęte również świetnie. Z definicji taki dodatek w porterze bałtyckim brzmiał najmniej przekonująco, ale mimo wszystko brzmiał przekonująco, bo uwielbiam słony karmel.
Co ciekawe, tutaj efekt azotowej piany nie wyszedł. W zapachu faktycznie sporo karmelu, ale równie dobrze mógłby pochodzić od słodu, a jeszcze więcej jest kakao. W smaku bardzo słodko, cukrowo i ta słodycz przykrywa paloną bazę słodową. Soli nie czuję. Milusie, słodziusie, przyjemne, skoncentrowane na swoim karmelowym celu, ale trochę jednowymiarowe jak na tak mocne piwo i odrobinę mdłe. Taka trochę generyczna wersja ciemnego, mocnego, słodkiego piwa.
7.0/10
12. WRCLW Schöps
14,5 blg
do 26.10.2021
UT: 3.40
RB: 3.23
Próba odtworzenia legendarnego wrocławskiego piwa Schöps (czyli "Baran"), o którym najstarsze wzmianki pochodzą z połowy XVI wieku, a które wrocławskie browary przestały warzyć ok. 200 lat później. Nie zachowała się żadna receptura - Browar Stu Mostów odtwarzał ją na podstawie historycznych zapisów dotyczących smaku tego piwa. Za smak w największej części odpowiada dość złożony zasyp, oparty na słodach pszenicznych i karmelowych, a także delikatne zakwaszenie bakteriami kwasu mlekowego, mające odtwarzać cechy, jakie piwo zyskiwało po leżakowaniu w niesterylnych drewnianych beczkach. Efekt wpisuje się najbardziej w uniwersum weizenów, roggenbierów i tego typu lekkich piw niemieckiej szkoły piwowarskiej, opartych na niestandardowym składzie zbożowym. Piję po raz któryś, nieprzeciętnie mi podchodzi.
I podeszło po raz kolejny. Niepozorne, niezbyt intensywne, a moim zdaniem niedoceniane i bardzo dobre piwo. Mieszają się tu akcenty chlebowe, miodowe, przyprawowe (trochę między Belgią a pumpkin ale'em) i w mniejszym stopniu karmelowe. Jest specyficznym przypadkiem piwa sprawiającego wrażenie krzepkiego, a jednocześnie będącego bardzo lekkim i pijalnym. Mistrzowskie na swój sposób jest jego delikatne, niemal podskórne zakwaszenie, które czyni je czymś oryginalnym, dodaje rześkości i faktycznie wprowadza taki oldskulowy, archaiczny wręcz sznyt. Ciekawa alternatywa dla weizenów, ciekawsza niż większość z nich.
7.5/10
13. WRCLW Rye RIS Bourbon B.A.
23 blg
rocznik 2016 (do 04.04.2019)
UT: 4.05
RB: 3.90
Pierwsze w historii piwo Browaru leżakowane w beczkach po innym alkoholu, wypuszczone na rynek wiosną 2016 roku. Najpierw pojawił się nieleżakowany w niczym WRCLW Rye RIS, a kilka miesięcy później wersja BA. Moja butelka to druga edycja, uwarzona w 2016, a wydana wiosną 2017. Ostatnią edycją był rocznik 2018, wypuszczony w 2019. Zapamiętałem to piwo bardzo pozytywnie - w 2017 jak na polski rynek było właściwie topowe w swoim stylu, choć w porównaniu z zagranicą zanadto nie imponowało. Wtedy wchodziło w dość ścisły top polskich piw na ratebeerze. Poza tytułowym żytem w zasypie jest też oczywiście jęczmień i mniej oczywiście pszenica. Ciekawy byłem, co zrobiły z nim dodatkowe cztery lata leżakowania.
Cztery lata nie zrobiły nic złego. W zapachu - umiarkowanie intensywnym, ale bardzo ładnym - nuty palone, czekoladowe, karmelowe, cukrowe i ciągle sporo beczki. Świetnie jest w smaku, gdzie dostajemy połączenie sporej, intensywnej paloności z wysoką, słodowo-beczkową słodyczą. Wanilia, cukier trzcinowy, gorzka czekolada, bourbon, drewno, palone ziarno, suszone owoce i bardzo delikatne, prawie niedostrzegalne, miodowe utlenienie, które tylko dodaje uroku. Jest co najmniej równie dobre, co cztery lata temu; niewykluczone, że odrobinę lepsze.
8.0/10
14. ART+1
New-Wave Doppel Weizenbock
19 blg
do 20.10.2016
UT: 3.64
RB: 3.69
Najbardziej archiwalna butelka w przeglądzie - piwo, które w 2015 roku rozpoczęło serię ART+, dziś zbliżającą się do 50. rozdania. Była to kooperacja z browarem Camba Bavaria, czyli browarem firmowym BrauKonu, producenta sprzętu piwowarskiego, od którego sprzęt zakupił właśnie Browar Stu Mostów. Piwo określone na etykiecie jako "Doppel Weizenbock German IPA" łączyło kilka różnych światów: weizeny, koźlaki i nowofalowe IPA. Najprościej ujmując, był to mocny weizenbock wsparty intensywnie nowofalowymi niemieckimi chmielami na czele z wchodzącą wówczas mocno na rynek Mandariną Bavarią. Pamiętam, że wywarło na mnie bardzo duże wrażenie. Moja butelka to chyba druga i ostatnia warka, zakupiona 30 kwietnia 2016 roku. Nie oczekiwałem od niej nic poza dostarczeniem historycznej ciekawostki: leżakowanie go przez ponad 5 lat nie mogło skończyć się dobrze mimo sporej mocy.
Trup: utleniło się i skwaśniało, bardziej nawet skwaśniało niż utleniło. Odległe reminiscencje przyjemnej koźlakowej pełni słodowej to jedyne, co z niego pozostało dobrego, ale ciężko czerpać z tego przyjemność. Przyznam, że skala degeneracji ciut zaskakująca jak na "jedynie" 5 lat dla piwa o 8,3% alkoholu.
1.5/10
15. ART+8
Truskawkowe Berliner Weisse
9 blg
UT: 3.65
RB: 3.52
Piwo będące dla mnie dyskretną legendą polskiego piwowarstwa nowofalowego, jedyne z serii ART+, które weszło i pozostało do dziś w stałej ofercie browaru i jedyne w moim przeglądzie degustowane wertykalnie. Dziś, niemal równo po pięciu latach od wejścia na rynek, ma mnóstwo konkurencji o podobnej koncepcji, ale według mojej pamięci w swoich czasach było jeszcze jeśli nie zupełnie bezprecedensowe, to bardzo oryginalne. Moim zdaniem stało się częściowym protoplastą polskiego boomu na piwa lekkie, kwaśne i owocowe. Przyznam szczerze, że pięć lat temu umknęło mi, że to kooperacja z berlińskim browarem BRŁO. W moim przeglądzie dwie wersje - całkiem świeża oraz archiwalna, z 2016 roku, prawie pięć lat po terminie, co daje sposobność porównania etykiet i kapsli przed i po liftingu graficznym (po lewej nowe, po prawej stare). Co do tej drugiej wersji nie miałem oczywiście żadnych oczekiwań.
15a. do 07.04.2022
Właściwie identyczne, jak je zapamiętałem. Barwa bardziej morelowa niż truskawkowa, zapach kojarzy się z truskawkowymi milkshake'iem, ale nie jeden do jednego: jakby z rozcieńczonym mocno wodą i okraszonym sokiem z cytryny. W smaku truskawki wcale nie grają pierwszych skrzypiec, choć są mocno obecne: piwo jest dość znacząco kwaśne, leciutko mleczne, przyjemnie zbożowe, owocowe i wybitnie orzeźwiające. Ciągle na swój sposób wyjątkowe.
7.5/10
15b. do 08.09.2016
Zabawnie: sklarowało się i oczyściło wizualnie z owoców, wygląda jak pilzner, choć jak się mocno przyjrzeć, to widać różowawą poświatę. Całkowicie utlenione, przez co pachnie naprawdę ślicznie, trochę jak całkiem niezły miód pitny przełamany sokiem z czerwonych owoców, niekoniecznie truskawek. W smaku jednak nie jest dobrze: przegazowane, wodniste i z jedną bardzo dziwną, wręcz podejrzaną nutą, przez którą bałem się brać więcej niż parę łyków. Ale trzeba przyznać, że nie jest też tragicznie: niejedno świeże piwo smakuje gorzej, niestety.
4.5/10
16. ART+9
New-Wave Berliner Weisse
9 blg
do 20.10.2016
UT: 3.59
RB: 3.82 (top 2 stylu)
Piwo, które zapamiętałem jako najlepsze w historii Browaru Stu Mostów. Swojego czasu zrobiło furorę i przysporzyło browarowi sporo popularności. Zajęło pierwsze miejsce w rankingu berliner weisse na ratebeerze (dziś na drugim miejscu) i faktycznie nigdy żadne inne berliner weisse nie wywarło na mnie równego wrażenia - choć mocno rozszerzało definicję stylu. Połączenie lekkiego, kwaśnego piwa jęczmienno-pszennego z płatkami owsianymi i intensywnym nowofalowym chmieleniem na aromat w 2016 roku było na polskiej scenie sporą nowinką i sporym przebojem. Warto podkreślić też kooperację z browarem z Kolorado. Niestety, dość niedawno, browar przestał produkować to piwo. Moja butelka, kupiona 21 września 2016, to jedna z pierwszych warek. Degustowałem jako ciekawostkę historyczną z zerowymi oczekiwaniami.
Niesamowite, ale ciągle da się je pić i to z umiarkowaną przyjemnością. Utleniło się, co w aromacie poskutkowało bardzo przyjemnym (!) efektem słodko-kwaśnych nektarynek; dopiero w smaku efekt jest bardziej miodowy. Jeszcze bardziej wodniste niż kiedyś, a miód z utlenienia do niego totalnie nie pasuje, ale zachowało fajną, spokojną kwaskowość, owsianą puszystość, miły posmak no i w sumie ciągle sporą rześkość. Wciąż pije się przyjemniej niż kilka świeżych piw z browaru. Ciekawe doświadczenie.
5.5/10
17. ART+41
23 blg
Współpraca z baskijskim mikrobrowarem Gross z San Sebastián, będąca powiększeniem double IPY jęczmienno-owsianej, którą browary uwarzyły wcześniej wspólnie na terenie hiszpańskim. Określenie "Triple IPA" zwykle wydaje mi się pretensjonalne, ale w tym przypadku jest uzasadnione: piłem jak dotąd chyba tylko jedną IIPĘ, która dobiła do 10% alkoholu (nie licząc jednej wymrażanej, która dobiła do 35%): zwykle kończą na 8-9,5%. Taka moc dawała też nadzieję, że mimo prawie 5 miesięcy od zapuszkowania piwo zachowało się w niezłym stanie. W rolach głównych chmiele Idaho 7, Azzaca i Galaxy.
Jeśli było to sensowne piwo, to przestało nim być po pięciu miesiącach. O ile aromat jest jeszcze w miarę - choć soczysta owocowość zmierza tu nieśmiało w klimaty szczypiorkowe i generalnie szału nie ma - o tyle w smaku już lekka porażka. Chmielowość mizerna, słodowość żadna, alkoholowość obecna, zamiast chmielowej goryczki wódczane przeciągnięcie po podniebieniu. Przyjemność znikoma, a procentów mnóstwo - bez sensu.
4.5/10
18. ART+43
35 blg
do 29.03.2024
UT: 4.16
RB: 3.82
Obecnie drugie najlepsze piwo browaru na Untappdzie i jedno z czterech najlepszych w całej Polsce. Kooperacja z jednym z najmodniejszych polskich kontraktowców swoich czasów, Funky Fluid, i piwo w stylu bardzo lubianym przez Funky Fluid. W piwie nie ma aromatów spożywczych, tzn. nie wiadomo, ale nie wspomina o nich browar: za smak i zapach ma więc teoretycznie odpowiadać słód, prażone płatki migdałów i ziarna kakao. Piwo na azocie.
Trochę ciężko jednak uwierzyć, że bez aromatów - w zapachu te migdały i kakao są tak przegięte, że aż wchodzą w jakieś inne, dość dziwne nuty, kojarzące mi się z ogórkami (sic!); nie za bardzo mi to pasuje, nie mogę się oprzeć przed nazwaniem tego aromatu sztucznym. W smaku jest zdecydowanie lepiej: słodko, gęsto, cukrowo, aromatycznie, intensywnie. Ale i tu jakby nieco sztucznie, poza tym za słodko i bardzo jednowymiarowo. Ogromne rozczarowanie - częściowo jest to dobre, przyjemne piwo - zwłaszcza, jeśli nie trzeba wypijać całego - ale częściowo reprezentuje takie oblicze piwa, przez które jestem osobą pastrysceptyczną. Za to efekt azotowy na poziomie Guinnessa z pompy.
6.5/10
19. ART+44
17,4 blg
"Klasyczna", jęczmienno-owsiana double NEIPA, uwarzona w kooperacji z działającym już 10 lat browarem Finback z największej dzielnicy Nowego Jorku, Queens. Poza chmieleniem (Cashmere, Idaho 7, Azzaca) istotną rolę mają też grać drożdże własnej produkcji browaru, które zgodnie z zapowiedziami miały przynieść nuty owoców pestkowych i gumy balonowej. Z jakiegoś powodu Browar Stu Mostów podkreśla kooperację nie tylko z Finback Brewery, ale też z Crosby Hops, producentem chmielu z Oregonu.
Obiecywało sporo, bo zaczęło się od aromatu świeżo wyciśniętego soku z kwaśnych cytrusów z małą wstawką liczi, sporą wstawką marakui i intrygującą kwiatowością. Zapach nie był zbyt intensywny, ale liczyłem, że rozwinie się z ogrzaniem piwa - niestety szybko jeszcze przygasł. O ile jednak aromat pozostał bardzo fajny, o tyle smak od początku był mało wyrazisty - niezła, ale naprawdę bardzo umiarkowana cytrusowo-kwiatowo-ziołowa chmielowość i miła, lekka słodowość, wyraźnie jednak potrzebująca goryczki, której tu nie ma prawie wcale. Świetnie ukryty alkohol. Pije się dość miło, ale tak troszeńkę nijako.
6.5/10
20. ART+ 45
12,5 blg
Kooperacja z North Brewing z angielskiego Leeds, działającego od 2015 roku, będąca następstwem wizyty ekipy Stu Mostów w tym browarze i wspólnego piwa uwarzonego na terenie angielskim. Co ciekawe, ta kooperacja przeprowadzona została "online" - przedstawiciele North Brewing nie pojawili się w Polsce. To bardzo "współczesne", postmodernistyczne, jęczmienno-pszeniczno-owsiane gose, w którym sól pełni prawdopodobnie rolę trzecioplanową, ustępując owocom, dość nietypowym jak na piwo, w dodatku wspartym laktozą.
W zapachu to czysty milkshake truskawkowo-bananowy ze zdecydowaną przewagą truskawek. W smaku jednak ciekawiej, niż się można spodziewać: sól wcale nie jest homeopatyczna, piwo jest wyraźnie słone, co tworzy urzekającą kompozycję smakową w połączeniu ze sporą kwaśnością i sporą słodyczą. Od różowej barwy przez zapach po smak nie ma tu prawie wcale piwności (gdybym dostał to jako jakąś wysublimowaną lemoniadę - uwierzyłbym łatwo, że nie ma tu ani 0,1% alkoholu), ale jak na niepiwne piwo jest bardzo dobrze, jeśli nie świetnie.
7.5/10
21. ART+ 46
18 blg
Najświeższe piwo z serii ART+ w moim przeglądzie to klasyczna, jęczmienno-pszeniczno-owsiana New England DIPA, uwarzona we współpracy z browarem z jednej z najpopularniejszych greckich wysp, Korfu, istniejącym zaledwie od 2017 roku. W zamyśle ukierunkowane niemal w stu procentach na owoce tropikalne. Mają za nie odpowiadać chmiele Strata, Citra i Belma.
Nie podeszło mi. Ma częste mankamenty podejścia New England - brak zdecydowania, lekką mdłość wynikającą z braku goryczki - a nie ma typowych dla tego podejścia zalet. Chmielowość nie jest wcale przesadnie barwna, owocowa i soczysta, wręcz trochę zamulista, a alkohol nie jest dobrze ukryty. Na plus miły zapach, faktycznie skierowany w stronę owoców tropikalnych.
5.0/10
22. Dark Lager
5,3%
13 blg
Pierwsze z serii "piw sezonowych", zaprezentowane na początku 2021 roku z dedykacją na styczeń i luty; jednocześnie pierwsze podejście browaru do czeskich stylów piwa. Rzadko polskie browary rzemieślnicze biorą się za ciemne lagery, jeszcze rzadziej celują konkretnie w tmavé. Traktowałem jednak jego degustację z pewnym przymrużeniem oka, bo otworzyłem tę puszkę na dzień przed upływem terminu ważności. Z drugiej strony nie zamierzałem też się pieścić, skoro parę dni wcześniej mi je sprzedano i skoro ciągle było "w dacie".
I dobrze, że mi je sprzedano i że zdążyłem je spróbować, bo nawet na koniec swojej domniemanej żywotności to klasowy ciemny lager. W aromacie zaskakująco złożone jak na styl: dominuje chlebowość w typie mocno przypieczonej skórki od chleba, wsparta jest odrobiną kawy, a nawet ciemnych, suszonych owoców; całość spowija wyrazista poświata lagerowych drożdży. W smaku godzi krzepkość i wyrazistość z pijalnością; ma zarówno niemało słodyczy, jak i niemało goryczki - odczucie zdecydowanie wyższe niż 25 IBU, pod koniec nawet goryczki jest odrobinę za dużo jak na ciemnego lagera. Dużo ciemnej słodowości, ale w smaku również niemało ziołowych nut chmielowych. Dodatkowy plus za genialną, trwałą pianę. Większość czeskich browarów mogłaby się uczyć, więc pierwsze podejście do czeskich lagerów imponujące. Powinno trafić do stałej oferty browaru.
7.5/10
23. Red IPA
15,5 blg
Sezonowa propozycja Browaru na wczesną wiosnę 2021. Piwo z uniwersum "oldskulu nowej fali" - niemodne dziś czerwone IPA na niemodnych już, mocno żywicznych chmielach (Chinook, Simcoe, Amarillo) z również umiarkowanie modnym dodatkiem słodu żytniego w zasypie. Niemodna, ale jedna z moich ulubionych konwencji IPA, więc miałem niemałe oczekiwania.
Plus za niełatwą sztukę wstrzelenia się w adekwatną do stylu barwę (i znakomitą pianę). W zapachu słodowe nuty tostowe, karmelowe, przypiekane i toffi ścierają się z chmielowymi owocami, co daje efekt kojarzący się z kandyzowanymi leśnymi owocami - śliczności, choć mógłby być ciut świeższy i zadziorniejszy. W smaku nienaganna jest "czerwona" strona słodowa, natomiast życzyłbym sobie tak o 50 do 100% wyższej goryczki, która mocniej skontrowałaby słodki zasyp. Mimo niedociągnięć to zdecydowanie udane Red IPA, ale troszkę więcej chmielu na goryczkę i na aromat i mogłoby być znakomite.
7.0/10
24. Märzen Lagerbier
13,6 blg
Sezonowa propozycja na marzec 2021 to maksymalnie klasyczny Märzen, uwarzony jako ostatnia warka 2020 roku i dojrzewający przez 6 tygodni. Śmiały to ruch wypuszczać Märzena w 2021 roku, niezależnie od efektu godny pochwały sam w sobie.
Zarówno w aromacie, jak i w smaku dominują nuty słodowe: chlebowe, karmelowe, nawet lekko toffi, dość jednostajne i nie do przesady intensywne, ale bardzo miłe. W smaku zaskakuje dość wysokie odczucie goryczki, które przełamuje ewentualną mdłość Märzena. Prosty, ale dobry, krzepki reprezentant lagerowego świata, choć nawet w tym nieefektownym stylu da się uzyskać lepsze rezultaty.
7.0/10
25. Dry Hopped Saison Motueka & Huell Melon
Sezonowa propozycja na późną wiosnę to dość intrygujący saison: jęczmienno-pszenno-żytni i doprawiony nowofalowym chmielem z Nowej Zelandii i Niemiec (Motueka i Huell Melon). Trochę sobie naostrzyłem zęby na tę puszkę mimo umiarkowanie wysokich ocen, bo bardzo lubię nowofalowe saisony.
Dość złożone piwo: na gruncie aromatycznym mieszają się wpływy zbożowe, drożdżowe (piękny profil z dość świeżymi owocowymi estrami i łagodnymi przyprawowymi fenolami) i w najmniejszym stopniu chmielowe; na gruncie smakowym mamy nieco słodyczy, nieco kwaskowatości i nieco goryczki, kojarzącej się bardziej ze skórkami cytrusów niż z chmielem. Tylko jednego brakuje temu piwu: intensywności. Dzieje się w nim niemało, ale wszystko jest delikatne, zbyt delikatne.
6.5/10
26. Citrus Witbier
Propozycja sezonowa na dojrzałą wiosnę to trochę klasyczny, a trochę nieklasyczny witbier. Nietypowe jest tu zastąpienie kolendry rumiankiem, dodatek płatków owsianych. Jak na witbiera całkiem wysoka jest też moc i ekstrakt.
Nieudany witbier i to nieudany w dziwaczny sposób. W zapachu - bardzo, bardzo nikłym - da się wyczuć jedynie niezbyt przyjemne przyprawowe fenole i trochę rumianku. W smaku gorzej, jakby nuty niekorzystnego wpływu dzikich drożdży, trochę kremowej, pszenicznej słodowości i tyle. Cytrusów zero. Nie wiem, czy lekkie zakażenie nie weszło tu w grę - jeśli nie, to po prostu bardzo nietrafiona receptura. Nijako-nieprzyjemne, na szczęście bardziej nijakie niż nieprzyjemne.
4.5/10
27. Berliner Weisse Cherry, Blackcurrant & Raspberry
Jedna z dwóch propozycji na pełnię lata - berliner z mieszanką owoców jagodowych, wybitnie lekki, ale za pomocą stałej zagrywki browaru podbity płatkami owsianymi. Jako że moje ulubione piwo ze Stu Mostów to aż do tego przeglądu był taki właśnie owsiany berliner (choć bez owoców), to moje oczekiwania zawsze są przy tego typu piwach dość wysokie.
Oczekiwania zaspokojone. Świetny, wzorowy niemal berliner owocowy. W aromacie czuć wszystkie trzy użyte owoce, ale czuć też przyjemną zbożową, wręcz chlebową podbudowę i mleczność. W smaku jest wyraziście kwaśne, cudownie porzeczkowe z mocnym wsparciem słodszej nieco maliny i homeopatycznym wsparciem wiśni - wydaje się bardzo treściwe jak na 3,1%, a jednocześnie jest wybitnie lekkie, rześkie i pijalne. Jak na berlinera mistrzowskie piwo, ciężko dużo więcej powiedzieć tym stylem bez mocniejszego rozszerzenia jego definicji.
8.0/10
28. Gose Guava, Passion Fruit & Mango
Druga propozycja na lato to jęczmienno-pszenno-owsiane gose z dodatkiem owoców bardzo trafiających w moje gusta. Jedno z kilku najlepiej przyjętych na Untappd piw z całego przeglądu. Sól użyta w tym gose to sól morska, gdyby ktoś chciał podjąć ostateczne wyzwanie sensoryczne i sprawdzić, czy to wyczuje.
Owoców nie pożałowano - piwo jest od nich gęste, a piana pomarańczowa. Zapach jest całkowicie owocowy: marakuja, gujawa i mango w tej kolejności. Smak jest natomiast niemal całkowicie owocowy (kolejność niezmienna) - niewiele odciąga to piwo od statusu gazowanego soku, a jest to skrajnie zrzucony na tło akcent słodowy i bardzo skromna słoność. Praktycznie jest to po prostu piwo smakowe, a nie owocowe gose, ale jako takie bardzo dobre.
7.0/10
29. 4/6 DDH DIPA
17,5 blg
Najmocniejsza IPA w kooperacyjnym sześciopaku, uwarzona we współpracy ze znaczącym browarem Other Half z nowojorskiego Brooklynu, założonym w tym samym roku, co Browar Stu Mostów. Za paletę aromatyczną odpowiadają chmiele Strata, Motueka i Citra, ciało podbijają płatki owsiane. Piwo wypiłem pod koniec terminu ważności, więc z wyrozumiałością, ale i ze zdecydowaniem, bo wiem z doświadczenia, że półroczna IPA wciąż może być bardzo dobra. Browar wydaje się podzielać moje zdanie, skoro dał półroczny termin spożycia. W momencie degustacji siódme najlepsze piwo browaru ze wszystkich na Untappd.
Zachowało wielki urok aromatu: dominującą rolę odgrywają mocno kwaśne limonki, a obok nich słodkie truskawki. Sporo jest też grejpfruta, odrobina żywicy. W smaku dość podobnie; czuć, że nieco intensywności utraciło, ale większość chyba jednak zachowało. Imponuje niezwykła gładkość, jest lekkie i zwiewne niczym piwo o mocy ok. 5%; ewidentna jest robota, jaką zrobiły płatki owsiane. Owocowe nuty chmielu robią trochę miejsca na akcenty zbożowe, żywiczne, nawet ziemiste. Niska goryczka nie przeszkadza, słodycz jest w punkt. Wielka szkoda, że nie udało się go wypić świeżego, bo prawie półroczne jest świetne. Smooth.
8.0/10
30. 5/6 Old School Imperial Stout
30 blg
Uwarzone we współpracy z chyba najlepszym craftowym browarem Irlandii, założonym w 2016 roku, z którym Browar Stu Mostów warzył już wspólnie piwo ART+24. Piwo w niezbyt popularnym ostatnio stylu - klasyczny, mocno palony, mocno nachmielony na goryczkę, ciężki, wytrawny stout imperialny. Niezależnie od efektu, fajnie, że mocno nowofalowe browary w epicentrum mody na pastry zdecydowały się uwarzyć takie oldskulowe piwo.
Przypomniało mi, że w oldskulowych RISach było jak dla mnie wystarczająco wiele tropów "pastry". W zapachu jest dość deserowo, ale na starą modłę: mocno przypieczony spód od ciasta, mocno palony karmel, rodzynki macerowane w alkoholu, ciemna czekolada, marcepan, biszkopt nasączony likierem kawowym. Ale prawdziwa bomba zaczyna się w smaku, gdzie do tych deserowych klimatów dochodzi przepiękna, intensywna, przeciągająca się długo na finiszu paloność. Jest sporo słodyczy, jest sporo goryczki; są barwne klimaty deserowe, są trzymające za twarz klimaty palone; jest oleiście i mocno. Jedno z najlepszych polskich piw, jakie piłem; jeden z najlepszych w pełni klasycznych RISów (bez dodatków, bez beczki, bez konwencji pastry w zatarciu i chmieleniu), jakie piłem. Skojarzył mi się z najlepszymi rocznikami Serpent's Stouta z Lost Abbey. Nie jest to aż tak wysoki poziom, ale samo skojarzenie to spora nobilitacja.
9.0/10
31. 6/6 Imperial Pastry Stout
35 blg
Na ten moment trzecie najlepsze piwo Browaru w historii według Untappd. Kooperacja z browarem z aglomeracji Miami, z Florydy. Dodatki bardzo pod mój gust.
Pastry godne szacunku, a nawet entuzjazmu. Aromat jest bezkompromisowo cukierniczy, ale bez sztuczności; przeważa kojarząca się mocno z cynamonem tonka, a zaraz za nią prześliczne orzechy, o dziwo kakao w odwrocie. Jednocześnie jest trochę słodowej, ciemnej podbudowy aromatu. Bardzo intensywny, który można opisać jako cynamonową bułeczkę posypaną orzechami. W smaku nie tylko barwne aromaty od dodatków, ale też bardziej niż solidna baza słodowa, słodka, ale w sensowny sposób, mocno czekoladowa, intensywna, gęsta. Czysta przyjemność.
8.5/10
32. WILD No. 6
do 09.03.2023
UT: 3.96
RB: 3.33
Jedno z dwóch najmocniejszych jak dotąd piw w serii. Poza jednymi z moich ulubionych owoców w kontekście kwaśnych piw, drożdżami piwowarskimi i brettami wykorzystano też bakterie kwasu mlekowego oraz laktozę.
Nie do końca przekonało mnie w aromacie, gdzie dzikie nuty ułożyły się w dość dziwaczną paletę, przypominającą mi mocno zapach bazylii - intrygującą, ale nie do końca harmonijną. W smaku już jednak inne, bardzo dobre czy wręcz świetne piwo z bardzo wysoką, rzadko dziś spotykaną w polskich piwach kwaśnością, intensywnym charakterem moreli i funkiem szalejącym prawie jak w lambikach. Fou' Foune to może nie jest, ale jakby mi je sprzedano jako lambik morelowy, to uwierzyłbym w brabanckie pochodzenie trunku.
7.5/10
33. WILD No. 10
do 26.10.2023
UT: 3.85
RB: 3.94
Saison z czterech różnych zbóż, fermentowany najpierw w stalowych kadziach na belgijskich drożdżach piwowarskich, następnie w dębowych beczkach po piwie WILD No. 8 na brettach i z dodatkiem bakterii kwasu mlekowego, po wtórnej fermentacji doprawione kwiatami czarnego bzu i werbeną cytrynową, a do butelek rozlane z dodatkiem miodu akacjowego. Brzmi jak piwo z potencjałem.
Prześliczne, leciutkie, zniuansowane piwo, kojarzące się wybitnie z wiosną i łąką, a więc wzorowe dla stylu. W aromacie rządzi mieszanka bardzo intensywnego, wzorcowego, brettowego funku z nieco mniej intensywnymi akcentami belgijskich drożdży, plus delikatna kwiatowość. W smaku jest kwiatowo jeszcze mocniej, jest też trochę zbożowo, istotnie ale nieprzytłaczająco kwaśno, słodkawo z wyraźnym miodowym posmakiem i jest też wręcz drażniąco pijalnie jak na tak ciekawe piwo. Gdyby mogło być odrobinę więcej głębi smaku, to byłoby piwo zjawiskowe, a tak jest po prostu świetne.
8.0/10
34. WILD No. 11
do 13.03.2024
UT: 3.85
RB: 3.41
Jedno z nielicznych piw z serii bez dodatku jakichkolwiek owoców, pierwsze podejście browaru do Bière de Garde i od razu mocno eksperymentalne. Trzy różne zboża (jęczmień, pszenica, żyto), brettanomyces i normalne drożdże, leżakowanie przez rok w beczce po bourbonie, w której później jeszcze leżakował porter bałtycki. Butelkowane wczesną jesienią 2020 roku.
Naprawdę fascynujące piwo, będące połączeniem przede wszystkim dwóch światów. Jednym jest cudowny efekt żytniego chleba na zakwasie, a drugim cała gama nut drzewnych i brettowych, z dzikością o dość wysokim stopniu. Świetna podbudowa słodowa, dobrze wycyrklowana kwaskowość, spora złożoność aromatyczna, chlebowość rzadko spotykana nawet w koźlakach - klasa, jedno z najlepszych piw browaru.
8.5/10
35. WILD No. 12
do 08.04.2024
UT: 3.95
RB: 3.00
Jęczmienno-pszenno-owsiany dzikus, fermentowany najpierw normalnymi drożdżami, a potem w beczkach po winie dofermentowujący na dziko z dodatkiem wiśni łutówek i brzoskwiń. Dość nietypowe, intrygujące połączenie owoców. Brzoskwinie to chyba moje ulubione, a wiśnie jedne z mniej mnie ekscytujących.
Brzoskwinie zdecydowanie zdominowały wiśnie - są w zapachu bardzo intensywne, bardzo piękne i świeże, jako towarzystwo dostając trochę nut wiśniowych i trochę dzikich. W smaku jest już bardziej kompletnie - mocno brzoskwiniowo, mocno wiśniowo, mocno dziko, mocno kwaśno. To piwo nie wygrywa złożonością, wygrywa intensywnością i zdecydowaniem wszystkich swoich elementów. I wygrywa bardzo.
8.0/10
36. WILD No. 13
do 10.05.2024
UT: 4.13
RB: 3.65
Najlepiej jak dotąd przyjęte na Untappd z serii Wild i będące najbliżej idei "hybrydy piwa z winem": dodano do niego winogron ze szczepów rondo i red regent z dolnośląskiej winnicy Jadwiga, leżącej kilkanaście kilometrów na północ od Wrocławia. Na ten moment czwarte najlepiej ocenione piwo browaru na Untappd w historii. Jęczmień, pszenica i owies. Drożdże piwowarskie i dzikie.
Zaczyna od wspaniałej prezencji - głęboka, ciemnoróżowa/jasnoczerwona barwa i niezła piana. Zapach cudownie zniuansowany, bogaty, niesztampowy, bardzo lambikowy; mnóstwo wiejskich, stajennych nut dzikich drożdży, zapach siana, trochę przypraw i czerwone owoce: porzeczki, maliny, winogrona; trochę fiołków. W smaku to chyba najpełniejsza hybryda piwno-winna, jaką spotkałem. Nie tyle smakuje winogronowo (choć w mniejszym stopniu również), co winnie: winogrona, jak to mają w zwyczaju, przedzierzgają się tu w inne czerwone owoce, pojawiają się nuty pieprzne i skórzane, jest trochę dębowości, spora taniczność, niemała kwaśność. Jednocześnie jest ze strony piwnej bezpośredniość, rześkość od niskiego alkoholu i od nagazowania, zbożowe ciało i idąca od niego słodycz, która pięknie łączy się ze słodyczą owoców. Szokuje mnie ta konstatacja, ale mamy swoje Vigneronne/Saint Lamvinusa i mam głupie wrażenie, że nie gorsze od oryginału. Piwo klasy światowej. Najprawdopodobniej lepsze od każdego polskiego czerwonego wina. Lepsze od niejednego i nie dwóch lambików.
9.0/10
37. WILD No. 14
do 16.07.2024
UT: 3.86
RB: brak
Polska odpowiedź na krieka łączy jęczmienno-pszenno-owsiany zasyp, wiśnie z mazowieckiego gospodarstwa rolnego i madagaskarską wanilię. Po pierwszej fermentacji za pomocą drożdży do saisona piwo trafiło do beczek po winie, gdzie zaszedł kolejny etap fermentacji dzikimi drożdżami i bakteriami.
Intrygujący aromat, który najpierw kojarzył mi się mocno z goździkami, ale po lekkim ogrzaniu się piwa stał się już czystszą mieszanką wiśni, wanilii i dość delikatnych nut funky. W ustach miało fajną teksturę od płatków owsianych, umiarkowaną kwaśność, jeszcze silniejszą wiśniowość i przyprawowość. Zabrakło jakiegoś mocniejszego akcentu, ale to bardzo dobre piwo z wieloma niuansami.
7.5/10
Wyniki
2. WILD No. 13 9.0/10
3. 6/6 Pastry Imperial Stout 8.5/10
4. WILD No. 11 8.5/10
5. WRCLW Baltic Porter Palo Santo Coconut NITRO 8.5/10
6. WRCLW Rye RIS Bourbon B.A. (do 04.04.2019) 8.0/10
7. WILD No. 10 8.0/10
8. Salamander Milk Stout 8.0/10
9. WRCLW Pils 8.0/10
10. Berliner Weisse Cherry, Blackcurrant & Raspberry 8.0/10
11. WILD No. 12 8.0/10
12. Salamander Pumpkin Spice Latte Milkshake 8.0/10
13. 4/6 DDH DIPA 8.0/10
14. WRCLW Baltic Porter Coffee, Vanilla, Hazelnuts NITRO 7.5/10
15. WILD No. 6 7.5/10
16. Dark Lager 7.5/10
17. WILD No. 14 7.5/10
18. Schöps 7.5/10
19. WRCLW Cherry Eisbock 7.5/10
20. ART+45 7.5/10
21. ART+8 (świeże) 7.5/10
22. Red IPA 7.0/10
23. Märzen Lagerbier 7.0/10
24. WRCLW Baltic Porter Salted Caramel NITRO 7.0/10
25. Gose Guava, Passion Fruit & Mango 7.0/10
26. Salamander Pale Ale 7.0/10
27. Salamander AIPA 7.0/10
28. Salamander West Coast IPA El Dorado Amarillo Topaz 6.5/10
29. Dry Hopped Saison Motueka & Huell Melon 6.5/10
30. ART+44 6.5/10
31. ART+43 6.5/10
32. WRCLW Hefeweizen 5.5/10
33. ART+9 (do 20.10.2016) 5.5/10
34. ART+46 5.0/10
35. ART+41 4.5/10
36. Citrus Witbier 4.5/10
37. ART+8 (do 08.09.2016) 4.5/10
38. ART+1 (do 20.10.2016) 1.5/10
Konkluzje
- Browar Stu Mostów nie jest może typowym browarem piw wybitnych - zdarza mu się je tworzyć, ale sporadycznie i w moim odczuciu nie jest to jeszcze najcięższy kaliber wybitności (choć są na taki kaliber widoki). Jest natomiast browarem bardzo wielu i bardzo różnych piw świetnych, bardzo dobrych i dobrych, co być może jest godne równego uznania, a w przypadku browaru z własnego miasta i z wyszynkiem - nawet chyba większego uznania. Można uderzać na Karłowice w ciemno i mieć praktycznie pewność, że znajdzie się coś dla siebie i coś na wysokim poziomie. Poziom jest wielkim atutem Stu Mostów, ale nie mniejszym jest różnorodność i zdolność tworzenia bardzo udanych piw z zupełnie odmiennych światów, w tym światów raczej niechętnie zgłębianych w polskim rzemieślniczym uniwersum. Bez wątpienia jest w dość ścisłej krajowej czołówce.
- Przegląd potwierdził moją opinię, że jeśli już mówić o specjalizacji stylowej tego browaru, to należy mówić o specjalizacji w piwach kwaśnych. Tak bym powiedział jeszcze przed serią WILD, a seria ta jest nawet bardziej imponująca niż kwasy tworzone przez browar wcześniej. Na drugim miejscu umieściłbym stouty - nie tylko imperialne - a na trzecim lekkie, klasyczne lagery (dlatego wielka szkoda, że w stałej ofercie jest tylko Pils). Co natomiast również się potwierdziło, nie jestem za wielkim fanem podejścia browaru do IPA i w ogóle do piw zorientowanych na nowofalowe chmielenie. Przynajmniej jasnych - Salamander Black IPA, chyba największe nieobecne tego przeglądu z piw warzonych regularnie, potrafi być świetne.
- Generalnie prawie wszystkie piwa Stu Mostów poza niektórymi WILDami łączy jedna cecha - względna grzeczność. Czasem jest to wręcz korzystne, czasem nie przeszkadza, ale niekiedy można zatęsknić za piwowarstwem bardziej bezkompromisowym.
- Seria WILD to już teraz jeden z najciekawszych, najambitniejszych i najbardziej imponujących projektów w polskim piwowarstwie. Zbliżanie się momentami i charakterem, i poziomem piw do belgijskich lambików to sztuka, która nie tylko w Polsce wcześniej była niespotykana (poza ewentualnie pojedynczymi przypadkami), ale też nie jest częsta na całym świecie. Mam ochotę meldować się w karłowickim browarze na premierze każdego nowego piwa z tej serii.
Komentarze
Prześlij komentarz