Ron Zacapa 23

rum / 6-23 lata / Gwatemala / 40%

Całe wieki nie miałem już okazji degustować dobrego rumu i bardzo możliwe, że prędko się to nie powtórzy, więc otworzenie na święta Wielkiej Nocy parę już lat trzymanej przeze mnie butelki pysznie zapowiadającego się rumu z Gwatemali uznałem za więcej niż odpowiednie.

Ron Zacapa jest uzyskaną metodą solera mieszanką rumów o wieku od 6 do 23 lat. Powstaje z "lepszej" wersji melasy, którą producent określa jako "virgin sugar cane honey" - nie będę udawał, że na podstawie kilku mglistych zdań na ten temat zrozumiałem, o co chodzi, zwłaszcza że nie jestem ekspertem w dziedzinie produkcji zwyczajnej nawet melasy. Po zmieszaniu rumów młodych ze starymi destylat leżakuje w beczkach po amerykańskich whiskey, sherry i win Pedro Ximénez - 2300 metrów nad poziomem morza.


Warto dodać, że słomiana plecionka (petate) na butelce nie jest tylko (znakomitym) elementem dekoracyjnym, ale majańskim symbolem jedności czasu i przestrzeni. Producent twierdzi, a ja mu wierzę, że plecionka na każdej butelce jest produkowana ręcznie przez kobiety z trzech post-majańskich wiosek.

Zdarza mi się to raczej rzadko - piję alkohol z kraju, w którym nigdy nie byłem i prawdopodobnie nigdy nie będę. Liczę, że magia smaku dorówna magii chwili.


Ma wspaniałą jasnobrązową barwę i oleistą konsystencję. W aromacie cały przekrój klimatów cukrowych: melasa, cukier trzcinowy, karmel, miód; do tego spora dawka wanili i drewna, idzie też minimalnie w trochę owocowe nuty i momentami przypomina... ciasto z kruszonką i śliwkami. Czarujący. W smaku deserowy charakter tylko się wzmaga - jest intensywne, słodkie, miodowe i karmelowe, niesamowicie delikatne, z długim, ciągnącym się finiszem, mocno wsparte przez szlachetny dębowy posmak. Trochę jakby jeść korę drzewa o słodkim, miodowym smaku. Uwielbiam zwłaszcza moment przełknięcia, zachowuje się wtedy zupełnie inaczej niż zwykle mocne alkohole - nie atakuje i nie pali, ale łagodnie, ciepło rozlewa się po kubkach smakowych i przełyku, rozpościera. Nie jest może to alkohol zawrotnie złożony, ale nieziemsko przyjemny. Może odrobinę za słodki.


Takie rumy to godna konkurencja dla klasowych single maltów i potężna motywacja do zgłębiania  świata tego latynoamerykańskiego destylatu. Żal mi było, że w noc zmartwychwstania Chrystusa nie miałem czasu delektować się nim zbyt długo, bo wydaje mi się, że mógłbym siedzieć nad nim godzinami i się zasładzać na śmierć.


8.5/10

Komentarze