Brouwerij De Molen: Hel & Verdoemenis Bruichladdich BA

Peated Russian Imperial Stout / Bruichladdich Whisky BA / 11% / 24 blg / zabutelkowane 19.08.2015 r.

Ten rok, jeśli chodzi o piwo, jest dla mnie niemal zniechęcający - przez brak czasu i przez podjęcie się dokładnego przyjrzenia dwóm przeciętnym polskim browarom nie wypiłem w 2019 póki dużo naprawdę bardzo dobrego piwa. Postanowiłem odreagować butelką, która czeka na mnie już półtora roku, a która zawiera wędzonego RISa z jednego z najsłynniejszych europejskich browarów. To jedna z wersji jednego z topowych piw De Molena, leżakowana w beczce po whisky z destylarni Bruichladdich z "wyspy torfu" Islay. 


Jakbym mógł wybrać, to spróbowałbym najpierw podstawki, a następnie wersji leżakowanej w mniej intensywnej beczce, ale nie bardzo mogę, więc cieszę się z tego, co zesłał mi los. Jedno z piw tego browaru, które było właśnie wędzonym na torfowo RISem, zapisało się zresztą w mojej pamięci jako jedno z najpiękniejszych piw mojego życia w ogóle, więc mam oczekiwania niemałe. No i zabutelkowane zostało w 2015 roku, czyli w tym, w którym sam zacząłem warzyć piwo, co też zawsze mnie trochę napala.


Połączenie ascetycznej perfekcji etykiet De Molena z czarnym lakiem na szyjce to jeden z najwyższych szczytów piwnej estetyki butelkowej, mariage parfait. Nieco mniej dobrego da się powiedzieć o estetyce samego piwa - ma ładny czarno-brunatny kolor, ale pianę fatalną. Pachnie jednak znakomicie - torfu jest bardzo dużo i występuje pod bezkompromisową, mocno szpitalną, nieco mniej asfaltową i kablową postacią, natomiast mimo to znajduje się trochę miejsca na palony słód, czekoladę, mocno przypieczony spód od ciasta, skórkę chleba i suszone śliwki. W smaku torf poczyna sobie jeszcze agresywniej, pociągając piwa do ewidentnej słoności - jego smuga jest przeciągła, zaczyna się w ustach i ciągnie długo na finiszu. Wędzonka jest absolutnie na pierwszym planie, wszystkie podstawowe walory RISa są bardzo ezoterycznym tłem, takimi fundamentami, o których bardziej wiemy, że są, niż je czujemy. Czujemy wszakże przyjemną czekoladową słodycz, która w punkt kontruje wędzonkę. Bolączką jest niestety tekstura - jak łatwo się domyślić patrząc na ekstrakt i alkohol, ciało jest nieprzesadne, co w połączeniu z całkowitym brakiem gazu daje trochę cienkuszowe wrażenie. Alkohol ukryty totalnie, mogłoby mieć równie dobrze z 6%.


W skrócie - świetne jeśli chodzi o torf, intensywność, długość finiszu, ułożenie. Niesatysfakcjonujące, jeśli chodzi o pełnię stoutu imperialnego, złożoność. Dalekie od najwyższej formy Holendrów, bardzo dalekie.


7.5/10

Komentarze