Grecja, akt I: część IV. Majestat narośli i pęknięć

Nikogo nie zaskoczy chyba stwierdzenie, że Grecja jest krajem wybitnie atrakcyjnym w wymiarze nadmorskim. Co zaskoczyć już przynajmniej lekko potrafi, to że atrakcyjność niewiele mniejszą - jeśli w ogóle mniejszą - wykazuje jednocześnie jako kraj górzysty. Górskie punkty, regiony, zjawiska i monumenty gęsto okupują ścisłą czołówkę najbardziej zachwycających miejsc Hellady. I nie chodzi tylko o rozmaite góry nad morzem, ale też takie zupełnie oderwane od wielkiej wody, kojarzące się bardziej z centrum całego kontynentu, a nie jego śródziemnomorskim zakątkiem. Środkowa część mojej podróży skupiała się głównie właśnie na nich.

Preludium stanowiło bardzo klimatyczne, leżące nisko w dolinie miasteczko Pyli, gdzie podziwiać można bardzo stare i rzeczywiście emanujące pradawną atmosferę bizantyjski kościół Porta Panagia oraz kamienny most łukowy z wczesnych czasów ottomańskich. To jednak istotnie zaledwie preludium do chyba najchętniej odwiedzanej atrakcji Grecji poza Atenami, czyli Meteorów, średniowiecznych klasztorów prawosławnych, ulokowanych na kilkusetmetrowych skałach. Już same skały, wyglądające jak formacje z innej planety, stanowiłyby ogromną niesamowitość, a liczne, klimatyczne klasztory, w przedziwny sposób zbudowane na ich szczytach, podnoszą to miejsce do rangi jednego z cudów świata.

Najwyższa góra Grecji, legendarny Olimp, nie jest paradoksalnie aż tak spektakularna, ale warto zakręcić się jej w pobliżu, by móc stanąć w jednym miejscu i przed sobą widzieć ośnieżone szczyty ogromnej skały, a za sobą morze.

Ze względu na to, że Meteory są licznie odwiedzane, jeszcze większe wrażenie wywarł na mnie doskonały region górski Zagorohoria, skupiony wokół Kanionu Vikos, który jest wpisany do księgi rekordów Guinnessa jako najgłębszy w stosunku do swojej szerokości kanion całego świata. Dla niego warto tam przyjechać przede wszystkim - to prawdopodobnie jeden z kilku, góra kilkunastu najwspanialszych widoków naturalnych w całej Europie, którego potęgi i ogromu nie oddadzą żadne zdjęcia. Ale cały ten region z niemal wymarłymi, skrajnie zaspanymi miasteczkami, tajemniczymi dolinami, rzekami snującymi się pod kamiennymi mostami jest jednym z najdoskonalszych górskich terenów, jakie widziałem.

Wspomnieć warto o mieście Janina niedaleko Zagorohorii, w którym zatrzymałem się na bardzo krótko w drodze do tego regionu, bo ono dostarczyło z kolei najpiękniejszego w podróży widoku na jezioro.

Uproszczona chronologia zdjęć: Pyli, Meteory, Ampelakia, Olimp, Janina, Zagorohoria (Vitsa, Monodendri, Tsepelovo, Aristi, Papingo, Vitsa).





























































































































































































































































Komentarze