Powiat legnicki. Gdzie kończy się Mongolia i zaczyna miłość polsko-niemiecka

Legnickie pole w pobliżu wsi Legnickie Pole
Spośród trzech dolnośląskich powiatów, które otaczają będące ich siedzibą miasto, powiat legnicki jest tym zdecydowanie najsłabiej przyciągającym turystów. Podczas gdy naokoło Wałbrzycha i Jeleniej Góry pełno jest miejsc dużo bardziej interesujących niż same te miasta, otoczenie Legnicy może się wydać pustkowiem, na którym trzeba się mocno nadłubać, żeby wydłubać coś interesującego. 

Faktycznie nie jest to obszar spektakularny. Płaski, pokryty głównie polami, w porównaniu z resztą Dolnego Śląska raczej ubogi w lasy i akweny wodne o przeznaczeniu innym niż gospodarcze - nie zapowiada niezapomnianego kontaktu z naturą i ja go istotnie tam nie doświadczyłem. Krajobraz ziemi legnickiej zapamiętam jako niekończące się pola, pola i pola. Również rzut oka na listę największych atrakcji turystycznych może wzbudzić raczej sceptyczne odczucie - przed podróżą nic mi nie mówiły nazwy miejscowości, w których miało na mnie czekać to, co powiat legnicki ma najlepszego do zaoferowania. 

Jakkolwiek ciężko powiedzieć, że mój pogląd o ziemi legnickiej został wywrócony do góry nogami, to kolejny raz sprawdziło się mądre powiedzenie pewnej słynnej postaci, że wszędzie jest coś ciekawego. Powiat legnicki to głównie pomniejsze zabytki, ale w przypadku jednej ze wspomnianych miejscowości moja dotychczasowa niewiedza okazała się nieco zawstydzająca. A w jeszcze innej, o której już miałem pełne prawo nigdy nie słyszeć, odnalazłem więcej niż okruchy metafizyki starych zamków, pałaców i dworów.

CHOJNÓW

Chojnów to jedno z dwóch miast znajdujących się w obrębie powiatu, to większe, jedno z trzydziestu największych na Dolnym Śląsku. Jego historia sięga XIII wieku i jest niewiele mniej bogata, a może i bardziej burzliwa niż historia Legnicy; przepełniona utrudnieniami, jakie wiązały się z częstym przechodzeniem miasta pod coraz to inne panowanie. To jedna z przyczyn, dla których w Chojnowie zachowało się dużo mniej historycznych ciekawostek architektonicznych, jakkolwiek miasto robi wrażenie dość zadbanego i niezłego do życia.

Klimatyczny Plac Konstytucji 3 Maja obok Baszty Tkaczy

Na zgrabnym, owalnym Placu Zamkowym stoi budynek noszący szumny tytuł Zamku Piastów Legnicko-Brzeskich, w którym mieści się muzeum regionalne. Szumny, bo ze średniowiecznego zamku nie zostało nic, a nawet z późniejszych przebudów ostatecznie pozostawiono tylko jedno skrzydło, przez co "zamek" wygląda jak zwyczajna kamienica. Jedynym godnym odnotowania elementem jest oryginalny, bogato zdobiony portal renesansowy z kamienia z popiersiami księcia Fryderyka III i jego żony.

To, co zostało z zamku piastowskiego oraz armata


Renesansowy portal zamku, wrota do Muzeum Regionalnego

Podobny portal zdobi Dom Schrama, szeroką kamienicę stojącą na skraju chojnowskiego rynku. I tu tak samo jest to jedyny oryginalny element, zachowany do dziś z renesansowych, XVI-wiecznych korzeni budowli.

Dom Schrama z renesansowym portalem

Sam rynek, podłużny plac z nieco nadprogramową ilością aut, nie wzbudza emocji: przeplatanka dość bezpłciowych kamienic i maksymalnie bezpłciowych peerelowskich plomb. Jego widok dominuje najwyższa budowla w mieście - Kościół św. Piotra i Pawła. To nieco dziwna bryła, potwornie masywna, wręcz ociężała, trochę toporna. Cała uwaga obserwatora koncentruje się na wieży o średnio szczęśliwym, jakby niedopasowanym zwieńczeniu, mi przynajmniej kojarzącej się bardziej z obronnością niż religijnością. Najładniejsze elementy kościoła to barokowy ołtarz wraz z amboną, ubarwiające wnętrze nieco sterylne jak na gotycką świątynię.

Chojnowski rynek


Ciężka bryła Kościoła św. Piotra i Pawła


Wnętrze kościoła

Najlepiej z całego Chojnowa zapamiętam położoną na uboczu rynku Basztę Tkaczy, 15-metrową pozostałość po murach miejskich z przełomu XIV i XV wieku. Jej surową, siermiężną ceglaną podstawę na planie kwadratu ożywia krenelaż i ośmiokątna nadbudowa z szachulcem i spiczastym hełmem, dzięki którym wieża robi ciekawsze wrażenie estetyczne niż podobne obiekty w Legnicy.

Baszta Tkaczy, w ciepłych miesiącach punkt widokowy


WIATRAK W JERZMANOWICACH

W niewielkiej wsi pod Chojnowem stoi prawdopodobnie najbardziej oryginalna budowla w całym powiecie, nawet jeśli nie najbardziej imponująca. To XVII-wieczny wiatrak typu holenderskiego, zachowany w rewelacyjnym stanie (jak na drewniany wiatrak sprzed setek lat). Stoi na ceglanym podwiatraczu, powyżej którego wybucha feerią ciemnych drewnianych płytek. Niezwykłego, rubasznego uroku nadają mu wyraźne krzywizny i zniekształcenia jego powierzchni - wygląda rozczulająco niezgrabnie, trochę jakby się roztapiał. Obecnie mieści się w nim restauracja.

Holenderski akcent na ziemi legnickiej


Od strony śmigła charakterystyczne krzywizny wiatraka są najlepiej widoczne


PROCHOWICE

Drugie miasto powiatu jest jeszcze starsze od Chojnowa, choć kilkukrotnie mniejsze. Jeśli można powiedzieć, że Prochowice słyną, to słyną z zamku rycerskiego położonego nad rzeką Kaczawą, w ostatecznej formie małego kompleksu zamkowo-pałacowego, który zaczął powstawać na przełomie XIII i XIV wieku. Historia obiektu to historia nieskończonych zmian właścicielskich, rujnacji i restauracji, jakie dotykały średnio znaczącej siedziby rozmaitych książąt, rycerzy, hrabiów i innych postaci. Dziś jesteśmy w trakcie kolejnej odbudowy zamku, pierwszej od 1904 roku, prowadzonej przez prywatnego właściciela. Przez ponad sto lat obiekt popadł w daleko posuniętą ruinę, ale odnowione renesansowe skrzydło ukazuje jego spory potencjał. Kluczowym zadaniem będzie przemyślana renowacja najbardziej przyciągającego wzrok elementu - ceglanej, blankowanej wieży na planie kwadratu.

Frontowa strona zamku i kontrast między ruiną a odrodzeniem


Zamek od zachodu, widziany z niewielkiej skarpy


Pokryty bluszczem budynek mieszkalny to najstarsza część zamku

Zimą 2019 ograniczyłem wizytę w Prochowicach do zamku, przez co latem 2023 nadrobiłem ją, rzucając okiem również na rynek tego miasta. Rynek znajdował się świeżo po rewitalizacji i okazał naprawdę piękną, godną uwagi przestrzenią małomiejską - świetnie zagospodarowana przestrzeń, sympatyczne kamienice i bardzo ładny ratusz z charakterystyczną wieżą zegarową czynią go jednym z ładniejszych rynków w województwie.







LEGNICKIE POLE

Najważniejszym punktem na turystycznej albo po prostu historycznej mapie powiatu jest bezsprzecznie Legnickie Pole, spora wieś położona w odległości 4 kilometrów od Legnicy, przylegająca do autostrady A4. Według przekazu Jana Długosza to właśnie w bezpośrednim sąsiedztwie tej wsi rozegrała się w 1241 roku bitwa pod Legnicą, jedno z bardziej doniosłych wydarzeń w średniowiecznej historii Polski. Wiele informacji na jej temat podaje się jako fakty historyczne, gdy tymczasem pewne jest tylko to, że faktycznie w tym roku na Dolnym Śląsku doszło do starcia armii mongolskiej z polską, wspomaganą przez rycerzy joannitów i templariuszy; że bitwę wygrali goście, a Henryk II Pobożny zginął; że mimo zwycięstwa Mongołowie nie poszli już znacznie dalej na zachód, lecz przekierowali wojska na Morawy i Węgry, będące od początku głównym celem ich inwazji. Najstarszym znanym przekazem na temat wydarzenia, nie licząc lakonicznych wzmianek bez żadnych szczegółów, jest bowiem twórczość kronikarska Jana Długosza, który żył dwieście lat później. Dokładne miejsce bitwy, słynna śmierć Henryka przez ścięcie głowy, przebieg starcia, dane na temat liczebności wojsk - wszystko to jest mniej lub bardziej kontrowersyjne. 

Kościół duży i czynny widziany z wieży kościoła małego i nieczynnego

Jaka by nie była prawda, to w Legnickim Polu mieści się podwójny pomnik tej bitwy: dwa zupełnie różne kościoły, stojące niemal naprzeciwko siebie w samym środku wsi. Starszy, mniejszy i prostszy Kościół św. Trójcy pochodzi z przełomu XIII i XIV wieku: to nieskomplikowana, ale klimatyczna kamienna budowla. Od czasów reformacji aż do drugiej wojny światowej był to kościół ewangelicki - po wojnie już nigdy nie odzyskał funkcji sakralnej, a od 1961 roku pełni funkcję Muzeum Bitwy Legnickiej.

Były kościół św. Trójcy, obecnie siedziba Muzeum Bitwy Legnickiej


Drewniana głowa Henryka Pobożnego zaprasza do odwiedzenia muzeum


Wejście do muzeum

Oczywiście wystawa przez ponad pół wieku istnienia zmieniała się kilkakrotnie. Dziś wykorzystuje elementy multimedialne, wygląda bardzo zachęcająco i nowocześnie. Oceniam ją bardzo pozytywnie, mimo że nie zasługuje w ogóle na miano muzeum, jest bardziej "miejscem pamięci" - opiera się niemal w stu procentach na tekście, zdjęciach i replikach eksponatów. Oryginały występują tu w ilości zupełnie symbolicznej - trzy strzały odnalezione podczas poszukiwań archeologicznych w pobliżu wsi oraz łuk mongolski (a nawet on został wykonany kilkaset lat po bitwie). Z definicji nie przepadam za takimi miejscami, bo tekst i zdjęcia można przeczytać i obejrzeć nawet w domu, a przyjemność obcowania ze starymi śmieciami wynika z ich autentyczności. Tu jednak oprawa wizualna jest tak dopracowana, tekst tak dobrze napisany, a pani prowadząca muzeum tak kompetentna i sympatyczna, że opuszczałem były kościół z poczuciem satysfakcji z wizyty. Zwłaszcza że wystawa nie skupia się wyłącznie na bitwie, o której tak naprawdę prawie nic nie wiemy na pewno, ale opowiada wiele o Henryku Pobożnym i historii Śląska czy o podbojach największego imperium w historii ludzkości.

Oryginalny mongolski łuk z podrobionymi mongolskimi strzałami


Tekst jest głównym narzędziem muzeum w Legnickim Polu i otrzymał odpowiednią oprawę


Tryptyk z Legendą o św. Jadwidze z Muzeum Narodowego w Warszawie


Replika nagrobka Henryka Pobożnego


Replika witrażu Stanisława Wyspiańskiego z Henrykiem Pobożnym z Katedry Wawelskiej


Wieść o Henryku Pobożnym dotarła nawet do Los Angeles


Najbardziej autentyczne przedmioty w całym muzeum

W Kościele św. Jadwigi, masywnej świątyni wchodzącej w skład pobenedyktyńskiego zespołu klasztornego, chodzi już o architekturę i wystrój wnętrza. Jedna z kilku najbardziej lśniących barokowych pereł Dolnego Śląska powstawała w latach 20. i 30. XVIII wieku wraz z przylegającym do niej klasztorem i jest efektem pracy cenionych w swoich czasach czeskich i niemieckich architektów, malarzy i rzeźbiarzy.

Spore platany tylko potęgują walory estetyczne sanktuarium

Szczególnie głośne jest nazwisko głównego architekta, Kiliána Ignáca Dientzenhofera. To postać w największym stopniu odpowiedzialna za barokową część splendoru Pragi - zaprojektował między innymi Pałac Kinskich na praskim rynku, fasadę Lorety, a przede wszystkim kilka barokowych kościołów stolicy Czech, w tym światowej sławy Kościół św. Mikołaja, przyciągający każdego roku setki tysięcy, jeśli nie miliony turystów.

Mimo że od zewnątrz oglądać można tylko fasadę kościoła - reszta jest ukryta za murami klasztornymi - to już tutaj wywiera spore wrażenie grą wklęsłości i wypukłości, kamiennymi zdobieniami, ozdobnymi gzymsami, dopracowanymi rzeźbami i dwiema bogato zdobionymi wieżami na planie kwadratu, zwieńczonymi wymyślnymi hełmami. Przy całej barokowej finezji efekt jest stosunkowo spokojny i elegancki, bardzo harmonijny. Warto zwrócić uwagę na elementy tematyczne: atlanty w kształcie postaci Mongoła i Tatarzyna, w bólu podtrzymujących ciężar zwieńczenia portalu; figurę św. Jadwigi Śląskiej w konsze, otoczonej przez św. Benedykta i św. Scholastykę; złocony krzyż św. Benedykta wieńczący centralną część fasady.

Elegancki barok na fasadzie kościoła św. Jadwigi

A najlepsze czeka w środku. Tu również udało się zachować zgodność barokowego przepychu ze swoistym balansem i elegancją. Bombastycznego efektu nadają liczne wklęsłości, wypukłości, falowania - jednonawowe wnętrze przez liczne wgłębienia zdaje się falować, a sklepienie wytryskuje z masywnych filarów jak woda z fontanny. Ołtarze - ołtarz główny (szczególnie spektakularny, z obrazem przedstawiającym odnalezienie zwłok Henryka Pobożnego) i cztery boczne we wnęce - ociekają potokiem złota i dynamiki barokowego malarstwa kolejnego praskiego artysty, Václava Reinera. W pierwszej kolejności zapamiętam jednak to wnętrze z fresków sufitowych bawarskiego malarza Cosmasa Damiana Asama, znanego przede wszystkim z prac wykonanych w kościołach Monachium. Eksplodują wzdłuż całego sklepienia, przyciągają wzrok wyrazistą kolorystyką i operową wręcz dynamiką scen, a polichromie zacierają granicę między malunkiem a detalem architektonicznym.

Barok, barok, barok

Równowagi nadaje klarowny i symetryczny mimo licznych krzywizn przebieg kształtu wnętrza, podkreślony wyrazistymi gzymsami, w miarę statyczne kamienne rzeźby świętych i delikatna kolorystyka tynków, bazująca na bieli i pastelowym różu, w punkt harmonizująca z freskami, w które artysta wplótł właśnie mnóstwo akcentów różowych i fioletowych.

Najbardziej spektakularny fresk Cosmasa Asama


Ołtarze w prawej wnęce, Matki Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha


Lewa wnęka, ołtarze św. Małgorzaty i św. Benedykta


Organy bogato zdobione rzeźbą i detalem architektonicznym


WARMĄTOWICE SIENKIEWICZOWSKIE

Kościół w Legnickim Polu to bezkonkurencyjnie najbardziej imponujący zabytek w powiecie, ale z całej wycieczki nie jego zapamiętam najlepiej. W kategorii "doświadczenia" na ziemi legnickiej nie ma sobie równych noc w pałacu w Warmątowicach Sienkiewiczowskich, małej (ale ponad 800-letniej) wsi na granicy z powiatem jaworskim - najlepiej noc poza sezonem.

Pałac w Warmątowicach w pełnej okazałości

Pałac, a raczej pałacyk, żeby nie powiedzieć dworek na sterydach, ma nie tylko bardzo przyjemną formę architektoniczną, ale i wyrazistą historię. Pochodzi ona z przełomu XIX i XX wieku (choć budynek istnieje już od połowy wieku XVIII), kiedy to majątek odziedziczył Alfred von Olszewski, pruski oficer pałający gorącą miłością do swoich polskich korzeni. Tak gorącą, że w testamencie w zamian za majątek wraz z pałacem zażądał od swojego syna repolonizacji - otrzymać miał spadek tylko pod warunkiem, że zda egzaminy z polskiego języka i historii przed trzydziestym rokiem życia oraz nigdy nie wstąpi do armii pruskiej. Gdyby tego nie zrobił, majątek przeszedłby na córkę i żonę, a po ich śmierci na własność Henryka Sienkiewicza lub jego spadkobierców. Zamiast podejmować to skrajnie ekscentryczne w antypolskich Prusach wyzwanie, rodzina postanowiła obalić testament, co i tak okazało się niepotrzebne, bo polski pisarz z własnej woli zrzekł się praw do pałacu. W 1998 roku Warmątowice na cześć wybitnego producenta lektur szkolnych i nieco mniej wybitnego prozaika przybrały drugi człon swojej nazwy.

Tylko elewacja fasady jest w pełni odrestaurowana, ale właściciele zdają się pracować nad resztą

Pałacyk byłby właściwie typowym polskim dworkiem, tyle że nieco powiększonym, gdyby nie dwa detale, które nadają mu indywidualnego charakteru. Pierwszym jest elegancki, barokowy portal kamienny, a drugim bardzo charakterystyczna drewniana wieża ze zwężającym się hełmem. Uroku dodaje kamienny mostek prowadzący do wejścia i pełna życia, biało-różowa elewacja fasady. Na Dolnym Śląsku jest wiele znacznie bardziej spektakularnych pałaców i dworów, ale z jakiegoś powodu ciężko mi było oderwać od niego wzrok.

Widok z pokoju na lasek przylegający do wsi

Wykupienie noclegu to jedyny sposób, żeby do pałacu się zbliżyć i obejrzeć go od środka. Jeśli nie chce się płacić kwoty co prawda niewysokiej jak na pałac, ale i nieniskiej jak na nocleg na wsi pod Legnicą, należy zadowolić się spojrzeniem na sylwetkę pałacu z ponad stu metrów przez bramę. Warto jednak się szarpnąć, bo spędzenie chłodnej, wietrznej nocy w pałacu, gdy jest się w nim oprócz dwóch dużych psów jedynym gościem, to przeżycie noszące znamiona metafizycznego.

Po zmroku robi się mniej różowo, ale bardziej nastrojowo


Posiadłość ziemska przed pałacem

Wnętrze sprawia wrażenie, jakby od czasów Olszewskiego niewiele się tu zmieniło oprócz pojawienia się kaloryferów i paru innych wynalazków, bez których ciężko prowadzić hotel. Mnóstwo w nim starych mebli, tajemniczych obrazów, drewna, antyków, poroży, starych książek, a w dodatku wszystko to jest w godzinach wieczornych bardzo klimatycznie oświetlone. Obrazy rzucają cienie, wiatr gwiżdże, gałęzie stukają w okna, parkiet skrzypi, skrzeczą żaby, kwaczą kaczki, a zabytkowy zegar bije co pół godziny; dookoła ciemność, przełamana tylko żółtą latarnią pod wierzbą płaczącą.

Hol wejściowy jest jednym z ładniejszych pomieszczeń pałacu

Stare obrazy, stare meble i stary pies

Korytarz na drugim piętrze

Naśladowanie Fransa Halsa

Tablica poświęcona Sienkiewiczowi

Pianino, na którym Olszewski zamęczał zapewne Chopina

Jeden z bardziej nastrojowych noclegów w moim życiu

Sufit!

Akcent autotematyczny

Widok z pokoju w nocy z niezłego staje się magiczny


Biało-różowy azyl pośród mroku

Dobrze wybrane miejsce na nocleg może się czasem okazać główną atrakcją wycieczki. Tak oto na parę godzin znalazłem się w innej rzeczywistości, a pojechałem tylko pod Legnicę. 

Komentarze