Legendarne destylarnie: Glenfarclas

W czasach, gdy prawie każda szkocka gorzelnia należy już do któregoś koncernu, na wagę platyny wydaje się taka, która nie tylko zachowała niezależność, ale w dodatku odznacza się znakomitą jakością. Łącząc te dwie cechy, Glenfarclas - ceniona wysoko w zasadzie jednomyślnie i już od ponad półtora wieku przechodząca w jednej linii z ojca na syna - wydaje się z miejsca kandydować na najbardziej kultową istniejącą gorzelnię świata. Nie szczędząc kosztownego leżakowania w beczkach po sherry, rodzina Grantów stwarza jeden z najlepszych kierunków dla kogoś, kto ma ochotę spędzić trochę czasu w towarzystwie szkockiej whisky single malt.

Miejsce i czas

Glenfarclas (z gaelickiego "Dolina zielonych traw") jest jedną z bardziej południowo położonych destylarni zaliczanych do Speyside - regionu, z którego pochodzi około 60% szkockiej whisky, choć zajmuje on nie więcej niż parę procent powierzchni tego kraju. Leży u podnóży góry Ben Rinnes. Whisky produkowano tu prawdopodobnie już w XVIII wieku, ale to w 1836 roku Robert Hay założył gorzelnię, której obecna Glenfarclas jest kontynuacją. 

Historia zakładu zaczyna się ponownie w 1865 roku, kiedy odkupuje go John Grant, lokalny hodowca bydła. I jeszcze raz pięć lat później, bo przez te pięć lat destylarni używa John Smith, wcześniej pracujący w Glenlivet, a później założyciel Cragganmore. W 1870 Grantowie sami zaczynają zajmować się produkcją i nie przestają aż do dziś. Włodarzem destylarni jest obecnie John LS Grant, przedstawiciel piątego pokolenia - syn George'a, wnuk George'a, prawnuk George'a (którego na polowania zapraszał król Anglii Jerzy V, miłośnik whisky Glenfarclas) i praprawnuk Johna, dziedzic pierwszych czterech właścicieli. Na swoją kolej czeka już syn Johna LS, George, tymczasowo dyrektor handlowy destylarni.

Glenfarclas nie jest jedyną niezależną destylarnią szkockiej whisky, ale jest najbardziej cenioną z tych kilku ocalałych. Można ją zwiedzać, co czyni kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie.

Produkcja

Mimo niezależności i rodzinności Glenfarclas nie jest skrajnie miniaturową destylarnią. Produkuje około czterech milionów alkoholu rocznie i ma największe alembiki w całym Speyside (jest ich dokładnie sześć). Wykorzystuje wodę z górskich strumieni. Nieco ponad połowę swoich destylatów leżakuje w beczkach po sherry, co jest bardzo wysokim wykorzystaniem tego typu beczek. Sherry jest znakiem charakterystycznym destylarni, a obecny właściciel osobiście podróżuje do Andaluzji w celu zakupu najlepszego drewna. Reszta spirytusu dojrzewa w beczkach po sherry lub bourbonie, ale kilkukrotnie użytych. Whisky nie jest barwiona karmelem, ma swój naturalny kolor.

Podstawową ofertą Glenfarclas są whisky znakowane po prostu wiekiem: 8-letnia, 10-letnia, 12-letnia, 15-letnia, 17-letnia, 21-letnia, 25-letnia, 30-letnia i 40-letnia. Wzbogaca je 105 Cask Strength, nieoznakowana wiekowo i dość młoda whisky butelkowana w naturalnej mocy. Resztę oferty Glenfarclas stanowią głównie butelki z serii The Family Casks - konkretne roczniki whisky wypuszczanych w niewielkiej liczbie butelek, z których najstarsza pochodzi z 1954.

Przegląd

Zdecydowałem się przetestować wycinek podstawowej linii - 10, 15, 21 i 25-letnią whisky - oraz osobliwą 105 Cask Strength. Seria The Family Casks nie skusiła mnie ze względu na wysokie ceny i niewielką liczbę opinii o każdej z edycji, wynikającą z liczebności tych edycji i jednocześnie małego nakładu każdej. Producent nie wdaje się w szczegóły przy opisie poszczególnych wersji: jedyną praktyczną informacją poza zawartością alkoholu jest to, że 10, 21 i 25-letnia leżakowały w 100% w beczkach po sherry oloroso. Możliwe, że pozostałe dwie również, tylko zapomniano o tym napisać.


1. Glenfarclas 10 Year Old

40%




Jasnozłota. Śliczny, od razu bardzo ekspansywny aromat, który ładnie łączy dwa światy - świeżość oraz słodką treściwość spod znaku słodu i sherry. Brzoskwinie, suszone figi, słód, dąb, delikatny marcepan, odrobina dymu, wanilii i świeżej trawy, później nawet troszkę masła. Już złożony i pełny, choć jeszcze czuć względną młodość - te dwie kategorie aromatów przeplatają się tu gęsto i dowolnie. W ustach słodycz o słodowo-dębowo-owocowej proweniencji łączy się z silniejszym już dymem. Na przełknięciu silny ładunek słodyczy. Finisz początkowo ukraca słodkie klimaty, jest bardzo wytrawny, ale na dalszym etapie prezentuje piękną, choć nienachalną reminiscencję suszonych owoców w typie sherry. Pyszna, uniwersalna whisky, z długim finiszem, intensywna, ale nie na tyle ciężka i okrągła, by dać się pozbawić zwiewności; na każdą okazję, może poza bardzo lekkimi i bardzo ciężkimi.

8.0/10

2. Glenfarclas 15 Year Old

46%




Bursztynowa, nawet o czerwonawym odcieniu. W aromacie dużo więcej suszonych owoców i więcej drewna, więcej sherry po prostu, choć ciągle jest w niej bardzo silne oblicze słodowe. Suszone figi, suszone morele, suszone śliwki, bardzo dużo drewna i w końcu słód, szczypta wanilii. Później, dużo później, suszone pomarańcze. Może nawet mniej złożony aromat od dziesiątki, ale bez dwóch zdań piękniejszy, bardziej dosadny. W smaku jest bardzo podobnie do zapachu - suszone owoce, dąb i słód to święta trójca. Tym razem słodycz nigdy nie zanika: przy przełknięciu mamy już jej prawdziwą bombę, chwilę później robi się bardziej szorstka, ale nie ustaje, a dalszy finisz to już rozkoszne rozpływanie się tej figowo-śliwkowej przyjemności z wtrąceniami cukru trzcinowego i sosu angielskiego. Od początku do końca ta słodycz jest szlachetna, wyważona, nieprzesadzona i podparta pełnią smaku.

9.0/10

3. Glenfarclas 21 Year Old

43%




Głęboko bursztynowa. W aromacie nuty suszone na tyle mocno się rozwinęły, że przeszły w dymność, nie torfową, ale delikatnie powiązaną z akcentami medycznymi. Dalej mnóstwo drewna, suszone morele i figi, odrobina przypraw zbliżonych do gałki muszkatołowej i cynamonu, słodowe tło, a później nieco karmelu. Piękny, zatarty, ciężki mariaż świata akcentów słodkawych z wytrawnymi, dębowo-dymnymi. W smaku słodycz jest w odwrocie - w ustach silne połączenie dębu, dymu i w mniejszym stopniu przypraw, a na finiszu dochodzi do tego trochę orzechów i dopiero pod koniec powraca bardzo delikatna słodycz pod postacią mocno ususzonych cytrusów. Wciąż ta gałka muszkatołowa się przewija. W porównaniu z piętnastką o dziwo odeszła od sherry - odznacza się tu raczej dłuższy wpływ drewna niż dłuższy wpływ sherry. Dostojna, zdecydowana whisky, a jednak nieco mniej imponująca, mniej ciekawa.

8.5/10

4. Glenfarclas 25 Year Old

43%




Ciemnobursztynowa. Bardzo dostojny zapach, który dość mocno odbiegł od poprzedniczek. Mniej drewna; prym wiedzie słodkawa, jakby kakaowa lub kawowa ziemistość, połączona z subtelnym dymem i suszonymi śliwkami i figami, trochę cukru trzcinowego. Po pewnym czasie w wielkim stylu budzi się sherry w czystej postaci. W smaku bardzo dostojna, ciężka, masywna, ułożona; w ustach zachowuje się jeszcze dość ogniście, przede wszystkim prezentując drewno, choć już słodkawo, ale finisz jest spokojny, konsekwentnie słodkawy, kawowo-kakaowo-karmelowy, ziemisty, drzewny, delikatnie tylko dymny, z genialną nutą bergamotki na samym początku, lekko orzechowy. Petardka.

9.5/10

5. Glenfarclas 105 Cask Strength

60%




Jasnozłota. Oleisty, mocno alkoholowy i mocno słodki aromat: skondensowany słód, nuty chlebowe i ciasteczkowe, kandyzowane morele i pomarańcze, trochę przypraw. Dodatek wody nie zmienia wiele, wyciąga trochę drewna. W smaku jest jeszcze słodziej - już w ustach, mimo ogromnej mocy, a na finiszu jest niemal likierowo; dalej ciasteczka, karmel, kandyzowane owoce. Jak na 60% jest naprawdę niesamowicie gładka. Whisky natychmiastowa - nie trzeba się tu niczego doszukiwać, wyłuskiwać, uderza konkretnymi nutami prosto w twarz. Może trochę zbyt bezpośrednia, ale niezwykle przyjemna. Ocenę lekko zmniejszają  nuty naftowe.

7.5/10

Wyniki

1. Glenfarclas 25 Year Old     9.5/10

2. Glenfarclas 15 Year Old     9.0/10

3. Glenfarclas 21 Year Old     8.5/10

4. Glenfarclas 10 Year Old      8.0/10

5. Glenfarclas 105 Cask Strength     7.5/10

Konkluzje

- Po prostu przepiękna destylarnia, której chyba nie zostawiłbym sobie jako jedynej dostępnej, ale jako jedną z trzech - być może.

- Mimo że użycie beczek po sherry nie jest wcale standardem, to od Glenfarclas tchnie powiewem klasyki - pijąc te destylaty, ma się odczucie, że pije się esencję szkockiej whisky. To taka klasyka nieco wyidealizowana, bo nawet szkockie rzadko są tak dopracowane, intensywne i złożone.

- Ciekawostką była nieliniowość przeglądu: 21-latka okazała się od 15-latki mniej imponująca, mniej złożona, mniej dotknięta przez sherry, a nawet kolorystycznie była prawie identyczna.

- Największa przepaść zaszła między 10 a 15-latką; później różnice były mniejsze, zarówno w jakości, jak i w charakterystyce. Dziesiątka, pita bez porównania, wypadała jako klasyczna, pełna, nieźle zaokrąglona whisky, a już postawiona obok którejkolwiek innej wydawała się bardzo młoda, świeża i prosta.

- Bezdyskusyjnym zwycięzcą jest 25-letnia Glenfarclas - prawdziwa petarda, jedna z najlepszych whisky, jakie piłem, potężna rzecz. Warto jednak podkreślić wybitność 15-letniej, która jest udana wyraźnie mniej, ale nie nieporównywalnie mniej, a ponad trzy razy tańsza i w ogóle przyzwoita cenowa jak na swoją jakość.

Komentarze

  1. A może by tak dla dyletantów wpis o tym, jak, z czym, w czym i kiedy degustować najlepsze destylaty ? :) To wcale nie jest takie oczywiste, żeby nie wyjsć na profana. Czy rozcieńczać, nie rozcieńczać, itd, itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy czuję się wystarczająco mocny w temacie, żeby dawać komuś taki instruktaż, ale coś trzeba pomyśleć :)

      Usuń

Prześlij komentarz