Legendarne browary: 3 Fonteinen
Miejsce i czas
Historia 3 Fonteinen sięga co najmniej 1887 roku, gdy w Beersel - miejscowości w gminie o tej samej nazwie, graniczącej z Brukselą, leżącej w Brabancji Flamandzkiej - powstał pub i stekerij, czyli mieszalnia lambików. Właściwe dzieje tego miejsca zaczynają się jednak w 1953, kiedy to Gaston Debelder wraz ze swą żoną Raymonde odkupił je od ówczesnych właścicieli i nazwał "3 Fonteinen", czyli "Trzy Fontanny", co odnosiło się do trzech kranów w pubie, z których serwowano zwykłego lambika, krieka i faro. Gaston rozszerzył biznes o restaurację, a jego piwa szybko odniosły rynkowy sukces, którego szczyt przypadł na lata 60. i 70.
W 1982 roku Gaston przekazał interes swoim dwóm synom, Armandowi i Guido, przy czym pierwszy zajął się kwestiami dotyczącymi piwa, a drugi poprowadził pub i restaurację. Koniec stulecia był ciężkim czasem dla lambików, a przez spadek sprzedaży Armand rozważał nawet zamknięcie biznesu, ale ostatecznie za namową lokalnych konsumentów zdecydował się przekształcić działalność w browar, wypożyczając skomputeryzowaną warzelnię od Palm Breweries, by nie tworzyć lambików wyłącznie z brzeczki innych browarów, lecz kształtować swój produkt od podstaw. Stało się to w 1998 roku - w grudniu powstała pierwsza warka piwa z 3 Fonteinen, wypuszczona na rynek w 1999.
Na początku XXI wieku lambiki przeżyły odrodzenie popularności, ale niewiele brakowało, by w 2009 roku 3 Fonteinen przestało istnieć. Przez awarię termostatu w magazynie browaru temperatura wzrosła z 16 do około 60 stopni, przez co ponad 80 tysięcy butelek piwa zepsuło się, a około 3 tysiące z nich wybuchły. Była to strata na poziomie rocznej sprzedaży browaru. Część z przegrzanych piw zostało przedestylowanych, a powstały w efekcie alkohol pomógł podreperować ogromne finansowe straty.
Kryzys udało się przezwyciężyć, w czym udział miało wejście w interes Michaëla Blancquaerta - dziś zarządzającego browarem razem z Wernerem Van Obberghenem, po tym jak Armand Debelder wycofał się oficjalnie w 2019 z przyczyn zdrowotnych. W 2012 browar zainstalował nową, tym razem własnościową warzelnię, w 2016 roku wypuścił pierwsze piwo uwarzone, będące mieszanką piw uwarzonych tylko na niej, a chwilę później przeszedł gruntowny rebranding.
Gaston Debelder zmarł w 2005 roku. Armand, jego syn, odszedł 6 marca roku obecnego. Ten artykuł jest wielkim wzniesieniem kieliszka za pamięć jednej z najważniejszych postaci XXI-wiecznego piwowarstwa.
Produkcja
3 Fonteinen zajmuje się prawie wyłącznie lambikami - niemieszanymi, gueuze, owocowymi, faro - okazjonalnie podejmując się innych stylów piwa, które stanowią raczej uzupełnienie niż istotną część produkcji. Piw regularnie powstających jest kilkanaście, ale w ogóle browar stworzył już kilkadziesiąt różnych, a uwzględniając różne edycje specjalne i modyfikacje oraz uznając osobność roczników - lekką ręką należy mówić o kilkuset.
Mimo własnej, 40-hektolitrowej warzelni, 3 Fonteinen do dziś korzysta z brzeczki z innych belgijskich browarów. Jest to wręcz zasadą - piwa, które powstały od początku w 3F, są nieco rzadsze i droższe i podkreślają to na etykiecie.
Najbardziej legendarnym piwem ze wszystkich stworzonych przez 3 Fonteinen jest Zenne y Frontera, niemieszany lambik, leżakowany w beczkach po kilkudziesięcioletnich sherry oloroso i Pedro Ximénez. Legendą szczególną jest owiana pierwsza warka tego piwa z 2012 roku, którą wielu uważa za najlepszy lambik w historii i również ja nie piłem nigdy lepszego.
W prawie każdym piwie browaru 60% zasypu stanowi słód jęczmienny, a 40% - niesłodowana pszenica.
Przegląd
Mój dość obszerny przegląd objął 21 butelek lambików. 16 z nich kupiłem w polskim i belgijskim sklepach internetowych i są one (poza jednym) w miarę nowymi rocznikami, a 5 wyciągnąłem ze swojej piwnicy - te 5 piw było butelkowane w latach 2012-2017. Wszystkie z tych pięciu występują w przeglądzie również w świeżej wersji. Ostateczne 21 piw to:
- 7 lambików owocowych (+ 2 w starszej wersji), w tym jeden leżakowany w beczce po winie;
- 6 gueuze (+3 w starszej wersji);
- 2 edycje Zenne y Frontera, czyli starych lambików z beczek po sherry;
- 1 faro.
1. Oude Geuze
Flagowe piwo browaru, produkowane w największych ilościach, którego pierwowzór pojawiał się na rynku już w 1959 roku. Jest mieszanką rocznego, dwuletniego i trzyletniego lambika - proporcje zmieniają się w zależności od rocznika. W moim przeglądzie świeża butelka to blend pięciu różnych warek z sześciu różnych beczek, którego średni wiek w momencie butelkowania wynosił 19 miesięcy. Starsza butelka nie ma takich danych.
1a. zabutelkowane 08.04.2019
Głęboko złote i dość mocno, choć nie totalnie mętne. Bezbłędna piana, utrzymująca się do końca. Emblematyczny, przykładny, bezbłędny aromat gueuze: siano, cytryny, kwiaty (fiołki?), odrobina skóry i trochę funku, bardzo "wiejskiego" w odbiorze, coraz silniejszego z ogrzaniem; nawet przelotne nuty słodowe. Nie do przesady złożony jak na lambika, choć jak na piwo bardzo, ale po prostu w punkt, prześliczny. W smaku bardzo intensywne - mocno wiejskie, mocno kwaśne w takim właśnie stricte cytrynowym typie, nie do przesady, choć nieprzeciętnie brettowe. Pasuje do niego bardziej określenie "wiejskie" niż "dzikie", przynajmniej jak na piwo spontanicznej fermentacji. Kwaśność jest bardzo wysoka, ale ani odrobinę nie przesadzona i jakaś taka gładka, antynomiczna względem octowej. Rześkie, pijalne, ale pełne. Są lambiki ciekawsze, bardziej złożone, po prostu piękniejsze, ale temu naprawdę nie brakuje wiele do gueuze idealnego, a już w tej cenie...
9.0/10
1b. zabutelkowane 06.03.2015 (6%)
Może minimalnie ciemniejsze niż świeże, na pewno z dużo mniejszą i mniej trwałą pianą. Znacząco inne, choć da się w nim odnaleźć podobieństwo do młodszego. W aromacie mocno uspokojone, dużo mniej dzikie i drapieżne; dominująca jest nuta ziemista, za którą pojawia się odrobina funku, odrobina oryginalnej sianowato-cytrynowości, a także w nieco większych ilościach miód z utlenienia i intrygująca nuta naftowa. Również w smaku przede wszystkim ziemiste, nieco skórzaste, ale już niemal zupełnie nie funkowe; jakieś 30-40% mniej kwaśne, co oznacza, że ciągle kwaśne mocno. Stonowane, to znaczy w porównaniu, bo zasadniczo to ciągle piwo dość drapieżne, intensywne, wyraziste. Zdecydowanie bardziej mi smakuje młodsza wersja, ale to też bardzo dobre piwo i ma swój osobny urok.
8.0/10
2. Oude Geuze Honing
Oude Geuze z dodatkiem lokalnego miodu. Ta partia jest mieszanką siedmiu różnych warek z pięciu różnych beczek.
Złote, zmętnione, ze średnio udaną pianą. Zapach początkowo niewiele różni się od wersji standardowej - dominuje siano, cytryny i wiejsko-dzikie nuty. Jest pewna kwiatowość, która może się skojarzyć z miodem, ale w podstawce też była. Również w smaku jest bardzo podobne i miód jako taki nie jest najpierw wyczuwalny, choć jest jedna istotna różnica - nieznacznie mniejsza kwaśność (10-20%), być może zmiękczona dodatkiem miodu właśnie, i chyba jednak mniejsza intensywność i złożoność ogólna, co akurat może być równie dobrze przypadłością blendu, albo nawet prędzej przypadłością blendu niż efektem dodatku miodu, choć kto wie. Na finiszu miód jednak ostatecznie wyczułem, i aromatycznie, i w postaci delikatnej słodyczy. Średnio mi to pasuje do gueuze. Dodatek miodu zbędny - wciąż świetne piwo, ale podstawka na plus.
8.0/10
3. Oude Geuze Golden Blend
Na rynku od 2011 roku, Golden Blend to w zasadzie zwykłe Oude Geuze, wzbogacone o dodatek czteroletniego lambika. Moja świeża butelka to blend pięciu różnych warek z trzech różnych beczek. Warki pochodzą z trzech różnych browarów, w tym z Brouwerij de Troch. Starą butelkę, na którą składa się 25% czteroletniego lambika, kupiłem w 2016 roku we Włoszech i podchodziłem do niej bardzo sceptycznie, bo widoczny jest ubytek zawartości i przerdzewienie drutu trzymającego korek - coś tam poszło nie tak, więc liczyłem się z tym, że będzie wygazowane i niedobre.
3a. zabutelkowane 11.02.2020
Złote i dość mocno mętne, z bardzo dobrą pianą. Nie tak świeże i rześkie jak zwykłe Oude Geuze - tutaj dominującą nutą jest chyba ziemistość, za którą dopiero wchodzi siano, cytryna (nawet limonka), nuty wiejskie. Mało typowego, elektryzującego funku, a za to trochę kwiatów i może nawet minimalnie tropikalnych akcentów. W smaku również dojmująca ziemistość, totalnie wytrawne piwo, zdecydowanie, choć jak na lambika z 3F umiarkowanie kwaśne, gorzkawe, pełne; takie dostojne: intensywne, lecz nie szalone. Czuć, że jest starsze niż podstawka, i w zasadzie chyba dlatego mniej mi pasuje.
8.5/10
3b. zabutelkowane 12.03.2014 (6%)
Coś faktycznie było nie tak z butelką, choć przetrwało jako piwo, które da się pić. Wkradł się dość silny miód, nieco ściemniało, zrobiło się też bardziej beczkowe, drzewne, choć w trochę wulgarny sposób, totalnie pozbawione było gazu, spłaszczone, trochę w stronę suszu owocowego. W dalszym ciągu istotnie kwaśne, w dalszym ciągu czuć, że to lambik, ale nie da się go traktować w pełni poważnie.
4.5/10
4. Oude Geuze Platinum Blend
Póki co wypuszczony tylko raz, Platinum Blend to ta sama koncepcja co Golden Blend (blend rocznych, dwuletnich, trzyletnich i czteroletnich lambików, przy czym ostatni to co najmniej 25%), tylko że uwarzonych wyłącznie w 3 Fonteinen. Najstarszy lambik w tym blendzie uwarzony został w 2014 roku i w momencie zabutelkowania miał 4,5 roku. Średni wiek mieszanki w momencie butelkowania to 32 miesiące.
Jasnozłote, lekko zmętnione, z bardzo ładną pianą. Przepiękny aromat wyraźnie starego lambika, w którym dominują akcenty skórzane, ziemiste, nawet lekko mineralne, dzikie - w przeciwieństwie do podstawki, ten blend jest już bardziej dziki niż wiejski, choć i wiejskich, kwaskowych akcentów tu nie brakuje. W smaku jest dość rześkie, nie do przesady zaokrąglone: intensywnie, ale dość krótko kwaśne, bardzo wytrawne, wręcz swoiście "czyste" jak na gueuze. Eleganckie, jak na gueuze z 3F może odrobinę zachowawcze; wjeżdżają za to mniej typowe rzeczy typu nafta, minerały, mocniejsza ziemistość, skłonny nawet jestem mówić o grejpfrucie. Wciąż wolę odrobinę podstawkę, ale to świetne, piękne piwo.
8.5/10
5. Oude Geuze Cuvée Armand & Gaston
Pierwsza edycja tego piwa, która pokazała się na rynku w 2016 roku, była jednocześnie pierwszym piwem z 3F po awarii termostatu, które powstało w całości w browarze, a więc też pierwszym, które powstało na nowej warzelni. Nazwane na cześć dwóch najważniejszych osób, które tworzyły browar, jest to po prostu zwykłe Oude Geuze, na którego blend składają się jednak lambiki uwarzone tylko w 3 Fonteinen. Świeża butelka to blend pięciu różnych warek z sześciu różnych beczek, a najstarsza warka pochodzi z 14 stycznia 2016. Butelka starsza jest najcenniejszą z całego przeglądu poza Zenne y Frontera: to pierwsza edycja tego piwa, historia w płynie.
5a. zabutelkowane 25.03.2019
Jasnozłote, lekko mętne, ze świetną pianą. Boski, wzorcowy, arcyintensywny aromat, który rozpościera się w pomieszczeniu po samym otwarciu butelki. Sianko, sok i skórka cytryny, lekka mineralność, lekka ziemistość, mnóstwo ciężkich do nazwania nut wiejskich, akcenty brettowe, lekka pieprzność i nawet odrobina biszkoptowej słodyczy - aromat kompletny, genialny, jednocześnie świeży i jednocześnie wyrafinowany. Podobne odczucia mam w smaku - daje wrażenie świeżego, pijalnego, trawiasto-cytrynowo-siankowo-mineralnego, ale w tym samym czasie ujawnia nuty starsze, dziksze, bardziej beczkowe, zwłaszcza na ziemistym finiszu. Uwielbiam jego kwaśność, pozbawioną nadmiernej cierpkości, naostrzoną, intensywną, ale nawet w najmniejszym stopniu nie męczącą. Świetny, lekko gorzkawy, kwaskowy, minimalnie ściągający, ziemisty finisz. Piwo ocierające się o doskonałość.
9.5/10
5b. zabutelkowane 07.10.2015 (6%)
Minimalnie ciemniejsze i mniej zmętnione niż świeże, wciąż bardzo dobra piana. Zapach nieco przytłumiony, ale ciągle świetny: skórka cytryny i grejpfruta, mokra ziemia, zioła (rozmaryn?), beczka, skóra; wyraźnie starszy, ale ciągle ma w sobie tę ożywczą, świeżą, sianowo-cytrynową nutę przewodnią. W smaku przytłumione jednak jeszcze nieco bardziej: mniejsza kwaśność, mniej buchające nuty dzikie i wiejskie, delikatne miodowe utlenienie. To ostatnie zwłaszcza trochę ciągnie to piwo w dół, ale i tak jest świetne.
8.0/10
6. Golden Doesjel
Piwo wypuszczone na rynek póki co tylko trzykrotnie, pierwszy raz w 2013 roku. Jest to mieszanka lambików od rocznych do czteroletnich (z czego czteroletniego jest co najmniej 25%), tylko bez refermentacji w butelce, a więc pozbawiona gazu. Ten rocznik jest mieszanką trzech różnych warek z trzech różnych beczek, uwarzonych w trzech różnych browarach, przy czym połowa blendu to warka z 3 Fonteinen.
Złote, lekko mętne, bez piany, nie licząc milimetrowej pół-obwódki. Zapach zdecydowanie mniej dziki, ostry i ekspansywny niż w normalnym gueuze - mniej wsi i funku, więcej cytrusowej owocowości i kwiatowości; łagodniejszy, spokojniejszy, ale bardzo przyjemny. W smaku również łagodniejsze i spokojniejsze - we wszystkim, nie tylko w tym, że jest prawie (choć nie do zera, poziom naturalnego nagazowania wody mineralnej) pozbawione gazu - mniej kwaśne, mniej dzikie, mniej intensywne, z krótszym finiszem. Jest jakaś tam ziemistość, minimalny funk i wiejski sznyt, ale to taki lambik ciążący w stronę zwykłego, niedookreślonego sour ale. Wszystko to działa korzystnie na pijalność, ale jednak to dużo mniej imponujące piwo niż refermentujące gueuze z 3F.
7.0/10
7. Oude Kriek
Drugie najpopularniejsze piwo browaru, produkowane co najmniej od lat 90., powstające przez macerację wiśni w młodym lambiku. W przypadku świeżej butelki wiśnie macerowano przez 9 miesięcy, a lambik jest blendem sześciu różnych warek z czterech różnych beczek - wszystkie warki z 3 Fonteinen. Użyto 334 gramy wiśni na litr piwa. W przypadku starszej butelki było to 350 gramów.
7a. zabutelkowane 04.12.2019
Ciemnoczerwone, nieprzejrzyste, z dość skromną pianą. W aromacie owoce odrobinę przeważają nad lambikiem: jest nie tylko wiśniowe, ale też - może nawet bardziej - rabarbarowe, bo takie skojarzenie przynosi połączenie wiśni z wyraźnie "kwaśnymi" nutami; łatwo wyobrazić sobie też czerwone porzeczki i truskawki, a nawet przez jakiś czas ewidentnie pachniało czymś zbliżonym do cynamonu, przez co jest w odbiorze trochę jak wiejskie ciasto z owocami. Drugą stroną są akcenty wiejskie - nie żaden brettowy funk, lecz właśnie nuty kojarzące się bezpośrednio z zapachami wsi. W smaku nieco prostsze - rabarbarowe, kwaśne mniej więcej jak rabarbar, nieco ziemiste. Bardzo dobry, choć taki dość basic kriek, mógłby mieć więcej impetu.
7.5/10
7b. zabutelkowane 22.05.2014 (5%)
Czerwone i klarowne, z lepszą pianą niż u świeżego. W aromacie cichsze - nieporównywalnie mniej wiejskie. Strona owocowa jest czyściej wiśniowa, można jeszcze doszukać się malin, ale żadnych truskawek czy rabarbarów, a stronę wiejską zastąpiła przyprawowa w typie goździków i pieprzu, połączona z delikatną ziemistością i skórą. Najpierw delikatny, zyskuje z ogrzaniem. Również w smaku spokojniejsze: mniej kwaśne o 30-40%, mniej owocowe, bardziej ziemiste i skórzaste, lekko gorzkawe. Smak jest na zbliżonym poziomie, a nawet chyba rzekłbym, że z profilu bardziej mi odpowiada - w zapachu może lekka różnica na minus. Inne piwa, ale poziom dość zbliżony - i starsze jest jednak zdecydowanie bardziej w moim typie. Zyskiwało z każdym łykiem. Piękne porównanie.
8.0/10
8. Schaarbeekse Kriek
Specjalna edycja Oude Krieka, do której stworzenia używa się wyłącznie lokalnych, belgijskich wiśni odmiany Schaarbeekse. Wiśnie, użyte w proporcji 350 gramów na litr piwa, macerowały przez 14 miesięcy w mieszance rocznego i dwuletniego lambika, uwarzonych wyłącznie w 3 Fonteinen.
Ciemnoczerwone, raczej klarowne, z niezłą pianą o lekko różowym zabarwieniu, która nie jest idealnie trwała. W aromacie sporo lambika i sporo wiśni jednocześnie; aromat jest nieprzeciętnie "kwaśny" i dziki, ale wiśnie wprowadzają istotną, choć delikatną kontrę słodyczy, przypominają nieco cynamon i ostatecznie robi się po części efekt ciasta z wiśniami i rabarbarem. W smaku idealne proporcje - wiśnie są zdecydowane, intensywne, ciągnące się na finiszu, stanowiące przewodnią nutę, ale nie przytłaczają reszty, wciąż nie jest to "piwo wiśniowe". Owszem, wiśnie są zdecydowane - średnio dojrzałe, soczyste, wonne - ale kwaśne i dzikie piwo samo w sobie również. Znakomity, arcyprzyjemny, dopracowany kriek, jeden z najlepszych lub nawet najlepszy, jakiego piłem.
9.0/10
9. Intense Rood
Jak wskazuje nazwa, jest to Oude Kriek z większą zawartością wiśni w litrze piwa. W świeżej butelce są to aż 442 gramy, a w starszej 400. Świeża butelka to efekt macerowania wiśni przez 10 miesięcy w mieszance pięciu różnych warek lambika z dwóch beczek, a następnie zmieszania całości z kolejnymi czterema warkami z dwóch kolejnych beczek. Wszystko uwarzone w 3 Fonteinen. Starsza butelka to pierwsza edycja tego piwa i najstarsza butelka z całego przeglądu - sięga czasów, w których robiłem pierwsze kroki na drodze pasji do piwa, a lambiki stanowiły dla mnie całkowitą zagadkę.
9a. zabutelkowane 23.09.2020
Głęboka, przepiękna czerwień i raczej niezbyt obfita piana o różowawej barwie. Pachnie bardzo świeżo i soczyście - wiśniami, mocno kwaskowatymi, ale nie tylko, wchodzi również w kwaśne jabłka, czereśnie, jeżyny, maliny, nawet borówki. Owoce podszyte są drewnem i dzikimi drożdżami, ale tylko podszyte - zdecydowanie przeważają. Pięknie pestkowe. Smak ciekawie przebiega - zaczyna się od wyraźnego akcentu słodyczy i sporej owocowości, by po przełknięciu przejść w rozległe ukąszenie wysoką kwaśnością. Owoce wydają się lekko skarmelizowane/opalone. Nuty dzikie na raczej symbolicznym poziomie. Faktycznie wybitnie intensywne, rozkosznie wiśniowe, świetne, choć preferuję nieco więcej lambika w lambiku.
8.0/10
9b. zabutelkowane 13.11.2012 (5%)
Piękna, głęboka czerwień, sklarowane, z symboliczną obwódką piany. Piękny, ciągle intensywny, bardzo wiśniowy aromat, ale inny niż w młodym - bez domieszki innych owoców, nie taki dziki i rozdrobniony, skupiony na esencji wiśniowości, podszyty drewnem i nutami wiejskimi, spokojny i szlachetny. W smaku również zachowało intensywność, choć jest nieco mniej kwaśne (ale ciągle bardzo); spod kwasu wyszła delikatna goryczka, jest lekko ziemiste, skórzaste, ściągające. Ciągle bardzo dobre, choć prime ma już za sobą - inaczej niż w zwykłym Oude Krieku, tutaj wolę świeższe, choć naprawdę minimalnie. Niesamowite, że tak niskoalkoholowe piwo może być tak dobre po 10 latach od zabutelkowania, wciąż tak wiśniowe i kwaśne. Fascynująco wziąć łyk po łyku świeżego i starego - dwa różne piwa. Tak czy inaczej wielkie, sentymentalne przeżycie. 2012 był naprawdę kawał czasu temu z mojej perspektywy.
8.0/10
10. Framboos
Efekt maceracji malin w młodym lambiku, piwo zdecydowanie rzadsze niż Oude Kriek. Do produkcji mojej edycji użyto aż kilograma malin na litr piwa, piwo zaś to blend pięciu różnych warek. 80% brzeczki powstało w Lindemans, a 20% w 3 Fonteinen.
Piękna, różowa barwa i ładna piana. Zapach to malinowa ekstaza: przepiękne, jakby dopiero co zerwane z krzaka, słodkawo-kwaskowe maliny bez większej domieszki skojarzeń z innymi owocami, podszyte bardzo delikatną dzikością. W smaku jedno z najintensywniejszych kwaśnych piw, jakie piłem: bardzo malinowe, bardzo, ale to bardzo kwaśne, długo ciągnące się na finiszu, raczej maźnięte niż podbudowane nutami dzikimi. Nie złożoność, a intensywność i urokliwa prostota są bronią tego świetnego piwa - wolałbym jednak nieco więcej złożoności i chętnie oddałbym za nią trochę kwaśności.
8.0/10
11. Hommage
Piwo, którego nazwa oznacza "hołd", jest hołdem dla Gastona Debeldera, który zmarł w 2005 roku. Do niedawna bardzo rzadkie i bardzo drogie, weszło w końcu do w miarę stałej oferty browaru i jest już łatwiejsze do zdobycia. Uznawane za framboise, nie jest jednak czystym lambikiem malinowym, lecz mieszanką czystego framboise i krieka w proporcjach 60%-40%. W mojej edycji użyto 529 gramów owoców na litr piwa, a piwo jest mieszanką młodego i dwuletniego lambika z jedenastu różnych warek z siedmiu beczek.
Ciemnoróżowe/jasnoczerwone, lekko mętne, śliczne i z niezłą, różowawą pianą. Aromat to eksplozja czerwonych owoców: zdecydowanie przodują słodkawo-kwaskowe maliny, za nimi podążają nie wiśnie, a prędzej poziomki i truskawki, dopiero później mocno pestkowe w charakterze wiśnie i czereśnie, w końcu czerwone porzeczki. "Od piwa" jest nieco wsi oraz delikatne nuty mineralne i przyprawowe, ale ogólnie bardzo owocowo. W smaku do niezmiennie ogromnego poczucia owocowości dochodzi jedna z najbardziej intensywnych i zadziornych kwaśności, jakie spotkałem w piwie - elektryzująca, bez cierpkości, cytrynowa, przeciągająca się po odnogach kubków smakowych jeszcze długo po przełknięciu, kontrowana przez słodycz malin. Znakomite piwo, a jednak rozczarowanie i to spore - Hommage pite niemal równo dwa lata temu oceniłem na 9,5/10 jako jedno z najlepszych piw w życiu i zapisałem jako bardziej lambikowe niż owocowe. Tutaj lambik jest przytłoczony przez owoce i jako takie jest to już piwo jedno z iluś tam.
8.5/10
12. Pruim Conducta
Piwo wypuszczone tylko raz, w styczniu 2021 roku - lambik z flamandzkimi śliwkami odmiany Conducta, leżakowany w beczce po burgundzkim Chardonnay. Śliwki w ilości 536 gramów na litr macerowały przez niecałe siedem miesięcy w jednej beczce razem z lambikami z dwóch beczek i trzech warek. 880 butelek.
Ekstremalnie mętne, z niezłą pianą. Bardzo soczysty, śliwkowo-morelowy aromat z licznymi wtrąceniami dzikimi i zwłaszcza przyprawowymi - dość śliczny, choć mógłby mieć więcej intensywności. Również w smaku wyjątkowo soczyste, wręcz mięsiste, znacząco kwaśne, ale raczej bez jakichś mocniejszych beczkowych akcentów, również z powściągniętą dzikością. Bardzo dobre, pijalne, rześkie, ale trochę jednowymiarowe, traci z ogrzewaniem. I co tu dużo mówić, zdecydowanie nie jest warte swojej ceny.
7.5/10
13. Druif Dornfelder
Hybryda wina z piwem: efekt fermentacji moszczu winnego z winogron odmiany Dornfelder w mieszance rocznego i dwuletniego lambika w stali nierdzewnej, następnie zmieszanych z dwuletnim lambikiem uwarzonym w De Troch. Ostatecznie siedem różnych warek z siedmiu różnych beczek i 310 gramów owoców na litr piwa.
Piękna czerwień, różowawa piana, która szybko znika do zera z sykiem. Nie do końca przekonujący aromat: zaczyna się jak ładne różowe wino, ale szybko zagarniają go trochę dziwne, trochę kanalizacyjne i siarkowe, wiejskie nuty. Wystają spod nich przyjemne akcenty czerwonych owoców - winogron, wiśni, jeżyn - ale ogólnie zapach jest nieskładny. W smaku nie jest znacznie lepiej, choć nieco lepiej - bardzo mocno kwaśne, agresywnie owocowe, choć nie są to owoce śliczne - cierpkie, trochę puste mimo intensywności. Być może zbyt młode i nieułożone, być może po prostu średnio udane - tak czy inaczej, choć ciężko mi to pisać w przypadku 3F, to jedne z najgorzej wydanych przeze mnie pieniędzy na piwo w życiu. Wiedząc, jaka będzie zawartość, nie dałbym za nie złotówki.
5.5/10
14. Strenge Winter
Jedyna do tej pory edycja faro, które zastąpiło poprzednie pod nazwą Straffe Winter. Tak naprawdę nie do końca jest to faro - dodano do niego jedynie niewielką ilość lambika, a reszta blendu to "normalne" piwo ze słodu jęczmiennego: pilzneńskiego, bursztynowego i monachijskiego. Do faro przybliża je wspomniany dodatek młodego lambika oraz cukru kandyzowanego.
Ciemnozłote, ze skromną, ale dość trwałą pianą. Pachnie jednak zdecydowanie lambikowo: kwaśność, dzikość i nuty beczkowe są wyczuwalne od razu i przeważają nad niestandardowym jak na lambika podszyciem bursztynowo-słodowym. Drewno, suszone jabłka, śliwki, z ogrzaniem jeszcze więcej drewna i nuty miodowe. W smaku kolejny wymiar zaskoczenia - po pierwsze jeszcze raz udowadnia bardzo lambikowy charakter, będąc intensywnie kwaśnym (choć jednak nieco mniej niż większość piw browaru), jedynie delikatnie słodowym i z niemałą dzikością. Po drugie cukier praktycznie w ogóle nie odznacza się jakąś szczególną słodyczą, a jedynie delikatnymi przypalanymi nutami. Mimo wszystko jest inne niż pozostałe, nie aż tak kwaśne, nie aż tak dzikie i ze słodowym wyhamowaniem na finiszu. Bardzo atrakcyjna odmiana, dobrze się to komponuje, pije się je trochę "spokojniej" niż wszystkie inne 3F. Co nie zmienia faktu, że jest jednym z mniej imponujących 3F i cena jest po prostu nieadekwatna do efektu.
7.5/10
15. Zenne y Frontera Solera Batch 3
Trzecia edycja legendarnego Zenne y Frontera: mieszanki młodych lambików leżakowanych w 40-letnich beczkach po sherry oloroso i Pedro Ximénez, efektu współpracy Armanda Debeldera z sommelierem Andym de Brouwerem. Blend z pięciu różnych beczek po sherry z dodatkiem niewielkiej ilości młodego lambika z 3 Fonteinen (technicznie można by więc je określić jako gueuze, ale chyba kategoria oude lambiek pasuje lepiej). Średni wiek lambików przy butelkowaniu to 5 lat.
Złote, mocno mętne, z symbolicznymi skrawkami piany. Pierwsze pociągnięcie nosem mocno przypomina jeszcze gueuze z 3F, ale każde kolejne dostarcza coraz więcej beczki i odciąga od typowego gueuze. Szybko pojawia się nuta orzechowo-miodowa, suszone owoce, a z ogrzewaniem coraz więcej i więcej drewna i słodyczy. Suszone morele, suszone jabłka i suszona skórka cytrusów, skóra, pieprz, ocet winny, ziemia. W smaku łączy lekko słodkawy, orzechowy, drzewny świat sherry z potwornie zdecydowanym, bardzo kwaśnym, bardzo dzikim i bezkompromisowym lambikiem. Światy te uzupełniają się w fascynujący sposób, choć nie są oczywistą parą. Niesamowicie dużo dzieje się w tym piwie, wiele odczuć ciężko nazwać - tak samo miałem, próbując pierwszą warkę Zenne. Nie tak niesamowita jak pierwsza, ale tylko pół poziomu niżej i faktycznie mocno przypomina legendarną jedynkę - intensywność jest zbliżona, złożoność jest zbliżona, jedynie czysta przyjemność z picia jest nieco mniejsza. Podeszło mi w dodatku bardziej niż edycja druga.
9.0/10
16. Zenne y Frontera Batch 7
Siódma edycja Zenne y Frontera odbiega już istotnie w koncepcji od pierwowzoru, bo leżakowała w beczkach po sherry oloroso i amontillado (dziesięciu po oloroso i jednej po amontillado), bez jakże charakterystycznego Pedro Ximénez. Cztery różne warki lambika z 3 Fonteinen, średni wiek przy butelkowaniu - 25 miesięcy.
Jasnozłote, lekko mętne, z symboliczną pianą. Piękny, intensywny, elegancki aromat - przepełniony drewnem i suszonymi owocami, sparowanymi z zielonymi jabłkami, skórą, cytryną, przyprawami (i to chyba nawet ziołowymi). Nie tak czarujący aromat jak w pierwszych trzech "batchach", ale ma z nich niemało. W smaku jest nieco spokojniejsze niż tamte ZyF - taki dojrzały, mocno kwaśny i dziki lambik, zmiękczony orzechowo-drzewno-słodkawym wpływem sherry. Nie ma się co oszukiwać - jest cieniem pierwszych edycji, nie ma tu tej złożoności doznań, nie ma dziesiątek trudnych do nazwania nut, wpływ sherry w smaku jest zbyt delikatny. A czy to zacne piwo - oczywiście, tak.
8.0/10
Wyniki
1. Oude Geuze Cuvée Armand & Gaston (2019) 9.5/10
2. Zenne y Frontera Solera Batch 3 (2018) 9.0/10
3. Schaarbeekse Kriek (2020) 9.0/10
4. Oude Geuze (2019) 9.0/10
5. Platinum Blend (2019) 8.5/10
6. Hommage (2020) 8.5/10
7. Golden Blend (2020) 8.5/10
8. Framboos (2019) 8.0/10
9. Oude Geuze Honing (2019) 8.0/10
10. Zenne y Frontera Batch 7 (2019) 8.0/10
11. Oude Kriek (2014) 8.0/10
12. Oude Geuze (2015) 8.0/10
13. Oude Geuze Cuvée Armand & Gaston (2015) 8.0/10
14. Intense Rood (2020) 8.0/10
15. Intense Rood (2012) 8.0/10
16. Strenge Winter (2020) 7.5/10
17. Oude Kriek (2019) 7.5/10
18. Pruim Conducta (2020) 7.5/10
19. Golden Doesjel (2020) 7.0/10
20. Druif Dornfelder (2021) 5.5/10
21. Golden Blend (2014, uszkodzona butelka) 4.5/10
Konkluzje
- Browar jest bez wątpliwości wybitny - na tyle butelek zdarzyła się jedna wpadka (uszkodzonego Golden Blenda nie liczę) i to akceptowalnych rozmiarów, a piwa świetne i znakomite przeważały nad dobrymi. Belgijski, europejski i światowy top. Gueuze z 3F - nieważne które, bo wszystkie mają ze sobą wiele wspólnego - to jeden z najważniejszych emblematów ambitnego piwowarstwa. Można oczywiście przytoczyć sporo browarów z lepiej prezentującym się stosunkiem ocen do cen, ale to już specyfika świata lambików.
- Mimo tak wielu różnych piw, kombinowania z wiekiem mieszanki, beczkami, warkami, owocami, mimo wielu butelek "premium" - wciąż jednym z najlepszych piw 3F pozostaje dla mnie podstawowe i przystępne cenowo Oude Geuze. Jest to trochę dziwna sytuacja, ale w gruncie rzeczy wspaniała. Najlepsze z przeglądu Cuvée Armand & Gaston też jest już dzisiaj dość szeroko dostępne i jak na lambika nie za drogie.
- Nawet tak znakomitemu browarowi można coś zarzucić. Potwierdziło się moje przeświadczenie, że 3 Fonteinen zdecydowanie bardziej cenię jako twórców czystych lambików niż lambików z owocami (w tej drugiej kategorii wolę Cantillon). To przeświadczenie zostało mocno naruszone dwa lata temu, gdy degustowałem Hommage butelkowane w 2018, ale Hommage z tego przeglądu nie miało do niego startu. W prawie wszystkich piwach z owocami z przeglądu owoce mocno, na mój gust zdecydowanie za mocno przytłoczyły lambika. Tylko Schaarbeekse Kriek oparł się temu schematowi. To często są świetne piwa, ale robią się zbyt proste, żeby usankcjonować cenę, która jest wciąż bardzo wysoka. Trochę bez sensu latami leżakować piwo w beczce, żeby zrobić z niego de facto bardzo kwaśne, jedynie lekko dzikie piwo owocowe. Pewnie czysto smakowo takie podejście znajdzie sporo fanów, ale "ekonomicznie" jest to irracjonalne.
- I drugi kamyczek do ogródka - na te jednorazowe wypusty w małych ilościach można się naciąć. Ceny są ogromne, a jakość bywa "po prostu dobra/bardzo dobra", nie mówiąc o tym, że zdarzyła się wpadka, za którą nie chciałbym zapłacić żadnych pieniędzy, po prostu bym jej nie chciał pić. Ze względu na ceny wybierałbym raczej ugruntowane, szeroko przetestowane piwa 3F. Ha.
- Do leżakowania piw trzeba podchodzić bardzo sceptycznie i lambiki nie są wyjątkiem. Na pięć porównań starych butelek z nowymi tylko w jednym przypadku - i to nieznacznie - wygrała stara. W pozostałych nie było najmniejszych wątpliwości, że lepsza jest świeża wersja piwa.
Komentarze
Prześlij komentarz