Indywidualności malarstwa (4/250): Salvator Rosa

Czas / Miejsce / Styl

1615-1673 / Neapol, Włochy / barok, preromantyzm

Sedno wyjątkowości

Był prekursorem ciemnego, gotyckiego romantyzmu na dwa stulecia wstecz: w epoce baroku. Wybierał nietypowe na swój czas, mroczne i niepokojące tematy, nie stroniąc od brzydoty i makabry, i realizował je w mrocznej manierze, pełnej intensywnego światłocienia.

Opus magnum
Krzycząca czaszka (1640-1645): 8.0/10
(Galleria Carlo Virgilio, Rzym / 24 x 19,3 cm / olej na płótnie)

To wcale nie za częsty przypadek, kiedy jako najlepsze dzieło danego malarza przytaczam jedno z najbardziej niszowych, a na dodatek bagatelno-miniaturowych i najwcześniejszych, jakie w ogóle udało mi się znaleźć; z pewnego punktu widzenia wprawdzie bardzo dla niego reprezentatywne, koncentrujące w sobie esencję jego artystycznej duszy, z innego jednak - właśnie wręcz przekłamujące codzienność jego dorobku. Na obrazach Salvatora Rosy, jednego z chyba nie więcej niż kilku najmroczniejszych malarzy sprzed XIX wieku, odnajdziemy nieprzebrane zapasy artefaktów grozy i makabry, nagromadzone przeważnie gęsto z barokową manierą. Można wybierać bez końca z wszystkich tych sabatów czarownic i innych nokturnalnych scen horroru, ja zaś decyduję się na obraz, na którym widnieje osamotniona czaszka, zestawiona jedynie z mrokiem ciemnego tła. Rosa - wprawdzie w tematach i atmosferze bez dwóch zdań preromantyk, ale w formie raczej dziecko swojej epoki - nie zgadłby chyba, że kilkaset lat później do współczesnego gustu przypadnie najbardziej jego dzieło tak oszczędne i zapewne uzyskane stosunkowo niskim nakładem sił.

Nie ma tu wiele. Przedstawienie nie wymaga poważniejszego omówienia - to po prostu wyjęta z kontekstu czaszka ludzka, której rozwarta w geście krzyku szczęka, pozostałości włosów oraz parę subtelniejszych zabiegów nadaje wrażenie zawieszonej między życiem a śmiercią, a raczej częściowo przywróconej do życia po śmierci mocą nekromanty. Forma również daje się skwitować raczej lakonicznie: jest spontaniczna, oparta na szybkich maźnięciach nierozrobionej farby, może częściowo nawet palcami, pospieszna, skrótowa, intencjonalnie niedokładna. I o to właśnie chodzi. Ta prostota, wręcz ascetyczność, są jak odtrutka na większość pozostałego oeuvre Rosy, gdzie interesujące wizje i zdolność do wytwarzania atmosfery zostają mniej lub bardziej sprowadzane na ziemię przez raczej ograniczony warsztat, umiarkowanie pociągającą chromatykę i światłocień oraz niekiedy niedoskonałe kompozycje ze skłonnością do nadmiernego uszczegółowiania (jednym z chlubnym wyjątków jest późna Śmierć Empedoklesa, której brakuje jednak z kolei nekromanckiego sosu). Tamte obrazy mogą więc posłużyć do wprowadzenia w otoczeniu halloweenowego (jakby nie patrzeć) nastroju; Czaszka to coś nieco poważniejszego i trafiającego głębiej.

Siła rażenia tego malutkiego płótna jest natychmiastowa. Spontaniczna maniera, z jaką czaszka jest namalowana, znakomicie jej służy: potęguje jej widmowość, a więc upiorność; jej nieprecyzyjne kontury zespalają ją z otaczającym ją mrokiem, z którego wydaje się wyłaniać. Usytuowanie w niemal idealnie centralnym miejscu płótna oraz przedstawienie en face nadaje impetu i bezpośredniości horroru. Kolorystycznie dzieje się więcej, niż wyda się na pierwszy rzut oka: kontrast bieli refleksu świetlnego na kości czołowej oraz siwości włosów z mrokiem całej reszty jest kluczowym elementem dramatycznym; czerwone chromy w oczodołach i szczęce to mniej oczywisty, ale może jeszcze ważniejszy akcent "ożywiający" trupa niż rozwarta szczęka. Groza, jaką pobrzmiewa ten niemy krzyk, jest czymś więcej niż wyciem upiora: urasta do metafizycznego przerażenia rzeczywistością pośmiertną. Jest straszna skrótowo i dzięki temu esencjonalnie. Mnie zagarnia, trochę każe mi milczeć. I więcej tu Rembrandta niż Halloween.

Badacze sztuki przyznali autorstwo Rosie, ale ciężko powiedzieć, że jest to najmocniej potwierdzone autorstwo dzieła w dziejach. Nigdy nie wpadłbym na ten obraz bez Internetu; w historiach sztuki raczej nie figuruje, prawdopodobnie poszedł już na sprzedaż i nie da się go zobaczyć na żywo z grubsza nigdzie. Moje laickie oko i wrażliwość mają wątpliwości, czy to faktycznie dzieło neapolitańczyka, ale życzę mu tego - jego pozostałe starania są na tyle godne pochwały, że zasługują na ukoronowanie czymś jeszcze lepszym.

Inne wybrane dzieła

1. Filozofia (1645 / National Gallery, Londyn): 6.5/10


2. Wiedźmy podczas inkantacji (1646 / National Gallery, Londyn): 7.0/10



3. Wiedźma (1646 / Muzeum Kapitolińskie, Rzym): 7.0/10



4. Autoportret (1647 / Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork): 6.5/10



5. Portret mężczyzny (1640-1649 / Ermitaż, Sankt Petersburg): 7.0/10



6. Sabat czarownic (1640-1649 / The Museum of Fine Arts, Houston): 7.5/10



7. Sceny czarów (1645-1649 / The Cleveland Museum of Art, Cleveland): 7.0/10



8. Sceny czarów: wieczór (1645-1649 / The Cleveland Museum of Art, Cleveland): 7.5/10



9. Sceny czarów: noc (1645-1649 / The Cleveland Museum of Art, Cleveland): 7.5/10



10. Wiedźma (1647-1650 / Uffizi, Florencja): 7.0/10



11. Wiedźma (1650 / Museo de Arte de Ponce, Ponce): 7.5/10



12. Medytujący Demokryt (1650-1651 / Statens Museum for Kunst, Kopenhaga): 6.5/10



13. Bitwa kawalerii (1645-1652 / Auckland Art Gallery Toi o Tāmaki, Auckland): 7.5/10



14. Św. Jan Chrzciciel chrzczący Chrystusa w Jordanie (1655 / Kelvingrove Art Gallery and Museum, Glasgow): 7.0/10



15. Autoportret (1650-1659 / Detroit Institute of Art, Detroit): 7.0/10



16. Bandyci na skalistym wybrzeżu (1655-1660 / Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork): 7.0/10



17. Pitagoras wychodzi z podziemi (1662 / Kimbell Art Museum, Fort Worth): 7.0/10



18. Saul i wiedźma z Endor (1668 / Luwr, Paryż): 6.5/10



19. Śmierć Empedoklesa (1665-1670 / kolekcja prywatna): 7.5/10

Komentarze