Legendarne destylaty: Brandy de Jerez
Dzieje
Historia Brandy de Jerez rozpoczyna się później niż historie koniaku i armaniaku - dopiero w 1874 roku pojawiła się na rynku pierwsza jej marka, stworzona przez bodegę Fundador. W przeciwieństwie do tamtych dwóch brandy, ta jest poniekąd ubocznym skutkiem produkcji innego alkoholu - sherry, wina wzmacnianego, produkowanego w zachodniej Andaluzji. Już w średniowieczu, prawdopodobnie w XIII wieku, Hiszpanie zaczęli wykorzystywać mauretańską sztukę destylacji, by produkować destylat winny i wzmacniać nim swoje wino w celach konserwacji. Tak zrodziła się koncepcja sherry, mająca się dobrze do dziś. Przez następne kilkaset lat destylat do jej wzmacniania miał jednak ograniczać się do tej właśnie instrumentalnej roli, nie przedstawiając autonomicznej wartości.
W XVIII wieku młodym destylatem andaluzyjskim zainteresowali się holenderscy kupcy (stąd zaczął on być określony jako holanda), a w wieku XIX to zainteresowanie wzrosło i w końcu doprowadziło do koncepcji Brandy de Jerez - ten sam destylat zaczęto leżakować i celowo starzeć w beczkach. Bardzo szybko andaluzyjska brandy stała się atrakcyjnym produktem na rynku, co spowodowało problemy z podażą. By je przezwyciężyć, Andaluzyjczycy sięgnęli po wino z upraw z innych części kraju i tak już pozostało.
Współczesność
Do dziś Brandy de Jerez jest produktem egzystującym niejako na uboczu swojej macierzy, czyli sherry. Nie istnieją w zasadzie osobne destylarnie Brandy de Jerez - istnieją bodegi zajmujące się produkcją sherry, które przy okazji mniej lub więcej energii poświęcają na produkcję i sprzedaż destylatu. Niektóre traktują destylację zupełnie marginalnie, inne zaś budują silne, osobne marki, jeszcze bardziej cenione niż swoje wina. Nawet w samym sercu sherry - mieście Jerez de la Frontera - nie tak łatwo znaleźć nie wiadomo jak duży przekrój brandy w sklepach. Wszystko kręci się wokół wina, a konsumpcja brandy w samej Hiszpanii spada - co nie zmienia jednak faktu potężnej jakości tych destylatów.
W przeciwieństwie do koniaku i armaniaku, Brandy de Jerez nie musi być destylatem z terenu swojej apelacji. Białe wino, które jest surowcem do destylacji brandy (w tym przypadku zwykle ze szczepu Airén, niezbyt szanowanego w świecie winiarskim), może powstawać z winogron rosnących gdziekolwiek w Hiszpanii - warunkiem jest, by sam destylat dojrzewał na terenie tak zwanego trójkąta sherry, tworzonego na mapie przez miasta Jerez de la Frontera, Sanlúcar de Barrameda i El Puerto de Santa Maria. Co jest jeszcze istotniejsze dla unikalnego smaku tej brandy, musi ona dojrzewać przez cały czas w beczkach z dębu amerykańskiego o pojemności 500 litrów, w których wcześniej przez co najmniej cztery lata dojrzewała sherry (najczęściej brandy dojrzewa się w beczkach po sherry oloroso - wypośrodkowanej, nie za wytrawnej i nie za słodkiej - lub przynajmniej częściowo w nich, ale nie jest to wymogiem). W końcu musi ona być starzona w skomplikowanym systemie solera, polegającym na wielokrotnym przelewaniu części zawartości beczek z destylatami o różnych wiekach, w związku z czym oznaczenia wiekowe na butelkach odnoszą się do średniego wieku destylatów, a nie wieku najmłodszego destylatu jak w whisky. Szczegółowy opis tego systemu mógłby zwielokrotnić objętość artykułu, więc go tu nie zamieszczam, zwłaszcza łatwo można taki opis znaleźć. Dopuszczalne jest używanie maceracji suszonych owoców i orzechów, by pogłębić smak destylatu. Minimalna zawartość alkoholu butelkowanej Brandy de Jerez to 36% i producenci nierzadko schodzą do tej wartości, a tylko w bardzo sporadycznych przypadkach przekraczają 40%.
Istnieją trzy oznaczenia apelacyjne Brandy de Jerez. Solera oznacza destylat starzony przez co najmniej 6 miesięcy; Solera Reserva co najmniej 12 miesięcy; Solera Gran Reserva co najmniej 3 lata. Tylko te ostatnie są tak naprawdę uważane za szlachetne alkohole, zdolne konkurować z francuskimi rywalami.
Brandy de Jerez to około 90-95% całej hiszpańskiej brandy.
Przegląd
Mój przegląd objął wyłącznie brandy z oznaczeniem Solera Gran Reserva, w tym jedne z najbardziej obiecujących butelek na całym rynku. Wyselekcjonowałem osiem butelek z czterech różnych bodegas, z których jedną osobiście nabyłem i przywiozłem z samego Jerez de la Frontera (zresztą najmniej wartościową w przeglądzie, bo wcale nie było łatwo kupić tam brandy), a pozostałe kupiłem w polskich sklepach internetowych.
Po trzy butelki pochodzą z bodegi Sánchez Romate i González Byass, a po jednej z Lustau i Williams & Humbert. Wszystkie te bodegi znajdują się w mieście Jerez de la Frontera.
LUSTAU
Korzenie bodegi sięgają 1896 roku, kiedy José Ruiz-Berdejo zaczął produkcję wina, sprzedawanego większym producentom sherry. Mąż jego córki, która przejęła biznes - Emilio Lustau - w latach 40. przeniósł winnicę do centrum Jerez de la Frontera, a w 1945 roku postanowił zacząć butelkować i sprzedawać własne sherry. Dziś Lustau posiada bodegi we wszystkich trzech miastach sherry, ale główną wciąż w samym Jerez (a raczej główne, bo od 2000 roku ma tam sześć budynków).
Uchodzi za jednego z najlepszych producentów sherry. Brandy Lustau nie jest aż tak znana, ale bodega ma w ofercie cztery różne: 3-letnią z beczek po amontillado, 10-letnią z beczek po oloroso oraz 15-letnią i 25-letnią z beczek po oloroso i Pedro Ximénez. Ja zakupiłem tę 15-letnią. Jedna edycja tej brandy (jak się domyślam, roczna) to tylko 4320 butelek.
1. Lustau Finest Selection
średnio 15 lat
beczki po sherry oloroso i Pedro Ximénez (40/50-letnie)
Mahoniowa, wręcz brązowa barwa. Aromat dość łagodny, ale złożony: rodzynki, marmolada figowa, drewno, sos angielski, toffi, anyż, czekolada, potężny duch sherry - każde powąchanie jest nieco inne niż poprzednie. W smaku również dość łagodna, nie wybucha na języku, raczej prześlizguje się po nim. Tu bardziej przyprawowa, ciągle ten anyż i może goździki, trochę karmelu, drewna, przesuszonych owoców. Słodka, deserowa. Podobnie jak w zapachu - bardzo ładna kompozycja, ale intensywność pozostawia troszkę do życzenia i w smaku to już większy problem. Ale rośnie z każdym łykiem. Finisz najpierw krótki, skromny, po skumulowaniu łyków robi się opatulający. Bardzo dobra.
7.5/10
WILLIAMS & HUMBERT
Bodegę założyli w 1877 roku dwaj Anglicy, Sir Alexander Williams i Arthur Humbert. Współcześnie połowę własności posiada holenderski holding, a drugą połowę hiszpańska firma rodziny Medina, która własny biznes sherry prowadzi od 1960 roku. W przeciwieństwie do większości producentów, Williams & Humbert najbardziej promuje nie swoje sherry, lecz właśnie swoje brandy, których produkuje około dziesięciu różnych (produkuje też wina białe i czerwone, rumy, giny, wódkę, likiery i inne alkohole). Butelka, którą nabyłem do przeglądu, jest zdecydowanie najszlachetniejszą brandy z całej oferty bodegi. Ma średni wiek 20 lat, powstaje poprzez ponowne przejście przez system criaderas y solera podstawowej, 12-letniej wersji tej brandy leżakowanej w beczkach po oloroso, przy czym drugie leżakowanie odbywa się w beczkach po palo cortado (rzadkim typie sherry, będącym poniekąd skrzyżowaniem amontillado i oloroso). Moja butelka to rocznik 2018, opatrzona jest numerem 2271.
2. Gran Duque d'Alba Oro
40%
średnio 20 lat
beczki po sherry oloroso i palo cortado
Mahoń przechodzący w brąz. Potężny, gesty, mocny aromat pełen suszonych fig, rodzynek, pieprzu czerwonego, starego drewna, skóry, cudownej oddębowej wanilii, toffi, cukru kandyzowanego, słodkiego tytoiu. W smaku jeszcze lepiej: piękna kompozycja i nieziemsko intensywna. W ustach lekko ognista, lekko wybuchowa, ale z klasą; wybucha przyprawami i owocami, nie tylko suszonymi. Na przełknięciu uderzenie drzewa i przypraw korzennych, a finisz to wspaniale klimaty dębowej, waniliowej, winnej zarazem słodyczy, wyciszającej się w ciemny chleb, przypieczony spód ciasta, karmel, prażone orzechy. Na dalekim finiszu wytrawność pestek i skórek winogron. Piękna, pełna, królewska.
9.0/10
GONZÁLEZ BYASS
Jedna z największych bodegas sherry w Andaluzji, znana zwłaszcza z marki Tio Pepe, posiadająca winnice nawet na innych kontynentach, produkująca przeróżne destylaty w różnych krajach, jednak założona i zarządzana z Jerez. Początki biznesu producent wyznacza na rok 1835, kiedy Manuel María González Ángel rozpoczął karierę w winiarstwie jako handlarz, a wkrótce producent, po jakimś czasie łącząc siły z angielskim agentem handlowym Robertem Blake'iem Byassem. Już w 1951 bodega wypuściła brandy Lepanto, która jest jej marką destylatu i ważnym ogniwem sprzedaży do dziś - jedną z najpopularniejszych Brandy de Jerez, jakie istnieją.
Wypuszcza na rynek kilka różnych wersji. W przeglądzie znalazła się podstawowa, 12-letnia wersja Lepanto, leżakowana przez 9 lat w beczkach po fino i 3 lata w beczkach po cream; Lepanto PX, leżakowana przez 12 lat w beczkach po fino i 3 lata w beczkach po Pedro Ximénez; w końcu najszlachetniejsza w ofercie Lepanto Aurum o średnim wieku 30 lat, oparta na leżakowaniu w beczkach po oloroso i tak zwanych añadas - wyjątkowo starych i rzadkich sherry, niepodlegających metodzie solery, lecz dojrzewających w jednej beczce bez naruszania przez wiele lat.
3. Lepanto 12 Años
36%
średnio 12 lat
beczki po sherry fino i cream
Ciemnobursztynowa, dość jasna jak na ten alkohol. W aromacie bardzo owocowa - wilgotne rodzynki, suszone jabłka, suszone śliwki, nawet dojrzałe winogrona - gdzieś między drugim planem a tłem dopiero pojawia się opalane drewno, prażone migdały i karmel/toffi. Jest jak na BdJ lekko, zwiewnie, świeżo, ale bardzo dobrze. W smaku akcent dość mocno przesuwa się z pierwszych klimatów na drugie - dużo mniej owocowo, a bardziej drzewnie, karmelowo, orzechowo - winogronowa dusza powraca w jakimś stopniu na finiszu. Dalej lekko i zwiewnie mimo przesunięcia akcentu - nie ma w niej żadnych intensywnych, dominujących nut, jest taka trochę "ogólna", tylko odrobinę słodkawa, bezpieczna, wręcz pijalna. W sumie logiczne, że ani nie kojarzy mi się z fino, ani z cream - najbardziej przypomina coś pomiędzy, amontillado albo bardziej oloroso. Trochę bardziej niż bardzo dobra.
8.0/10
4. Lepanto P.X.
36%
średnio 15 lat
beczki po sherry fino i Pedro Ximénez
Ciemny bursztyn, wpadający już w mahoń. Aromat różni się, choć nie do przesady od 12-letniej: dalej jest przede wszystkim owocowo, przede wszystkim rodzynkowo, tylko że rodzynki zrobiły się nieco bardziej esencjonalne - jednak nie tak jak zwykle w PX. Obok nich dalej suszone jabłka, może suszone morele nawet, jakieś zalążki suszonych fig czy daktyli, ale tylko zalążki; minimalna szczypta przypraw korzennych, a drewna, karmelu, orzechów nawet jakby jeszcze mniej. Bardzo ładny, tylko wpływ PX nie jest zbyt oczywisty. Być może to zrozumiałe, ostatecznie na PX zostały zamienione 3 lata w beczkach po Cream, a leżakowanie w beczkach po fino nawet się wydłużyło. W smaku wpływ PX mocniej się uwydatnia: zwłaszcza w ustach jest fajne, choć krótkie uderzenie orzechów, suszonych owoców. A jednak efekt tak ogólnie jest totalnie olorosowaty - PX błyska tu na chwilę i przechodzi w uniwersum drewna i orzechów, zwłaszcza orzechów, zwłaszcza laskowych, nieco mniej włoskich. Trochę ciekawsza niż 12-letnia, bardziej o dziwo wytrawna, ale na podobnym poziomie.
8.0/10
5. Lepanto Aurum
36%
średnio 30 lat
beczki po sherry oloroso i añadas
Bardzo ciemny bursztyn przechodzący w miedź. Głęboki, skomplikowany dość aromat, w zależności od powąchania różne rzeczy wychodzą na pierwszy plan - najpierw wydaje się zaskakująco młody, z czasem przybiera starszych nut. Czasem jest to stare, zmurszałe wręcz, wilgotne drewno; czasem słodkie nuty wanilii, sosu angielskiego, przypieczonego ciasta, skropione przyprawami korzennymi; czasem przebijają się najbardziej klasyczne orzechy z oloroso; czasem nawet są to rodzynki, a nawet przejrzałe winogrona. Nie jest oczywisty, nie jest skrajnie intensywny, ale w fascynujący sposób mieni się na różne sposoby, bardzo złożony, szlachetny. W ustach przechodzi przez fascynującą podróż, która daje się odczytywać jako alegoria życia trzydziestolatka. W ustach uaktywniają się wiśnie w likierze lub bardziej nawet likier spod wiśni w likierze, na przełknięciu wybucha jednocześnie intensywną suszoną owocowością z jednej i drewnem z drugiej strony - walczą one przez chwilę o prym, najpierw przeważają suszone owoce z cudownymi figami na czele, później stopniowo odzyskuje władzę beczka, która na finiszu - lekko słodko-tytoniowym - robi się coraz bardziej i bardziej wytrawna. Przepiękny, bardzo subtelny destylat.
9.0/10
SÁNCHEZ ROMATE
Jedna z nielicznych bodegas specjalizujących się w brandy, nie w winie, która to brandy jest też prawdopodobnie współcześnie najpotężniejszą marką Brandy de Jerez, jaka istnieje - Cardenal Mendoza. Podwaliny pod biznes tworzył Juan Sánchez de la Torre już w 1781 roku. Wybitnie wcześnie, w początkach tego destylatu w ogóle, w 1887 roku, bodega stworzyła swoją flagową markę brandy, nawiązującą nazwą do postaci Pedro Gonzáleza de Mendozy, XV-wiecznego kardynała, polityka, prawnika i mecenasa sztuki, który miał swój wkład w formowanie się państwa hiszpańskiego. W ofercie bodegi jest między innymi zdecydowanie najbardziej prestiżowa Brandy de Jerez świata - Cardenal Mendoza Non Plus Ultra o średnim wieku 50 lat. Ze względu na bardzo wysoką cenę (choć porównując z 50-letnimi whisky, to i tak śmiesznie niską) nie zdecydowałem się na zakup i ograniczyłem do trzech innych kardynałów.
Cardenal Mendoza Clásico to wersja podstawowa, leżakowana w beczkach po oloroso i Pedro Ximénez (średnio 15-letnia). Cardenal Mendoza Nebulis to wyjątkowo oryginalne wydanie - wersja podstawowa, tylko leżakowana w beczkach przypalanych nad ogniem z drewna winorośli, przez co de facto brandy wędzona (!). Cardenal Mendoza Carta Real wypuszczona została na rynek w 1981 roku dla uczczenia 200-lecia istnienia bodegi i 100 lat od kolacji na dworze królewskim w Madrycie, na której gościły brandy właśnie z tej bodegi. Ma średnio 25 lat i leżakowała w beczkach po oloroso i Pedro Ximénez.
6. Cardenal Mendoza Clásico
40%
średnio 15 lat
beczki po sherry oloroso i Pedro Ximénez
Między bursztynem a miedzią. Otwarty, śmiały, nieco narowisty aromat: likier z orzechów włoskich, drewno, suszone figi w cynamonie, piernik, ale też koper włoski, anyż i lukrecja. Ciekawy, jakby pomiędzy starą brandy a likierem ziołowym. W smaku dużo mocniej odznacza się wpływ PX: jest wyraźnie słodkawa, słodkoorzechowa, daktylowa, rodzynkowa, wręcz lekko czekoladowa, naprawdę słodka na przełknięciu; finisz skręca bardziej w stronę oloroso, uwytrawnia się, prezentuje bardziej drzewnie i orzechowo, ale wciąż jest raczej słodko niż wytrawnie. W ustach nie ma już praktycznie nic z likieru ziołowego. Bezpośredniość przeważa tu nieco nad głębią, ale jak na tę półkę cenową i nie za wysoki wiek to znakomita brandy, gwarantująca intensywne doznania, pełnoprawna. Brandy kominkowa, otwarta, przytulająca.
8.5/10
7. Cardenal Mendoza Nebulis
40%
średnio 15 lat
beczki po sherry oloroso i Pedro Ximénez, wędzone dymem z drewna winorośli
Między bursztynem a miedzią. Dymny twist wpasował się tu idealnie. W zapachu klasyczne akcenty brandy de Jerez z beczki po PX - słodkie suszone owoce, karmel, wanilia, rodzynki, przyprawy korzenne - łączą się z drugoplanowym dymem, który przypomina zależnie od momentu albo dym świecy, albo kompot z suszu owocowego. W smaku jego udział rośnie i doskonale łączy się ze słodkimi nutami brandy, bo nie tylko je wzbogaca, ale jeszcze kontruje tę słodycz słonawą wytrawnością dymu. Cudowny, dymno-słodkawy finisz. Piękna i oryginalna.
9.0/10
8. Cardenal Mendoza Carta Real
40%
średnio 25 lat
beczki po sherry oloroso i Pedro Ximénez
Mahoniowo-brunatna. Bardzo kompleksowy i intensywny aromat, nie tak bezpośredni jak w podstawce, ale dużo bardziej złożony. Jest dużo suszonych owoców, zwłaszcza fig, rodzynek, nieco mniej śliwek i innych pestkowych; jest symfonia starego drewna, nasączonego alkoholem, przewianego aromatem bodegi, opalanego; są przyprawy, od wanilii, przez korzenne aż po pieprz; jest karmel i toffi; są liście tytoniu i odrobina ziemistości; jest w końcu nawet reminiscencja młodej duszy winogronowego destylatu. W smaku bardziej szlachetna i wyważona niż podstawka, przy czym nie mniej intensywna; spójna z zapachem, większość nut się powtarza, jest słodko, ale w powściągnięty i skontrapunktowany sposób. Subtelna bombka wybuchająca w ustach, intensywny i nieustępliwy finisz. Wszechogarniająca, przepiękna. Brandy totalna.
9.5/10
Wyniki
3. Cardenal Mendoza Nebulis 9.0/10
4. Gran Duque d'Alba Oro 9.0/10
5. Cardenal Mendoza Clásico 8.5/10
6. Lepanto P.X. 8.0/10
8. Lustau Finest Selection 7.5/10
Konkluzje
- Przegląd na rzadko spotykanym poziomie, w zasadzie prawie niespotykanym. Same co najmniej świetne trunki - może z wyjątkiem Lustau, która była tylko bardzo dobra. Spodziewałem się, że będzie znakomicie - i było. Wszystkie butelki albo zaspokoiły, albo przerosły oczekiwania. Cudowna grupa destylatów.
- Na werdykt zaczekam do przeglądów koniaków i armaniaków - zaczekam być może długo - ale nie sądzę, by były w stanie w moich oczach przewyższyć Brandy de Jerez. Beczki po sherry to jednak beczki po sherry.
- Gigantyczny wpływ na finalny efekt brandy ma rodzaj sherry, w beczkach po której była ona leżakowana. Pedro Ximénez wydaje się zbyt oczywistym kierunkiem, ale tak, według mnie to zdecydowanie kierunek najlepszy. Być może tylko ten skrajny typ sherry ma wystarczająco wiele ciała, gęstości, słodyczy i charakteru, żeby udźwignąć długie lata leżakowania mocnego alkoholu. Lepanto Aurum, najdroższa i najstarsza brandy z przeglądu, była wspaniała i bardzo interesująca, ale wydaje mi się, że jakieś wtrącenie PX mogłoby ją wnieść na jeszcze wyższy poziom. Z kolei młodą jak na ten przegląd podstawkę Cardenal Mendozy Pedro Ximénez wzniosło do rangi brandy niemal wybitnej. PX to PX.
- Przegląd poprowadziłem dwutorowo - urządzając panel degustacyjny w towarzystwie najbardziej do tego uprawnionego człowieka w Europie Środkowej, który przy okazji przeglądu odkrył w sobie niezwykły talent w dziedzienie food pairingu, a także próbując wszystkich brandy w samotności, pojedynczo. Wnioski były zbliżone, choć samotna degustacja jeszcze mocniej rozmiłowała mnie w wędzonej Nebulis i jeszcze bardziej uwypukliła zwycięstwo Carta Real, która na panelu wygrała u mnie "ledwo co".
- Bodega Sánchez Romate rozwaliła ten przegląd, co widać po wynikach. Trochę mnie to denerwuje, bo oznacza, że bardzo niestety droga, 50-letnia brandy Non Plus Ultra z tej bodegi może być zenitem nie tylko świata brandy - świata destylatów w ogóle. Może kiedyś. Może na 50. urodziny?
Komentarze
Prześlij komentarz