Legendarne browary: Sierra Nevada

Gdy w 1980 roku browar ten wypuszczał na świat swoje do dziś najlepiej sprzedające się piwo, nikt nie przypuszczał, że to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii piwowarstwa rzemieślniczego. Piwo to okazało się pierwowzorem stylu, który na najbliższe trzy dekady stał się najbardziej popularnym na świecie w sektorze browarów rzemieślniczych. Dopiero w 2011 roku American Pale Ale uległo popularności American India Pale Ale, jednak również w temacie tego drugiego stylu browar ów był jednym z najważniejszych protoplastów. I choć historia rewolucji piwnej zaczyna się od Anchor Brewing Company z San Francisco, to nie da się tej historii opowiedzieć również bez Sierra Nevada Brewing Company - z pewnego punktu najstarszego wciąż funkcjonującego browaru kraftowego na świecie.

Miejsce i czas

Prehistoria browaru zaczyna się w 1969 roku, kiedy Ken Grossman - Amerykanin z żydowskiej rodziny z obrzeży Los Angeles - kupił jako nastolatek swój pierwszy zestaw do warzenia piwa w domu i rozpoczął działalność, która miała pozostać w USA nielegalna jeszcze do 1978. Właśnie w roku legalizacji piwowarstwa domowego Grossman powziął decyzję o stworzeniu własnego, komercyjnego browaru, co udało się już rok później w spółce z Paulem Camusim. Camusi sprzedał swoje udziały w 1998, Grossman pozostaje właścicielem do dziś.

Sierra Nevada Brewing Company powstała i istnieje do dziś w Chico, największym mieście Hrabstwa Butte w północnej Kalifornii. Swoją nazwę zawdzięcza pasmu górskiemu Sierra Nevada, które wznosi się w pobliżu miasta i po którym Ken Grossman uwielbiał wędrować.

Browar przeszedł długą drogę od totalnej niszy do jednego z dziesięciu największych browarów w Stanach. Grossman i Camusi zaczynali w magazynie wynajętym za pożyczone pieniądze, gdzie własnoręcznie skonstruowali sprzęt piwowarski z materiałów z odzysku. Pierwszymi próbnymi warkami w browarze był stout, ale pierwszym piwem wypuszczonym na rynek - w 1980 roku - było legendarne Pale Ale. Wejście do sklepów i pubów poprzedziło aż dwanaście warek próbnych. Planem było wyrobienie produkcji 3580 hektolitrów w roku na niewielkiej warzelni. Kilka lat później udało się nabyć miedzianą warzelnię z drugiej ręki z Niemiec, ale dopiero w 1987, po przeniesieniu browaru do większego budynku w Chico, można ją było zainstalować. W kolejnych latach browar miał się już coraz bardziej rozrastać.

Dziś Sierra Nevada to gigant. Od 2015 roku posiada drugi zakład produkcyjny w Mills River w Karolinie Północnej, który ułatwia dystrybucję we wschodniej części kraju. Około 10 lat temu produkcja przekroczyła milion hektolitrów rocznie, a dziś prawdopodobnie jest na poziomie około półtora miliona. Browar posiada własne plantacje chmielu i doczekał się nawet swojej książkowej "biografii", napisanej w 2010 roku przez profesora Roba Burtona z uniwersytetu w Chico: "Hops and Dreams: The Story of Sierra Nevada Brewing Co".

Browar był nagradzany za skuteczność w realizacji idei zero waste. W znacznej większości opiera się na energii własnej produkcji i posiada jedną z największych prywatnych instalacji fotowoltaicznych w całym kraju.

Jako że Anchor Brewing Company ma korzenie w XIX wieku, a działalność New Albion Brewing Company skończyła się już w 1982 roku, Sierra Nevada to obecnie w pewnym sensie najstarszy działający komercyjny browar na świecie, który zrodził się z piwnej rewolucji.

Produkcja

Nie tak łatwo mówić w ogólności o ofercie Sierra Nevada: browar wypuścił na świat kilkaset różnych piw w przeróżnych stylach. Rdzeń asortymentu to jednak piwa w klasycznych stylach rewolucji piwnej. Flagowym produktem jest zarazem ten pierwszy, wypuszczony na rynek w 1980 roku: Pale Ale. Za nim kluczowe jest kilka różnych IPA, a niewiele dalej inne piwa w amerykańskich stylach: American Stout, Robust Porter, American Barleywine. W stałej ofercie są też jednak piwa w stylach w pełni europejskich, a w zmiennej - większość stylów w ogóle.

W piwach opartych na amerykańskich chmielach browar od początku istnienia aż do dziś wykorzystuje przynajmniej w jakimś stopniu całe szyszki. Pięć najstarszych piw browaru - Pale Ale, Stout, Porter, Bigfoot i Celebration Ale - refermentuje w butelce.

Od 1983 do 2017 roku głównym piwowarem Sierra Nevada był ten sam człowiek - Steve Dresler.

Przegląd

Udało mi się zdobyć 13 różnych piw browaru. 6 z nich to piwa oparte na nowofalowym chmielu (jedno APA i pięć różnych IPA). Z pozostałych siedmiu 5 to również style typowo kojarzone z piwowarstwem amerykańskim, a 2 - leżakowane w beczkach interpretacje klasycznych stylów europejskich. Łącznie w przegląd weszły 3 piwa leżakowane w beczkach po innych alkoholach.

Kilka piw ze Sierra Nevada było dostępnych w polskich sklepach parę lat temu - dziś w ofercie sklepów internetowych znalazłem tylko Pale Ale, a w stacjonarnych spodziewałbym się nie znaleźć nawet tego. Wszystkie butelki skompletowałem więc w trzech zagranicznych sklepach internetowych: z Niemiec, Holandii i Chorwacji.

Część piw z przeglądu na pewno powstało w nowym zakładzie w Karolinie Północnej, a część w starym w Chico. Niektóre nie miały żadnego oznaczenia.



1. Pale Ale

American Pale Ale
5,6%
13,3 blg
38 IBU
RB: 3.62
UT: 3.63
do 24.08.2022
2,68 

Jedno z najbardziej legendarnych piw rewolucji piwnej, które ukuło styl American Pale Ale - najpopularniejszy styl współczesnego rzemieślniczego piwowarstwa aż do 2011 roku. Weszło na rynek w 1980 jako pierwsze piwo browaru i do dziś produkuje się go w Sierra Nevada najwięcej. Oparte na chmielu Cascade, było też jednym z pierwszych piw popularyzujących tę odmianę. Nie miałem wątpliwości, że po tylu latach może nie robić wrażenia, ale przyjemność w tym przypadku jest nie tylko zmysłowa, ale i historyczna.

Złote, z bardzo dobrą pianą. Aromat jest bardzo fajny: na pierwszym planie cytrusy, zwłaszcza pomarańcze i cytryny, za nimi trochę żywicy i jasnej chlebowości, odrobina trawy. Może nie bucha tak drapieżnie chmielem jak współczesne IPA, ale bucha bardzo ładnie. W smaku również bardzo pozytywnie; chmielowość jest intensywna, ale nie przesadzona, idealna dla stylu. Wyraziste, ale pijalne; ze względu na lekkie ciało słodowe goryczka jest odczuwalna dość mocno (w ogóle ta goryczka ma wyjątkowo przyjemny charakter). Śliczne, oldskulowe APA, od którego wielu wciąż mogłoby się uczyć, mimo że nie rzuca na kolana.

7.5/10

2. Torpedo Extra IPA

American IPA
7,2%
16,7 blg
65 IBU
RB: 3.83
UT: 3.73
do 23.04.2022
3,47 

Drugie najważniejsze piwo browaru. Tak jak Pale Ale pomogło wprowadzić na trzy dekady modę na APA, tak Torpedo - które weszło na rynek w 2006 roku - przyczyniło się do zmiany lidera w 2011, kiedy to najpopularniejszym stylem kraftu stało się IPA (być może na zawsze). Swoją nazwę zawdzięcza naczyniu w kształcie torpedy, w którym piwo jest przepuszczane przez chmiel dla mocniejszego aromatu. Oparte na chmielach Citra, Crystal i Magnum, przyczyniło się do okresu ogromnej popularności tej pierwszej odmiany. Otwierałem butelkę ze świadomością, że jest na krótko przed terminem ważności, więc z wyrozumiałością.

Jasnobursztynowe, lekko zmętnione, ze świetną pianą. Aromat jest naprawdę urzekający, bardzo owocowy, zwłaszcza cytrusowy, również nieco brzoskwiniowy lub morelowy. Kojarzy mi się nie tylko z grejpfrutem czy cytryną, ale też z werbeną cytrynową i skórką gorzkiej pomarańczy. Mógłby być bardziej intensywny, ale jak na dwa tygodnie przed datą ważności - rewelacja. W smaku największą atrakcją jest goryczka - nie miażdżąca, ale bardzo wysoka, wyrazista, a jednocześnie gładka, szlachetna. Towarzyszy jej odczuwalna w treściwości, ale nie w palecie aromatycznej podbudowa słodowa i akcenty owocowo-ziołowe. Sądzę, że świeże ciągle jest piwem znakomitym - pod koniec terminu jest po prostu bardzo dobre.

7.5/10

3. Dankful IPA

West Coast IPA
7,4%
16,4 blg
55 IBU
RB: 3.75
UT: 3.77
zapuszkowane 12.08.2021
3,40 

Wytrawne, mocno odfermentowane West Coast IPA, wypuszczone na rynek w 2020 roku, ale kreowane na jedno z kilku podstawowych piw browaru. Wykorzystuje aż siedem różnych odmian chmielu: Columbus, Chinook, Ekuanot, Idaho 7, Mosaic, Nelson Sauvin i Zappa.

Złote, zmętnione, z genialną pianą. Trochę nieśmiały aromat, w którym najpierw buchnęła nafta, a potem żywiczna i słodkoowocowa chmielowość (mango, papaja). Miły, ale mało intensywny. W smaku wyrazistość już się pojawia - czuć, że jest mocno chmielowe i w ogóle dość mocne - ale ta chmielowość jest trochę niedookreślona, trochę toporna, nie kojarzy się już z konkretnymi owocami. Mimo wszystko fajne, krzepkie, cieliste, z niezłą goryczką.

6.5/10

4. Hazy Little Thing

New England IPA
6,7%
16,3 blg
35 IBU
RB: 3.68
UT: 3.79
zapuszkowane 15.09.2021
3,09 

Dość prędka odpowiedź starego browaru na modę na Hazy IPA, odpowiedź wprowadzona na rynek w 2017 roku. Piwo jęczmienno-owsiano-pszeniczne, chmielone odmianami Citra, Magnum, Simcoe, Comet, Mosaic i El Dorado.

Złote, lekko zmętnione, z bezbłędną pianą. Bezbłędny również aromat, skoncentrowany zwłaszcza na owocach tropikalnych. Prym wiedzie marakuja, mango i ananas, nieco dalej jest też trochę moreli i odrobina jasnej chlebowości. W smaku bardzo satysfakcjonujące: już nie tak soczyście owocowe, ale wciąż nielekko, w dodatku z fajną, gładziutką stroną słodową i nie za wysoką, ale jednak wyraźnie zaznaczoną goryczką. Bardzo dobra NEIPA - bez jakichś uniesień nie z tej ziemi, ale ciężko się do czegokolwiek przyczepić.

7.5/10

5. Celebration Fresh Hop IPA

American IPA
6,7%
16 blg
65 IBU
RB: 3.79
UT: 3.73
zapuszkowane 12.10.2021
3,40 

Jedno z najstarszych piw browaru, wypuszczone w 1981 i wypuszczane co roku w okresie świąt Bożego Narodzenia, chmielone świeżym chmielem, a dokładniej odmianami Chinook, Cascade i Centennial. Przyczyniło się do ukształtowania i popularyzacji amerykańskich IPA. Gdy piłem je dziewięć lat temu, nazywało się jeszcze Celebration Fresh Hop Ale, ale zawsze było klasyfikowane jako IPA. Z kilku piw Sierra Nevada, jakie miałem okazję pić w 2013 roku, to smakowało mi najbardziej.

Jasnobursztynowe, zmętnione, z genialną wręcz pianą. Prześliczny chmielowy aromat, w którym poza owocami pojawia się sporo żywicy, a ponadto owoce są ciemniejsze niż zwykle w IPA: czerwone grejpfruty, pomarańcze, brzoskwinie, nawet wchodzi lekko w truskawki i owoce leśne. W smaku poza wciąż silną chmielowością ujawnia się też niebagatelna strona słodowa, East Coastowa, nie bez udziału fajnego, nieprzesadzonego karmelu. Bardzo mocno odczuwalna goryczka. Dobre, krzepkie, wyraziste piwo, ale z dwoma mankamentami: goryczka trochę gryząca, a alkohol daleki od idealnego ukrycia. Z każdym łykiem te mankamenty coraz bardziej przeszkadzają.

6.5/10

6. Stout

American Stout
5,8%
15,4 blg
50 IBU
RB: 3.61
UT: 3.58
zabutelkowane 20.08.2020
3,07 

Pierwsze piwo uwarzone w browarze Sierra Nevada, choć nie pierwsze wypuszczone na rynek. Niewielka partia stoutu uwarzona została dla przetestowania warzelni, ale w wersji komercyjnej piwo pojawiło się na rynku krótko po Pale Ale. Stało się też wzorem dla stylu American Stout, łącząc ciemne słody z nowofalowymi chmielami: Bravo, Cascade i Yakima Golding. Moja butelka miała już ponad półtora roku, więc podchodziłem z rezerwą.

Czarne, ale pod światłem wyraźne brązowe prześwity; piękna piana. Aromat jest trochę mało intensywny, głównie zbożowy, chlebowy, lekko kakaowy i kawowy. Dużo fajniej jest w smaku. To porządny, ale i nieprzesadzony, wciąż pijalny i lekki stout, w którym zdecydowane nuty palone urozmaica chmielowa nuta na odległym tle, a słodowa, nieco ciastowa słodycz paruje się z wyraźną goryczką. Piwo wyraziste i stosunkowo lekkie zarazem, choć na pewno trochę straciło przez te półtora roku.

6.5/10

7. Porter

Robust Porter
5,6%
13,8 blg
32 IBU
RB: 3.60
UT: 3.57
zabutelkowane 11.12.2019
3,07 

Jeden z pierwowzorów stylu Robust Porter/American Porter i jedno z pierwszych piw browaru, które powstawało już na warsztatach piwowarskich, prowadzonych w latach 70. przez Kena Grossmana. Chmielone Aurorą i Yakima Golding. Moja butelka miała ponad 3 lata od zabutelkowania, więc oczekiwałem bardziej ciekawostki niż pełnoprawnego piwa.

Ciemnobrązowe; idealna porterowa barwa i znakomita, gęsta, beżowa piana. W aromacie jest rewelacyjne: czekolada, kawa, palone ziarno, delikatny karmel, śliwki w czekoladzie, pumpernikiel. Zapach godny złożoności porteru bałtyckiego. W smaku już czuć, że najprawdopodobniej niemało straciło, ale ciągle jest dobre. Wszystko na swoim miejscu poza intensywnością - przyjemne nuty palone, przyjemny balans słodycz-goryczka. Niestety trzy lata w tak słabym piwie musiały zrobić swoje i zrobiły, wodnistość jest niepodważalna.

6.5/10

8. Hoptimum

Imperial IPA
11%
24 blg
75 IBU
RB: 3.99
UT: 3.95
zabutelkowane 07.04.2021
3,55 

Najmocniejsze i najmocniej chmielone ze wszystkich chmielowo-zorientowanych piw browaru, nie bez powodu nazywane nie podwójnym, lecz potrójnym IPA. Na rynku od 2010 roku, oparte na chmielach Chinook, Idaho 7 i Magnum.

Głęboko złote, z dobrą pianą. Intensywny aromat zmasowanego chmielu, w którym owoce tropikalne (mango, ananas) mieszają się z cytrusami (pomarańcze, cytryny) i żywicą, wsparty jeszcze trochę przez nienachalne nuty chlebowo-karmelowe od słodu. Najbardziej chyba cytrynowo, generalnie super, choć dość szybko zaczął przygasać. W smaku na początku czuć moc tego piwa - alkohol nie jest jakoś totalnie przykryty choćby chmielem, czuć, że to mocarz, choć jak na 11% i jasne piwo i tak jest zadziwiająco łagodne alkoholowo. Jest przyjemne, ale ta chmielowość już nie robi takiego wrażenia, a co więcej - wrażenia nie robi też goryczka, która jest w odczuciu w sumie średnia. Dobre, przyjemnie się pije, ale zabrakło albo świeżości, albo po prostu zdecydowania.

6.5/10

9. Bigfoot

American Barleywine
9,6%
22,5 blg
90 IBU
RB: 3.88
UT: 3.66
edycja 2019 (zabutelkowane 19.11.2018)
4,53 

Jedno z pierwszych American Barleywine w historii, wprowadzone na rynek zimą 1983 roku i wypuszczane co roku do dziś. Chmiele to Chinook, Cascade i Centennial. Moja butelka miała już swój czas - wolałbym wypić je świeże, ale nawet browar stoi na stanowisku, że leżakowane przez kilka lat też jest dobre.

Idealnie miedziane, dość mocno zmętnione, z genialną, gęstą pianą. Aromat na pewno stracił trochę pierwotnej chmielowości, ale ciągle jest stylowy: słodkawe, karmelizowane, czerwone i ciemne owoce (jeżyny, jagody, figi, śliwki, daktyle, rodzynki), sparowane z nutami karmelu, toffi, żytniego chleba. Tak trochę pomiędzy typowym American Barleywine a English Barleywine. W smaku amerykańska tożsamość przeważa, bo jest dość drapieżnie gorzkie. Odpuszcza też w ustach te wszystkie karmelowo-melanoidynowe klimaty i idzie już mocniej w owoce. Świetne, wyraziste, kompleksowe piwo bez kompromisów. Trochę szkoda, że nie dorwałem młodszego, prawdopodobnie jest już perełką.

8.0/10

10. Narwhal

Russian Imperial Stout
10,2%
24,2 blg
60 IBU
RB: 3.95
UT: 3.96
edycja 2020 (zabutelkowane 11.09.2020)
4,60 

Najważniejszy z mocarzy browaru, stout imperialny zadedykowany pięknym i fascynującym zwierzętom, jakimi są narwale. W tym roku będzie obchodził swoje dziesięciolecie na rynku. Ważniejsza w jego przypadku jest cała gama ciemnych słodów, ale dla porządku chmiele to Cascade, Ekuanot i Magnum.


Czarne, nieprzejrzyste, z przyzwoitą pianą. Klasyczny aromat oldskulowego RISa, zorientowany wokół nut palonych: palone ziarno, ristretto, stuprocentowe kakao, wręcz lekko ziemiste i może minimalnie popiołowe nuty - super. W smaku tak mniej więcej pozostaje, dochodzą do tego delikatne nuty deserowe: przypieczony spód od ciasta, gorzka czekolada, praliny z alkoholowym nadzieniem. Jest jednak zupełnie wytrawne, całą słodycz słodową znosi niemała, ziołowa goryczka. Po prostu RIS. Bez zarzutu - również bez geniuszu, ale klasa.

8.0/10

11. Narwhal Barrel Aged

Russian Imperial Stout
Bourbon Barrel Aged
11,9%
23,9 blg
55 IBU
RB: 4.07
UT: 4.21
zabutelkowane 04.02.2021
6,30 

Piwo gremialnie uznane za chef d'oeuvre browaru, czyli Narwhal leżakowany przez około rok w beczkach po bourbonie, wprowadzony do sprzedaży niedługo po oryginalnym Narwhalu, bo w 2014 roku.

Czarne i z niezłą pianą. Bardzo beczkowe piwo, nie zostało w nim aż tak wiele podstawki, mimo że podstawka jest wyrazista. Już w aromacie jest bardziej beczką po bourbonie niż stoutem imperialnym: opalane drewno, wanilia, kokos, a dopiero na drugim planie kawa i palone zboże. W smaku bardzo intensywne, zaborcze, zdecydowane i nieukrywające, że jest piwem bardzo mocnym. Nieco bardziej stoutowe niż w zapachu - bardzo mocno palone, ze sporą goryczką, z bardzo długim, niemal popiołowym finiszem. Ogólnie to wytrawne, ciężkie piwo, ale kontrowane przez słodkie akcenty pochodzące od beczki. Mocarne.

8.5/10

12. Trip in the Woods: Bière de Garde

Bière de Garde
Tawny Port Barrel Aged
9,8%
RB: 3.72
UT: 3.94
26,86 

Jedno z piw z kosztownej serii Trip in the Woods, w której browar prezentuje piwa leżakowane w beczkach. To dość swobodna, bo bardzo mocna interpretacja Bière de Garde, leżakowana w beczkach po porto typu tawny. Ani ten styl nie jest zbyt popularny, ani leżakowanie piwa w beczkach po porto (czy w ogóle kiedykolwiek się z tym spotkałem? nie pamiętam), więc ekscytacja była spora.

Ciemnozłote, wpadające w bursztyn. W aromacie dominują nuty słodowe, delikatnie podszyte beczką: pierwsze skojarzenie to chleb posmarowany miodem i posypany odrobiną bakalii; w tle trochę drewna. Pachnie słodowo i słodkawo. W smaku w pierwszym odczuciu dalej jest słodko, miodowo, słodowo i lekko owocowo, ale ostatecznie okazuje się mieć niemałą goryczkę i końcowe odczucie to "wytrawne słodowe piwo", bardzo pijalne i wręcz rześkie mimo mocy i pełni smaku. Świetne i oryginalne.

8.0/10

13. Trip in the Woods: Rum Barrel-Aged Quad

Quadrupel
Rum Barrel Aged
11,7%

45 IBU
RB: 3.90
UT: 4.18
zabutelkowane 04.02.2021
26,66 

Jeszcze jedno z serii Trip in the Woods i najciekawiej dla mnie zapowiadające się piwo z całego przeglądu. Quadrupel i beczka po rumie brzmi dla mnie jak mariage parfait, a nigdy z takim akurat mariażem się jeszcze nie spotkałem.

Doprawdy, mariage parfait. Jest ciemnobrązowe, z przyzwoitą jak na tę moc pianą. W zapachu, początkowo nieśmiałym, ale z ogrzaniem bardzo intensywnym, mieszają się nuty melasy, karmelu, prażonych orzechów laskowych, czekolady, drewna, z czasem belgijskich estrów owocowych. Smak od samego początku jest bardzo intensywny i bardzo złożony: w pierwszym kontakcie z językiem rządzi paleta belgijskich estrów i fenoli, przy przełknięciu wyciszająca się w stronę klimatów karmelowych, orzechowych, delikatnie kakaowych, melasowych; klimatów suszonej śliwki i rodzynek. Cały czas słodkawe, ale nigdy nie męczące. Bardzo kompleksowe, zmienne, prześliczne.

9.0/10

Wyniki

1. Trip in the Woods: Rum Barrel-Aged Quad 9.0/10
2. Narwhal Barrel Aged 8.5/10
3. Trip in the Woods: Bière de Garde 8.0/10
4. Narwhal 8.0/10
5. Bigfoot 8.0/10
6. Pale Ale 7.5/10
7. Torpedo Extra IPA 7.5/10
8. Hazy Little Thing 7.5/10
9. Dankful IPA 6.5/10
10. Hoptimum 6.5/10
11. Celebration Fresh Hop IPA 6.5/10
12. Stout 6.5/10
13. Porter 6.5/10

Konkluzje

- Mimo upływu czasu i mimo bardzo dużego rozrostu Sierra Nevada to ciągle bardzo dobry browar. Znakomicie wykonany quadrupel z beczek po rumie - który zmieściłby się chyba w stu najlepszych piwach, jakie piłem - namawia, by powiedzieć, że wręcz świetny browar. Oczywiście przez te ponad czterdzieści lat zdążyło powstać niemało lepszych, ale poza jakością imponuje też stabilnością - chyba wszystko, co poszło nie w pełni dobrze w tym przeglądzie, wynikało z degustacji po zbyt długim czasie od rozlewu. A i tak każde piwo było co najmniej niezłe - nawet te, które miały prawo być słabe.

- Poza tym, że robią po prostu bardzo dobre piwa, to dodatkowo ich przegląd jest swoistą podróżą w czasie - dla polskiego odbiorcy to podróż do pierwszych lat rewolucji piwnej, gdy prawie każde nowofalowe piwo było obdarzane wysoką goryczką. I przy okazji odpowiedź na pytanie, czy dzisiejszy kraft faktycznie tak bardzo odszedł od goryczki, czy po prostu się do niej przyzwyczailiśmy i tylko nam się wydaje, że kiedyś była tak znacznie wyższa. Nie wydaje się. Dla miłośników tak zwanego "rewolucyjnego oldskulu" ten browar jest doskonałym kierunkiem.

- Jak to często w przypadku amerykańskich browarów, ciężko dostać w Europie świeże piwa, co w przypadku piw lekkich i mocno chmielonych na pewno przyczyniło się do zaniżenia średniej. Gdyby wszystkie IPY były świeże, to wyniki byłyby przypuszczalnie naprawdę wyśmienite. Właściwie jestem trochę zaskoczony - podchodziłem do tego przeglądu odrobinę jak do ciekawostki historycznej, a mimo mankamentów związanych ze świeżością dostałem zestaw strasznie przyjemnych piw.

Komentarze