Indywidualności kina: George Lucas
1944 - ... / Modesto, Kalifornia, USA
Sedno wyjątkowości
Tworząc w 1977 roku Gwiezdne wojny, najlepiej sprzedający się film w ówczesnej historii kina, zapoczątkował jeden z największych fenomenów w dziejach popkultury. Za jego pośrednictwem wywarł gigantyczny wpływ na losy "branży rozrywkowej": kina rozrywkowego, gier komputerowych, komiksu. Obok Stevena Spielberga, z którym współtworzył serię o Indianie Jonesie, jest postacią najmocniej odpowiedzialną za rozwój kina rozrywkowego końca XX i początku XXI wieku.
Nie jest wielkim artystą ani wybitnym reżyserem, ale bardzo kreatywnym człowiekiem z ogromnym zmysłem wizualnym. Pozwoliło mu to stworzyć sugestywne, ekscytujące uniwersum z mnóstwem zapadających w pamięć postaci, motywów, przedmiotów i lokacji. Sprawnie odmalował ten świat na kinowym ekranie, dokonując błyskotliwego połączenia estetyki science fiction z angażującymi fabułami rodem z westernów i romansów rycerskich oraz pomniejszymi motywami z przeróżnych zakątków dotychczasowej kultury. Potrafił łączyć kontemplacyjne podejście filmowe, w pejzażowy sposób ukazując świat przedstawiony - czy to dystopijny system społeczny z THX 1138, czy swoje rodzinne miasto w początkach lat 60., czy w końcu uniwersum Star Wars - z wartką, angażującą, dynamiczną akcją.
Zapoczątkował erę współczesnych blockbusterów i choć nie jest to zasługą z punktu widzenia historii dobrego kina, to Lucas jako pierwszy i jako jeden z ostatnich zarazem zdołał stworzyć blockbustery z duszą i pewną wartością artystyczną. Bez Gwiezdnych wojen historii kina nie da się opowiedzieć.
Strzępy biograficzne
- Przed szkołą filmową studiował między innymi antropologię, socjologię i literaturę. To na studiach filmowych poznał Stevena Spielberga, z którym współtworzył serię Indiana Jones.
- Wspólnie z Francisem Fordem Coppolą założył w 1969 roku niezależną wytwórnię filmową American Zoetrope, która działa do dziś. Już dwa lata później założył wytwórnię Lucasfilm.
- Choć ostatecznie stał się jedną z największych postaci kina rozrywkowego w historii, w pierwszych latach kariery fascynował się kinem skrajnie nierozrywkowym: nienarracyjnym, abstrakcyjnym, eksperymentalnym. Podejmował próby tworzenia takich filmów. Na późnym etapie kariery porównał swoją drogę - od niezależnego do korporacyjnego reżysera - do losów postaci Dartha Vadera, który przeszedł na ciemną stronę mocy.
- Poza kinem science fiction oraz komiksami o Flashu Gordonie duży wpływ na Gwiezdne wojny miały zwłaszcza samurajskie filmy Akiry Kurosawy.
- Ogromna ilość pracy i stresu, jaką dostarczyła Lucasowi produkcja pierwszej trylogii, miała przyczynić się do jego rozwodu, który nastąpił w roku ukazania się w kinach Powrotu Jedi. Jego żoną była Marcia Lou Griffin, która pracowała jako montażystka przy Gwiezdnych wojnach.
- Nie jest to fakt powszechnie znany, ale Lucas nie jest reżyserem Imperium kontratakuje i Powrotu Jedi. Miał jednak nad tymi filmami tak szeroką i intensywną pieczę - scenopisarską, producencką, edytorską - że to w dużej mierze wciąż dzieła bardziej jego niż Irvina Kershnera i Richarda Marquanda, dwóch zadaniowych, "najemnych" reżyserów, którzy nie zasłynęli z własnego kina.
- Po pierwszych Gwiezdnych wojnach Lucas nie wyreżyserował już osobiście żadnego filmu przez ponad dwadzieścia lat. Powrócił jako reżyser dopiero na koniec tysiąclecia, by stworzyć kolejną trylogię Star Wars. Filmy te były już jednak czysto rozrywkowym, komercyjnym kinem bez oryginalności. Przy trzeciej trylogii z lat 2015-2019 Lucas był już tylko konsultantem i nawet odniósł się krytycznie do pierwszej z jej części.
Dzieło życia
Gwiezdne wojny (1977) - później tytułowane jako Nowa nadzieja
Wielu ludzi nie ma mojego dylematu. Zwłaszcza wśród osób interesujących się choć trochę kinem panuje dość powszechna opinia, że to sequel oryginalnych Gwiezdnych wojen, czyli Imperium kontratakuje z 1980 roku, to najlepszy albo i zdecydowanie najlepszy film spośród wszystkich filmów tego uniwersum. Generalnie rzecz biorąc, rozumiem tę opinię w stu procentach - jest bez większej dyskusji najlepiej zrobiony, najpoważniejszy, z najbardziej pełnokrwistymi postaciami i dialogami, najmniej infantylny, najbardziej odessany z patosu, najdojrzalszy, obdarzony cennym przyciemnieniem atmosfery, a w końcu prezentuje chyba najciekawszy zestaw lokacji planetarnych. Wciąż jednak bardzo ciężko mi zdecydować, czy wyżej cenię ten film, czy pierwsze Gwiezdne wojny z 1977 roku, później przechrzczone na Nową nadzieję. I jeśli muszę, wybieram ten, od którego wszystko się zaczęło.
Wybieram mimo to, że jest chyba najmniej dojrzały, najmniej poważny, z najpłytszymi postaciami i dialogami, co najmniej na niektórych polach najmniej dopracowany. W pewnym sensie - wybieram dzięki temu. Dość łatwo zrozumieć, dlaczego Lucas odbijał się od drzwi kolejnych wytwórni i dlaczego nawet aktorzy wraz z ekipą filmową spodziewali się, że film będzie porażką. Ogromne wyzwanie wizualne, scenariusz mieszający banał z groteską, momentami absurdalnie naiwny skrypt, a w tym wszystkim dość młody reżyser bez ogromnych sukcesów, który ma to wszystko spiąć. Ale właśnie ten reżyser ze swoją wyobraźnią i instynktem sprawił, że spięło się to w całość imponującą.
Na pierwszy rzut oka Imperium kontratakuje to gigantyczny rozwój serii, jednak moim zdaniem okupiony sporą stratą. Gdy Gwiezdne wojny z pomocą wyrobniczych reżyserów przedzierzgnęły się w "poważne kino akcji", utraciły unikalność filmu w reżyserii Lucasa. W dużym stopniu stały się lepsze, ale przestały być tak wyjątkowe - weszły już w pewien zewnętrzny schemat. Tymczasem ta absurdalna momentami naiwność, prostota, a z punktu widzenia scenariusza wręcz kiczowatość Nowej nadziei przestają przeszkadzać lub wręcz zaczynają być bardzo na miejscu, gdy dostrzeże się postmodernistyczną, kolażową istotę dzieła. Fabuła sama w sobie jest nieoszlifowanym banałem, ale w gruncie rzeczy to oryginalna, niemal bezczelna mieszanina (i to jakimś cudem mieszanina jednorodna) westernów, samurajskich filmów Kurosawy, baśni o smokach, rycerzach i księżniczkach, wschodniej duchowości, dorobku literatury i kina science fiction, opowieści o piratach, filmów przygodowych - i innych. Nadawanie nadmiernej powagi tak wybuchowej mieszance nie byłoby chyba ani potrzebne, ani zapewne wykonalne. Stało się możliwe dopiero po mocnym złagodzeniu tego "polistylizmu narracyjnego" - w następnych częściach. A on jest właśnie czymś rozkosznym, po pewnym czasie dającym więcej frajdy, niż sama akcja. Choć i akcja jest niczego sobie - zarówno odbicie księżniczki Lei, jak i atak na Gwiazdę Śmierci, są bardzo wciągające i zarazem obdarzone pewną uroczą amatorskością, pozbawione wyrachowania - znowu - "poważnego kina akcji".
Wyjątkowo dużo frajdy daje mi też kontemplacja świata przedstawionego, której jest tu zdecydowanie więcej niż we wszystkich kolejnych, znacznie szybciej rozpędzonych z akcją częściach serii. To ręka Lucasa, którą dostrzec można już w jego poprzednich filmach, gdzie za pomocą kolażowego montażu porzuca akcję na rzecz przekrojowego, kontemplacyjnego przedstawienia świata, do którego nas zabiera. Dzięki temu właśnie można w ten świat tak mocno się wczuć - poczuć, że oglądamy faktycznie inną rzeczywistość, nie zaś tylko kompilację planów filmowych. A jest co oglądać: zarówno pomysły Lucasa, jak i ich realizacja za pomocą epickiej scenografii, oryginalnych rekwizytów i efektów specjalnych, to coś wyjątkowego w dziejach kina.
Na osobny akapit zasługuje ścieżka dźwiękowa, bo sądzę, że choć jest bardzo doceniana, to wciąż jeszcze nie wystarczająco. Uważam ją za jeden z najlepiej dopasowanych do filmu podkładów muzycznych w historii. I wysuwam może nieco ryzykowną tezę, że z muzyką na, powiedzmy, przeciętnym poziomie muzyki filmowej, Nowa nadzieja miałaby spore szanse okazać się tym, czym według wielu miała być - klapą. Dźwięk ma tu ogromny udział w narracji i budowaniu klimatu.
Zabawna historia: Nowa nadzieja jest lepsza od Imperium kontratakuje, bo jej reżyserem był Lucas. Imperium jest zaś lepsze od Nadziei, bo Lucas nie był już jego reżyserem. Specyficzne, lecz możliwe. Bardziej zresztą możliwe, niż fakt, że Nowa nadzieja jest po uwzględnieniu inflacji czwartym najbardziej dochodowym filmem w całej historii. Czy to dowód na pewnego rodzaju wybitność Lucasa? Chyba tak - szybkie przejrzenie rankingu najbardziej dochodowych filmów wszech czasów pozwala stwierdzić, że dostać się na wysoką pozycję tego rankingu z faktycznie bardzo dobrym kinem - jest to coś graniczącego z cudem.
Wybrane filmy pozostałe
THX 1138 (1971): 6.5/10
Amerykańskie graffiti (1973): 6.5/10
Imperium kontratakuje (1980) - w reżyserii Irvina Kershnera: 7.5/10
Powrót Jedi (1983) - w reżyserii Richarda Marquanda: 6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz