Swojczyce. Stare i nowe w nadrzecznej symbiozie

Wrocław już od prawie pół wieku nie rozszerzył swoich granic, a jednak w widoczny sposób rozrasta się bezustannie. Rozrasta wzwyż, zapełniany przez kolejne budynki, przede wszystkim mieszkalne i przede wszystkim tam, gdzie jest na to najwięcej miejsca: na peryferiach. Częściej, niż można by sobie życzyć, jest to rozrost splamiony nieumiejętnością lub niechęcią deweloperów do budowania osiedli dobrych do życia - i wtedy, jak na Jagodnie, osiedle-puste pole zamienia się w osiedle-getto. Czasem jednak inwestycja jest niezła i wówczas ościenna część miasta dostaje kawałek nowego życia. Z przyjemnością zobaczyłem to na Swojczycach, kojarzących mi się do niedawna z bezpłciowym wygwizdowem i niczym więcej. Sensowny pomysł na zasiedlenie osiedla nowymi mieszkańcami łączy się tam z intensywnie nadrzecznym - właściwie międzyrzecznym - położeniem i z jednym z najładniejszych zabytków Wrocławia, jakie można znaleźć w takim oddaleniu od centrum. Dzięki temu mimo pogody nazywanej powszechnie fatalną - zimno, szaro i z topniejącym w błoto śniegiem - spędziłem na Swojczycach dobre popołudnie.

Swojczyce są dziś częścią osiedla administracyjnego Strachocin-Swojczyce-Wojnów, największą, najwcześniej włączoną do miasta (w 1928) i najbliższą centrum. Mimo tej bliskości fragment granic Swojczyc jest granicami całego Wrocławia. Poza tym osiedle graniczy z oboma swoimi "współosiedlami", a także ze Zgorzeliskiem na północy (przez rzekę Widawę), Kowalami na północnym zachodzie oraz Sępolnem i Bartoszowicami na południowym zachodzie (przez Kanał Powodziowy Odry). Historycznie było osobną wsią, wzmiankowaną już w 1292 jako Swoyczyce. Ogromna część powierzchni osiedla pozostaje praktycznie pusta. Resztę pokrywają zabudowania mieszkalne i trochę przemysłu - koniec strefy przemysłowej, ulokowanej głównie na Kowalach.

Jest to jedno z najbardziej rzecznych osiedli, choć nie aż tak jak sąsiednie Kowale. Poza Kanałem Powodziowym i Widawą na granicach przepływa przez nie również Kanał Żeglugowy i Kanał Odpływowy, wąska strużka łącząca Odrę z Widawą. Między Kanałem Żeglugowym a Powodziowym Swojczyce współdzielą z Kowalami bardzo wąską i bardzo długą wyspę, przez którą ciągnie się ulica Folwarczna - pieszo-rowerowy deptak między szpalerami dorodnych drzew, z widokiem na Odrę po obu stronach, choć głównie po stronie południowo-zachodniej. Od spaceru tym deptakiem, od Mostu Chrobrego do Jazu Bartoszowickiego, rozpocząłem zwiedzanie. Na koniec miałem okazję rzucić okiem na Kładkę Ryczyńską na Kanale Żeglugowym.















Odnotowuję rzut oka na Groblę Łaniewską, częściowo wyznaczającą granicę ze Strachocinem, ciągnącą się pośród pustych pól.


Już chwilę później miałem okazję oglądać częściowo ukończone, częściowo wciąż powstające osiedle Olimpia Port, które tak mi się spodobało. Daleko mu może do arcydzieła, ale budynki są estetyczne, przestrzeń nieprzytłaczająca, dość otwarta, już teraz jest sporo usług i knajp, a przede wszystkim uroku dodaje bliskość Kanału Żeglugowego. Warto zauważyć, że kilkunastominutowy, góra półgodzinny spacer prowadzi stąd zarówno do Lasu Strachocińskiego, jak i do Parku Szczytnickiego. Nie zamieniłbym na to Krzyków, ale byłbym w stanie mieszkać tu z przyjemnością. Na północ od Odry, nie licząc boskich Karłowic, nie widzę lepszego miejsca do życia. Trzeba jednak dodać, że osiedla nieco bardziej oddalone od rzeki są już znacznie mniej atrakcyjne pod każdym względem, więc mówię tylko o tym konkretnym.








Pomiędzy tymi nowymi, a starymi Swojczycami wstąpiłem na cmentarz parafii św. Jacka, całkiem klimatyczną, niewielką nekropolię ze zgrabną kaplicą.




Stare Swojczyce, których centrum stanowi obecne rondo Nad Czarną Wodą, zrobiły na mnie wrażenie o dziwo gorsze niż współczesne deweloperskie osiedle. Rozjeżdżone autami, zatraciły wdzięk dawnej wsi. Ale to właśnie tutaj znajduje się zabytkowy budynek, który urzekł mnie tak, jak rzadko urzeka mnie coś na takich obrzeżach miasta. Kościół św. Jacka to perełka - w 2037 roku będzie obchodził swoje 500-lecie (w 1630 został znacząco przebudowany i zupełnie zmienił swoją postać, ale wciąż). Nie tylko wiek, ale i estetyka stanowi o jego atrakcyjności - położony na lekkim wzniesieniu, z daleka przyciąga wzrok śliczną szachulcową powłoką i oknami o półokrągłym zwieńczeniu. Szachulcowy jest tylko "odwłok" świątyni - front włącznie z wieżą na planie kwadratu jest ceglany, pochodzi z końca XIX wieku (choć zwieńczony jest latarnią znowu szachulcową). Tworzą razem uzupełniającą się całość i jeden z najładniejszych wiejskich kościołów we Wrocławiu.










Wnętrze nie jest aż tak atrakcyjne, ale warto było przyjechać na Swojczyce specjalnie, by wtargnąć do środka, korzystając z mszy. Jest przyjemne, wręcz przytulne, a przede wszystkim kościół z zewnątrz prezentuje się po zmroku bardzo klimatycznie.



Mówiłem o bliskości lasu i parku na pobliskich osiedlach, ale Swojczyce mają też od niedawna swój własny, mniejszy park - Park Czarna Woda, stworzony w 2019 roku na terenie dawnej odnogi Odry o tej nazwie. Nie jest to park sensu stricte, bo przemieszczać się można głównie po obrzeżach zbiornika wodnego i po kładkach nad nim. Długość zrealizowanych kładek imponuje; otoczenie parku jest średnio atrakcyjne, ale w liściaste miesiące jest to na pewno mniejszym problemem, niż w bezlistne.











Odnotowuję stację kolejową Wrocław-Swojczyce: odnotowuję z naciskiem, bo jest zaskakująco spora i niepozbawiona sztafażu architektonicznego.

Zwiedzanie Swojczyc zakończyłem w miejscu oddalonym od tego wszystkiego, co powyżej, ale formalnie do Swojczyc należącym. Las Wojnowski nie na każdej mapie jest zaznaczony, w dodatku nazwa sugeruje jego przynależność do Wojnowa, ale istnieje i istnieje w teorii na Swojczycach, choć najłatwiej dostać się do niego od... Strachocina. To intrygujące, dość tajemnicze miejsce, odrobinę eerie: odcięty od terenów mieszkalnych, ciężko dostępny kawałek lasu, na skraju którego stoi mała pasieka. Czułem się tam trochę jak jedyna istota ludzka w promieniu paru kilometrów.




Swojczyce swoje mankamenty mają i na pewno ciężko byłoby mi powiedzieć, że są osiedlem fascynującym. Bardzo pozytywnie mnie jednak zaskoczyły, a ze względu na aurę nie można mówić o przypadku - mogła zakłamać rzeczywistość tylko na niekorzyść. Będę chciał kiedyś zerknąć na to osiedle w cieplejszy i pogodniejszy dzień.

Komentarze

  1. Z tych wrocławskich wpisów, jakby je wszystkie wziąć do kupy, może powstać świetny przewodnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to w nieśmiałych planach :) Ale to jeszcze odległa perspektywa, wraz ze Swojczycami dotarłem dopiero do połowy osiedli.

      Usuń

Prześlij komentarz