Style piwa: Belgian Blond Ale

Belgijskie style piwa są tak liczne, że wskazanie tego najbardziej "typowo belgijskiego" łatwo uznać za niewykonalne lub bezsensowne zadanie. Być może takim właśnie ono jest. Kiedy jednak myślę o belgijskim chlebie powszednim, który bez wątpliwości i z dużym natężeniem reprezentuje tę gałąź piwowarstwa, a jednocześnie nie wyrywa się za mocno w jakimś własnym, osobnym, wyjątkowym kierunku, jako pierwsze przychodzą mi do głowy przystępne i popularne Blondy.

Sedno stylu

Belgian Blond Ale lub po prostu Blond to "umiarkowany", w moim odczuciu wybitnie typowy reprezentant belgijskiego piwowarstwa. Zgodnie z nazwą opiera się wyłącznie na jasnych słodach (może być od jasnozłotego po ciemnozłoty); owocowe, często pomarańczowe i cytrynowe w tym przypadku estry oraz przyprawowe fenole, będące pochodnymi belgijskich szczepów drożdży, muszą w nim występować w znaczącym, choć nie ekstremalnym natężeniu; jest piwem o średniej mocy, prawie zawsze mieszcząc się między 6 a 7% alkoholu, choć BJCP dopuszcza do 7,5%.

Piwo powinno być stosunkowo zbalansowanym mariażem słodu, chmielu i drożdży. Ciało słodowe powinno być dość zwiewne, ale odczuwalne, zbożowe, lekko słodkawe - i otrzymywać kontrę w postaci solidnej chmielowej goryczki. Również w aromacie piwo ma przemycać nuty słodowe, chmielowe i drożdżowe jednocześnie, choć chmiel jest najmniej istotnym komponentem. Dopuszcza się niewielki dodatek cukru w zasypie dla wyszczuplenia ciała. Piwo jest zgodnie ze swoją mocą i pochodzeniem krzepkie, nie boi się delikatnych nut alkoholowych, ale powinno być jednocześnie raczej łatwo pijalne i stosunkowo rześkie. Jest oazą wypośrodkowania.

Czasem za Blondy uważa się niektóre piwa z tym słowem w nazwie, jak np. najsłynniejsze z nich, Westvleteren Blond, które jednak moim i nie tylko moim zdaniem są nieco innym stylem, zwanym Single (jako najlżejszy na linii Single-Dubbel-Tripel-Quadrupel). 

Miejsce i czas

Blondy są względnie świeżym, XX-wiecznym wynalazkiem belgijskich browarów, powstałym w celu zbliżenia się do konsumenta żądnego jasnych lagerów. To właściwie ugrzeczniona, złagodzona wersja mocniejszych i bardziej intensywnych aromatycznie belgijskich piw, zwłaszcza klasztornych. Korzeniem stylu jest nowoczesna, jasna wersja legendarnego Duvela, jaka pojawiła się na rynku w 1970 roku. Duvel jest piwem za mocnym jak na współczesne rozumienie Blonda i wpada w kategorię Belgian Golden Strong Ale, której jest ikoną, ale zainspirował inne belgijskie browary do pójścia w jasny słód i podobne, tylko słabsze alkoholowo piwa.

Przegląd

Zebrałem sympatyczny przegląd pięciu różnych Blondów, z czego cztery to piwa belgijskie, a jedno holenderskie z browaru trapistów. Trzy z nich to klasyki stylu, obecne na rynku od wielu lat, a jedno to względna nowość, ale od arcyklasycznego Duvela.

1. AB InBev (Belgia): Leffe Blonde

6,6%
UT: 3.58
do 15.11.2026
1,85 €

Jedno z najczęściej sprzedawanych belgijskich piw na całym świecie, dostępne nawet w polskich sklepach osiedlowych, produkowane przez największy koncern piwowarski całego świata: AB InBev, międzynarodowy moloch, który powstał przez niezliczone połączenia i przejęcia innych koncernów z całego świata (najstarsze korzenie sięgają średniowiecznej Belgii). Marka Leffe to niemal czyste oszustwo: etykieta wskazuje, że to piwo klasztorne, w dodatku z klasztoru istniejącego od 1240 roku, tymczasem powstaje w gigantycznym browarze Stella Artois w Leuven "dla klasztoru Abbaye de Leffe" z Dinant (nie trapistów, a norbertanów), na licencji. Nietrudno się domyślić, że to koncern potrzebuje klasztoru jako podkładki pod marketing, a nie na odwrót, więc ciężko mówić o wiernie odtworzonej klasztornej recepturze. Stwierdziwszy to wszystko i wyraziwszy głęboką niechęć do AB InBev, trzeba wciąż przyznać, że cała marka Leffe to jedne z najlepszych koncerniaków, jakie istnieją na świecie, że w pewnym sensie piwo ma ciągłość od 1952 roku i że w pewnych sytuacjach stanowi jedyną sensowną alternatywę. Leffe Blonde ma w składzie nie tylko standardowy słód jęczmienny i cukier, ale też kukurydzę (ech) i jęczmień.

Głęboko złote, genialna piana. Aromat jest prawie w 100% słodowy, w sumie bardzo ładny: biszkopt, maślane ciasteczka, owsianka i szczypta miodu, ale brakuje w nim nut belgijskich. No jest odrobinę estrów słodko-owocowych, ale ledwo co. W smaku dokładnie to samo - totalnie słodowe, w ogóle mocno słodkie jak na styl. Dobre piwo, ale bardziej jak koźlak majowy niż jak belg.

7.0/10

2. Brasserie du Bocq (Belgia): Gauloise Blonde

6,3%
UT: 3.41
do 15.11.2026

Brasserie du Bocq to browar założony w 1858 roku niedaleko miasta Namur, słynący z Witbiera Blanche de Namur. Gauloise Blond było jednym z pierwszych zagranicznych piw, jakie wypiłem w życiu, już prawie 1,5 dekady temu. Poza jęczmieniem również pszenica w zasypie.

Głęboko złote, znakomita piana. Trochę przyczajony, nie za barwny aromat, gdzie belgijskie drożdże grają subtelnie: trochę korzennych przypraw, trochę fajnych, słodko-owocowych estrów, ale też sporo miejsca na biszkoptowo-zbożowy słód. W smaku, generalnie podobnym, ale jeszcze bardziej przysadzistym, siermiężnym, rzuca mi się w oczy lekkie miodowe utlenienie, w sumie akceptowalne, ale dokłada się do trochę zbytniej ociężałości tego piwa. Mimo wszystko fajne, krzepkie, pełne, słodkawo-gorzkawe.

7.0/10

3. Brouwerij Duvel Moortgat (Belgia): Duvel 6,66

6,66%
UT: 3.61
do 11.2026
2,25 €

W 2020 roku legendarny browar Duvel Moortgat, położony między Antwerpią a Brukselą, wprowadził na rynek lżejszą wersję swojego kultowego piwa. Jęczmień i pszenica.

Jasnozłote, jaśniejsze niż większość stylu. Dobra piana. Zapach szokujący: nowofalowy chmiel, bardzo mocno cytrusowy, zwłaszcza limonkowy, grejpfrutowy. Słodu i belgijskich drożdży troszkę, ale naprawdę troszkę. Śliczny dość aromat, ale jak w IPA. W smaku trochę więcej Belgii, choć dalej mnóstwo chmielu, cytrusowego, soczystego, grejpfrutowego, cytrynowego, limonkowego, pięknego. Ale belgijski charakter - fenole, krzepkość alkoholowa, wytrawność - przebija się już mocniej. Fajna goryczka. W gruncie rzeczy hybryda stylowa, taki nowofalowy Blond albo nawet belgijskie IPA.

7.5/10

4. Brouwerij de Halve Maan (Belgia): Brugse Zot

6%
UT: 3.67
do 08.07.2027
2,40 €

Flagowe piwo brugijskiego browaru, działającego od 1856 roku, który miałem przyjemność wizytować w 2015 roku. Świeża, niefiltrowana wersja tego piwa, próbowana na miejscu, była najlepszym Blondem w życiu, ale różni się niestety od butelkowanej.

Głębokie złoto, lekko mętne, piękna piana. Piękny, apetyczny, intensywny aromat słodowo-belgijski. Drożdże dają gumę balonową, przyprawy korzenne, skórkę słodkiej pomarańczy, a słód pięknie biszkoptowe odczucie. W smaku trochę rozczarowuje po tym otwarciu, nie jest tak pełne, idzie trochę za bardzo w alkoholową krzepkość, ale wciąż ma spore atuty. Bardzo piwne, fajnie wytrawne i nawet z nutą ziołowej goryczki, sporej, trochę korzennej. Poważne piwo, choć jakby świadomie się ogranicza.

7.5/10

5. Brouwerij de Konigshoeven (Holandia): La Trappe Blond

6,5%
UT: 3.67
do 01.2027
2,10 €

Jedyny faktyczny Blond z browaru trapistów, bo pozostałe mimo słowa Blond w nazwie, np. to z Westvleteren, są raczej w stylu Single. Pod tą postacią na rynku jest od 1999 roku, choć ma korzenie w piwie wprowadzonym w 1928.

Głębokie złoto, bardzo dobra piana. Śliczny dość, barwny aromat, w którym od razu rzucają się w nozdrza wyraźne estry owocowe, zwłaszcza spod znaku skórki pomarańczy i cytryny. Jest też miejsce na chlebowo-biszkoptowy słód i szczyptę przyprawowych fenoli. Trochę nie domaga tylko intensywność. W smaku za to już intensywne jest bardzo, zwłaszcza jak na styl. Robi się mocniej przyprawowo, korzennie, jest dużo słodu, jest słodkawo, ale z goryczkową kontrą. Bardzo, ale to bardzo pełne, tu już bardziej bananowe niż cytrusowe, przez co daje trochę efekt bananowego biszkopta. Świetne piwo.

8.0/10

Wyniki

1. Brouwerij de Konigshoeven: La Trappe Blond   8.0/10
2. Brouwerij de Halve Maan: Brugse Zot   7.5/10
3. Brouwerij Duvel Moortgat: Duvel 6,66   7.5/10
4. AB InBev: Leffe Blonde   7.0/10
5. Brasserie du Bocq: Gauloise Blonde   7.0/10

Konkluzje

- Przegląd nie należał do zaskakujących. Miałem zdanie o Blondach, że są takimi "ogólnymi piwami belgijskimi" i tak faktycznie to wyglądało; spodziewałem się piw nieschodzących poniżej pewnego dobrego poziomu, ale dalekich od porywania czy tym bardziej wybitności i takie też te piwa były. Dobre, nawet bardzo, belgijskie, przyjemne, lecz ograniczone.

- A jednak spodziewałem się nieco niższego poziomu. Trapiści z Holandii uratowali honor stylu; nie sądziłem, że ich Blond, którego oczywiście nie piłem po raz pierwszy, aż tak mi w tym momencie podejdzie i że jakiekolwiek piwo mi w tym zestawieniu tak podejdzie. Tym dziwniejsze, że ich Tripel jest bardzo bez szału.

- Niekoniecznie wyciągałbym ostateczny wniosek, że Blond jest stylem, którego immanentną cechą jest nadmierna grzeczność, nawet swego rodzaju przeciętność smakowa w porównaniu z Triplami, Dubblami czy nawet Witbierami. Mam wrażenie, że w tym stylu da się zrobić piwo wybitne. Tylko nikt tego za bardzo nie robi, koncentrując się na fajerwerkach na innym obszarze. I być może tak już ma być.

- Jeśli jednak wprowadzać kogoś niedoświadczonego w świat belgijskiego piwowarstwa, może to jest idealny punkt startowy. Ja już jestem doświadczony na tyle, że nie wykluczałbym, że żadnego Blonda już nigdy więcej nie wypiję, choć raczej gdzieś tam się zdarzy (choćby przez to, że pewnie gdzieś-tam-kiedyś-tam będzie najsensowniejszym piwem do wyboru w lokalu, a akurat piwa będę pragnął).

Komentarze