Style piwa: English Strong Ale

Nie zawsze jest rozpoznawane jako w pełni odrębny, autonomiczny styl piwa, będąc uważanym za zbiorową kategorię dość różnych brytyjskich piw z danego przedziału alkoholowego. Będąc jednak trochę stylem, a trochę kategorią, pozostaje jedynym sensownym określeniem na pewną grupę piw, z których niejedno jest bardzo reprezentatywne dla angielskiego piwowarstwa. Na myśl o English Strong Ale może nie przychodzić do głowy jeden, ścisły styl, ale wciąż prosi się ono o poważne potraktowanie, zwłaszcza jeśli darzy się uznaniem wyspiarskie tradycje alkoholowe.

Sedno stylu

Najprościej English Strong Ale da się określić jako brakujące ogniwo między bitterami i angielskimi brown ale a angielskim barleywine. Zazwyczaj są podobne w charakterze trochę do bitterów/brown ale, a trochę do barleywine, jednak zawsze od pierwszych mocniejsze, a od drugich słabsze alkoholowo.

English Strong Ale powinno być krzepkim, dość kompleksowym piwem, które łączy silny charakter słodowy (zwykle typowo angielski, "bursztynowy", z nutami suszonych owoców, karmelu i orzechów, ale zasyp może też być na tyle jasny, że piwo będzie ciemnozłote, albo na tyle ciemny, że będzie brązowe, co przełoży się na charakter słodowości), nieco mniejszy, ale również istotny charakter angielskiego chmielu (ziemiste, żywiczne, owocowe i/lub kwiatowe nuty, a również bardzo konkretna goryczka) i w końcu typowe dla angielskich drożdży owocowe estry. W zasypie może znajdować się kukurydza, niesłodowany jęczmień i pszenica, a często występuje dodatek cukru dla podbicia alkoholu. Często piwa te dają znać o swojej mocy mieszczącymi się w granicach dobrego smaku nutami alkoholowymi. Tradycyjnie refermentują w butelkach.

Esencja stylu jest więc nieco rozchybotana: jest nią po pierwsze "angielski" (lub brytyjski) charakter piwa (angielskie podejście do zasypu, chmielenia, drożdży), przedział zawartości alkoholu mniej więcej 5,5-8% i dodatkowa "esencja negatywna", czyli brak cech piwa starzonego, które wpadałoby już w odrębny styl Old Ale.

Również określane od jakiegoś czasu szerzej jako British Strong Ale, jednak znaczna większość komercyjnych reprezentacji pochodzi z Anglii.

Miejsce i czas

Ciężko mówić o historii stylu, jako że jest poniekąd współczesną kategorią, stworzoną do zebrania grupy piw dość różnorodnych, historycznie ze sobą niepowiązanych lub powiązanych luźno. Piwa podobne do dzisiejszych ESA lub będące ich pierwowzorami były w Anglii warzone od wieków.

Poza Anglią, a już zwłaszcza poza Wyspami Brytyjskimi, styl nie jest warzony zbyt często. Jego najpopularniejszym współczesnym przedstawicielem jest piwo 1845 z Fuller's Brewery, na rynku od 1995 roku. W Polsce w całej historii powstało dosłownie kilka komercyjnych przykładów, które można by - i to z trudem - zakwalifikować do stylu.

Przegląd

Ze względu na fatalną od paru lat dostępność angielskich piw w Polsce - a nawet w sklepach internetowych, które wysyłają do Polski - udało mi się i to też z pewnym trudem zdobyć zaledwie dwie butelki do przeglądu, jedną zamawiając z zagranicznego, a drugą z polskiego sklepu internetowego.

1. Shepherd Neame Brewery (Anglia): 1698

6,5%
UT: 3.56
do października 2023
16,00 zł

Piwo z browaru założonego w 1698 roku w miasteczku Faversham w hrabstwie Kent, słynącego najbardziej z bitterów Spitfire i Bishops Finger. Najlepiej oceniane piwo tego browaru na Untappd, produkowane od 1998 roku, gdy pojawiło się na rynku dla uczczenia 300-lecia Shepherd Neame. Reklamowane jako "potrójnie chmielone", jako że chmiel został dodany na trzech etapach produkcji. W składzie niestety syrop glukozowy.


Piękny bursztyn, solidna piana. Zapach jest bardzo przyjemny i o dziwo dość złożony: na pierwszych dwóch planach jest słód z nutami biszkoptowymi, toffi, opiekanymi, skórki chleba, ciasteczek maślanych; na trzecim planie nieznaczne wtrącenia owocowe, raczej od estrów niż chmielu. W smaku mniej imponuje: nuty słodowe są już trochę okrojone, a dołącza do nich tylko moc (przyjemna w odbiorze, nie są to jakieś ordynarne nuty), chmielu praktycznie nie ma, nie licząc nie najgorszej, choć nie za wysokiej goryczki. Brakuje głębi. W sumie mocno koźlakowe.

6.5/10

2. Mount Saint Bernard Abbey (Anglia): Tynt Meadow

7,4%
UT: 3.64
do 19.10.2024
18,00 zł

Trochę perełka, bo jedyne angielskie piwo trapistów, jakie istnieje (jak nietrudno się domyślić, z jedynego angielskiego browaru trapistów, jaki istnieje). Piwo pojawiło się na rynku w 2018 roku. Warzone jest przez opactwo trapistów, założone w 1835 roku jako pierwszy klasztor utworzony po reformacji, w miasteczku Coalville, w hrabstwie Leicestershire. Piwo było warzone przez tamtejszych zakonników już w XIX wieku, później jednak musiała nastąpić długa przerwa. W składzie poza surowcami piwowarskimi jest też cukier, jak często zresztą w piwach belgijskich trapistów. Jest to ciemniejsza niż zwykle interpretacja English Strong Ale.


Brązowe, nieprzejrzyste, ze świetną pianą. Intensywny, piękny i kompleksowy aromat: ciemne, lecz nie za ciemne słody objawiające się nutami ciemnego chleba, suszonych owoców (rodzynki, figi, jabłka), orzechów, połączone z estrami owocowymi (zwłaszcza dojrzałego jabłka) i zielonego chmielu. Również w smaku stawia na kompleksowość, choć drożdżowe estry nieco się usuwają, by zrobić miejsce na piękne starcie słodu z chmielem. Dużo jest słodowości, chlebowej, lekko czekoladowej, ciastowej, słodkiej, i dużo też chmielu: ziołowego, lekko żywicznego, dającego wysoką goryczkę. Piękne piwo.

8.5/10

Wyniki

1. Mount Saint Bernard Abbey: Tynt Meadow     8.5/10
2. Shepheard Neame Brewery: 1698     6.5/10

Konkluzje

- Ciężko o jakąkolwiek poważną konkluzję na temat po przeglądzie na dwa piwa, w dodatku mocno od siebie różne, poza chyba taką: da się, mieszcząc w granicach tego stylu, zrobić coś naprawdę świetnego.

- Odkrycie Tynt Meadow było tu dla mnie ważniejsze niż sam temat English Strong Ale. Jeszcze niedawno nie wiedziałem w ogóle, że Anglia ma jakieś piwo trapistów, a teraz dowiedziałem się dodatkowo, że jest piwem pięknym i konkurencyjnym jakością wobec trapistów belgijskich. Konkurencyjnym to zresztą mało powiedziane, po prostu byłoby jednym z lepszych wśród klasztornych belgów.

- Teoretycznie 1698 to dużo większy klasyk w stylu niż Tynt Meadow, ale moim zdaniem to drugie piwo lepiej zrealizowało ideę tego stylu, abstrahując już zupełnie od faktu, że było też po prostu dużo lepsze. Dużo słodowości, dużo chmielu, angielski sznyt estrowy, moc jednoznacznie kwalifikująca piwo jako mocne, ale też jednoznacznie dyskwalifikująca jako bardzo mocne - na tym to powinno polegać.

- Otwierając Tynt Meadow miałem poczucie doniosłości chwili, sądząc, że pierwszy i ostatni raz otwieram angielskie piwo trapistów, a jednak jakość - i wyjątkowość - zaskoczyła na tyle, że będę chciał kiedyś do niego wrócić.

Komentarze