Finlandia: część I. Okruchy cywilizacji w krainie sosny i brzozy

Z wielu punktów widzenia Finlandię da się nazwać najbardziej egzotycznym kierunkiem turystycznym Europy. Leży w północno-wschodnim narożniku kontynentu (tzn. jego cywilizowanej części), wśród krajów nordyckich mocno ustępuje Szwecji kulturą, a Norwegii naturą, nie kojarzy się praktycznie z niczym poza sauną i reniferami, nie gwarantuje uciech kulinarnych, jest droga, do XX wieku nigdy nie zaistniała jako odrębne państwo, a żeby wyciągnąć z niej poważniejszą dawkę pięknych wspomnień, trzeba przejechać tysiące kilometrów. Warto to jednak zrobić – przeżycie jest jedyne w swoim rodzaju.

- W ciągu dwunastu dni objechałem w pewnym sensie cały kraj, pokonując około czterech tysięcy kilometrów. Po wylądowaniu w Helsinkach ruszyłem na wschód w stronę Turku i Raumy, później na północ do Laponii, przejeżdżając ją od zachodu na wschód, a dalej na południe, penetrując wschodnią ścianę kraju, krainę jezior i w końcu same Helsinki.

- Być może żaden inny europejski kraj nie przedstawia tak silnej dysproporcji między atrakcjami kultury, a atrakcjami natury. Atrakcyjność Finlandii opiera się według mnie na naturze w co najmniej 90%, a na kulturze (to jest rzeczach stworzonych przez człowieka) maksymalnie w 10%. Gdyby skondensować całą jej architekturę, muzea, urbanistykę i tym podobne, ciągle nie przedstawiałaby większej wartości niż sam Wrocław albo zbiór kilku dolnośląskich powiatów. A gdyby jeszcze wyjąć z tego Helsinki, wynik byłby już wręcz dramatycznie słaby.

- Natura jednak wiele wynagradza. Jest pierwszym i jedynym wybitnym atutem kraju. Finlandia ma przepiękne lasy – a raczej lepiej byłoby powiedzieć, że jest państwem położonym w lesie, bo las pokrywa ją w 74%, co jest najwyższym wynikiem w Europie. Ma przepiękne jeziora, których żaden europejski kraj nie posiada w takim zagęszczeniu. Dużo mniej znana jest z górskich terenów, ale również takie się tu znajdują i w dodatku są tymi najpiękniejszymi (zwłaszcza że to również tereny leśne i również okraszone jeziorami). Ma bardzo długą linię brzegową z przyjemnymi plażami. Ma renifery, które spotykałem na jezdni, zwykle w grupach, jakieś dwadzieścia kilka razy. Jednak tym, co faktycznie wyróżnia Finlandię pod względem przyrodniczym, jest dzikość i rozległość tej przyrody. Możliwość jazdy cały czas przez las mniej więcej prostą drogą przez dwie godziny bez napotkania żadnego człowieka, auta czy budynku jest doświadczeniem naprawdę niezapomnianym; jest nim też możliwość spoglądania na rozległe, jakby nieskończone tereny, które wydają się nietknięte ludzką ręką.

- Jeśli da się w ogóle wytypować drugie miejsce zalet Finlandii, to zajmuje je kultura saunowa. Trochę zaskakująca, bo można sobie wyobrażać, że w Finlandii spotkamy saunaria, o jakich w Polsce się nie śniło, tymczasem nie spotkamy ich prawie w ogóle – bo sauna jest tu standardem, posiada ją praktycznie każdy dom i każdy hotel, więc nikt nie chodzi do publicznych. Mamy więc prywatne sauny praktycznie zawsze tylko dla siebie i zdarzają się takie naprawdę niezapomniane, pierwotne, pachnące palącym się drewnem i żywicą wyciekającą z sosnowych belek.

- Trzecie miejsce wytypować jeszcze trudniej, ale mimo wszystko postawiłbym na architekturę – a nawet, precyzując, na architekturę sakralną Helsinek. Być może najwspanialszym zabytkiem w Finlandii, na jaki natrafiłem, był najpiękniejszy kościół we współczesnym (a nawet awangardowym) stylu architektonicznym, jaki widziałem na świecie.

- Minusów jest kilka. Przede wszystkim poza Helsinkami jest bardzo słabo kulinarnie. Jeśli jeszcze trafi się mięso z renifera, to bywa bardzo smacznie, ale poza Laponią nie jest aż tak często spotykane. Jest bardzo drogo, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie, co boli podwójnie, bo często nie jest to jedzenie bardzo smaczne. Finlandia nie wytworzyła interesującej kultury alkoholowej. Jeździ się bardzo przyjemnie przez ten ogromny las, wciąż jednak odległości pomiędzy większymi atrakcjami sprawiają, że proporcja czasu spędzonego za kółkiem do czasu spędzonego poza autem jest trochę niekorzystna. W końcu nawet ta wspaniała przyroda ma swoje mankamenty – a jest nią pewna monotonia, choćby lasów, które prawie zawsze są miksem sosen, świerków i brzóz (te trzy gatunki stanowią aż 97% drzewostanu).

- Finowie są bardzo w porządku. Dowcipy o ich dystansie, introwersji i nieśmiałości są hiperbolą, ale rzeczywiście jest to raczej jeden ze spokojniejszych, cichszych, neutralnych i małomównych narodów Europy. Są przy tym wciąż zdecydowanie bardziej uprzejmi, gościnni i sympatyczni, niż na odwrót.

___________________________________________

Pierwsze dwa dni, w których poznawałem południowo-zachodnią część kraju, były trochę na rozgrzewkę. Zacząłem zwiedzanie od parku narodowego Nuuksio, który jest najczęściej odwiedzanym w Finlandii, bo najbliższym Helsinek, ale dalekim od najpiękniejszego (wciąż świetne lasy i jeziora). Nie zaimponowało mi Turku, teoretycznie drugie najciekawsze miasto w kraju - w praktyce jego zamek, katedra i skansen okazały się atrakcjami – porównując z Polską – klasy wojewódzkiej raczej niż krajowej, a już na pewno nie europejskiej. Rauma z podobno najlepiej zachowaną starówką we wszystkich krajach nordyckich dostarczyła już sporej dawki uroku – poza niektórymi budowlami w Helsinkach okazała się najładniejszym stworzonym przez człowieka miejscem w Finlandii, a jej puste uliczki przemierzało się bardzo klimatycznie. Drugi dzień, poza porankiem w Raumie, upłynął praktycznie w całości na jeździe przez las, przerwanej tylko przez krótki postój na nadbałtyckiej plaży, zakończonej dotarciem do Rovaniemi i skorzystaniem z pierwszej sauny.

Chronologia zdjęć: Park Narodowy Nuuksio, Turku, Rauma, plaża w Yyteri.
















































































































































































































Komentarze

Prześlij komentarz