Indywidualności popu (5/200): Robert Johnson

Czas / Miejsce / Nurty

1911-1938 / Hazlehurst (Missisipi), USA / Delta Blues, Acoustic Blues

Sedno wyjątkowości

Był jednym z najlepszych bluesmanów starego pokolenia (i nie tylko), który zarówno swoją muzyką, jak i osobowością wywarł silny wpływ na dzieje muzyki popularnej. W najlepszych kawałkach tworzył muzykę o odcieniu grozy i niepokoju, która prawie sto lat później wciąż pozostaje jedną z najbardziej mrocznych i nawiedzonych. Antycypował archetyp gwiazdy rocka jako niespokojnego, umierającego młodo, nieco demonicznego samotnika z gitarą.

Opus magnum

Hell Hound on My Trail / From Four Until Late (1937): 8.5/10

Legendarny Robert Johnson był oczywiście wybitnym bluesmanem z czysto muzycznego punktu widzenia; z tych nagrywających single w latach 20. i 30. chyba tylko Blind Willie Johnson to dla mnie większa postać. Ale nie ma się co oszukiwać - nie sposób oddzielić go od aury pozamuzycznej, enigmatycznej biografii, historii o pakcie z diabłem, śmierci z niewyjaśnionych przyczyn i reszty inwentarza. Ten kontekst wsiąkł w jego twórczość, nie pozwala o sobie zapomnieć - i chyba dlatego jego najlepszym kawałkiem musi być dla mnie ten najbardziej nawiedzony.

Nawet jeśli nie jest najlepszy, patrząc na chłodno; może jest, aczkolwiek chociażby Preachin' Blues ma bardziej imponującą grę na gitarze, a najbardziej kultowy Cross Road Blues wypada całościowo po prostu trochę potężniej, bardziej dominująco. Hell Hound on My Trail to jednak coś więcej, jakby ten kawałek, dla którego Johnson się urodził, wizytówka jego niespokojnej duszy. Kluczem jest nie nawiedzony występ wokalny ani znakomity, mroczny, a zarazem bardzo liryczny tekst, a nietypowo nastrojona i nietypowo traktowana gitara, która ślizga się pomiędzy akordami, wpadając w mikrotonalne dysonanse, brzmiące jak potępieńcze jęki. Wokal też jest wybitnie ważny - wspaniałe są zwłaszcza gwałtowne kontrasty między paranoicznym wyciem i zawodzeniem Johnsona na wysokich tonach i chłodnym, grobowym, mruczącym powtarzaniem wersów w tonach bardzo niskich zaraz potem. Małymi klimaksami mroku tego kawałka są te momenty na początku niektórych taktów (nie idealnie na początku), kiedy jęk wokalny zderza się z jękiem gitary, tworząc jakiś absolutnie widmowy zgrzyt harmoniczny. Warstwa tekstowa jest już w zasadzie tautologiczna wobec tego wszystkiego, ale stanowi osobną potęgę - zwłaszcza pierwsze wersy są dogłębnie nawiedzone. Całość da się odczytywać dosłownie jako demoniczną wizję i metaforycznie jako mroczną podróż psychiki w stronę rozpaczy, lęku i szaleństwa.

Ten arcyklimatyczny blues został na singlu sparowany z From Four Until Late, już dużo zwyczajniejszym kawałkiem, ale pasującym, bo też klimatycznym - choć jest to atmosfera lżejsza, po prostu nokturnalna, trochę pijacka i zrezygnowana, z przymrużonym okiem; nie wyklucza się jednak z pierwszą. To jakbyśmy wstąpili do baru na szklankę whisky po paru nocnych godzinach błąkania się po błotnistych bezdrożach Missisipi wśród demonów; zrobiło się przytulniej, ale rzeczywistość na zewnątrz nie została od razu w ten sposób zanegowana. 

Nigdy nie wiadomo, kiedy słuchanie tych starych bluesów, zawsze będące pewnym wyzwaniem percepcyjnym ze względu na archaiczną surowość tej muzyki i jakość nagrań, zakończy się wpadnięciem głęboko w niedostępny gdzie indziej klimat. To zdecydowanie jeden z tych momentów, a Johnson - chociaż przed tajemniczą śmiercią zdążył zasiąść do sesji nagraniowej tylko dwa razy, w San Antonio w 1936 i w Dallas w 1937 (Hell Hound pochodzi z tej drugiej) - ma jeszcze w zanadrzu parę tylko trochę mniej intensywnych.

Inne wybrane dzieła

1. Terraplane Blues / Kind Hearted Woman Blues (1937): 7.0/10

2. Cross Road Blues / Ramblin' on My Mind (1937): 8.0/10

3. Come On in My Kitchen / They're Red Hot (1937): 7.0/10

4. Sweet Home Chicago / Walkin' Blues (1937): 7.5/10

5. Me and the Devil Blues / Little Queen of Spades (1938): 7.0/10

6. Preachin' Blues (Up Jumped the Devil) / Love in Vain Blues (1939): 7.5/10

Najlepsze utwory

8.5 Hell Hound on My Trail

8.0 Cross Road Blues / Preachin' Blues (Up Jumped the Devil) / Sweet Home Chicago

Komentarze